Pacjent wypadł z okna warszawskiego szpitala. Sprawą zajmuje się prokuratura
Tragedia w Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim. Pod koniec stycznia jeden z pacjentów wypadł z okna szpitalnego budynku. Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. - Sytuacja jest bardzo trudna dla bliskich zmarłego, ale także dla zespołu, który udanie operował pacjenta i opiekował się nim - mówi Interii dyrektor szpitala Piotr Gołaszewski.

Do zdarzenia doszło 24 stycznia. - Pacjent przybył do szpitala z konkretną trudnością medyczną, zabieg został wykonany z powodzeniem - mówi Interii Piotr Gołaszewski, dyrektor ds. zarządzania filiami Mazowieckiego Szpitala Bródnowskiego. Jak się dowiedzieliśmy, był to zabieg ortopedyczny.
Tego samego dnia pacjent wypadł z okna. Niestety mężczyzny nie udało się uratować.
Sprawą zajmuje się prokuratura
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Północ. - Postępowanie dotyczy niemyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Śledztwo zostało wszczęte w dniu 27 stycznia 2023 r. z zawiadomienia dyrekcji szpitala - informuje prok. Katarzyna Skrzeczkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.
Postępowanie jest w toku, nikomu dotychczas nie przedstawiono zarzutów. - Trwa przesłuchiwanie świadków, została też zabezpieczona historia choroby zmarłego - dodaje prok. Skrzeczkowska.
- Nam, szpitalowi, bardzo zależy, aby śledztwo pozwoliło poznać prawdę o tym, co doprowadziło do tego wypadku - komentuje Piotr Gołaszewski.
Pacjenci otwierają szeroko okna. "Silny nikotynizm"
Jak słyszymy, okna w salach znajdujących się na oddziałach można swobodnie otwierać. Wyjątkiem jest budynek o podwyższonym nadzorze, gdzie przebywają pacjenci z zaburzeniami psychicznymi. Tam otwarcie okien nie jest możliwe.
- W ostatnich latach mieliśmy sytuację samobójstwa pacjenta, który wyskoczył z wysokiego piętra, odbierając sobie w ten sposób życie - mówi Piotr Gołaszewski.
Jednocześnie zauważa: - Część pacjentów bardzo potrzebuje korzystać z szeroko otwartych okien z powodu szalenie silnego nikotynizmu. Palenie na terenie szpitala jest ściśle zabronione, ale stale borykamy się z łamaniem tej zasady.
Co więcej, w tej części szpitala, w której przebywał pacjent, zamontowane są czujniki dymu. Aby się nie włączyły, dym musi wychodzić poza pomieszczenie.
"Trudna sytuacja dla zespołu"
- Każda taka sytuacja jest bardzo trudna dla bliskich zmarłego, ale także dla zespołu, który udanie operował pacjenta, opiekował się nim i teraz pozostaje bez wiedzy, co było motywacją czy przyczyną - dodaje Piotr Gołaszewski.
Do sprawy będziemy wracać.