Podejrzanym o dokonanie zbrodni jest mieszkaniec powiatu tarnowskiego. Śledczy nie zdradzają jego tożsamości, ponieważ boją się, aby nie doszło do samosądu na rodzinie mężczyzny. Ten dziś jest osobą dorosłą, jednak w chwili popełnienia zbrodni był nastolatkiem. Krakowskie Archiwum X w akcji Z ustaleń Interii wynika, że we wtorek mężczyzna usłyszał zarzuty w Prokuraturze Okręgowej w Tarnowie. Obecnie od dwóch lat odsiaduje wyrok za rozbój. Niebawem miał wyjść na wolność, jednak tarnowski sąd zdecydował o zastosowaniu tymczasowego aresztu wobec mężczyzny. Krakowskie Archiwum X sprawą zabójstwa Teresy Kosman zajęło się w 2020 r. Śledczy przeglądali akta. Przez kilkanaście miesięcy trwały także czynności operacyjne. W ich wyniku ustalono kilka osób, które mogą mieć związek ze sprawą. Został od nich pobrany materiał genetyczny do badań porównawczych. Wszystko dlatego, że sprawca podczas napadu zranił się nożem, a jego krew zabezpieczono na miejscu zdarzenia. Ostatecznie wyniki potwierdziły, że należy ona do mężczyzny, któremu prokuratura postawiła zarzuty. Zobacz również: Polak szefem wydziału zabójstw na Alasce. Jego życie to filmowy scenariusz Teresa była osobą spokojną Teresa Kosman miała 35 lat i mieszkała razem z rodzicami w Biskupicach Radłowskich niedaleko Tarnowa. Życie kobiety toczyło się według wyznaczonego rytmu: praca - dom - pomoc rodzeństwu w opiece nad dziećmi - kościół. Kobieta pracowała od 1999 r. jako ekspedientka w sklepie spożywczym w Niedomicach. To wioska oddalona od rodzinnego domu Teresy o 5 km. Trasę tę pokonywała autobusem PKS. Sklep znajdował się w centrum miasteczka na rogu ul. Kolejowej i Tarnowskiej blisko trasy łączącej Tarnów z Żabnem. Często w okolicach budynku przesiadywali mężczyźni, którzy popijali alkohol od wczesnych godzin porannych. Pomimo kilku włamań, do jakich doszło w sklepie, okoliczni mieszkańcy nie obawiali się o swoje bezpieczeństwo. 21 ran kłutych Sklep był otwarty od godziny 6 do 17:30, dlatego Teresa, pracowała w systemie zmianowym. W praktyce wyglądało to tak, że za w niewielkim budynku zawsze przebywała jedna ekspedientka. Podobnie było 23 stycznia 2001 r. W tym dniu ok. 16:50 do sklepu przyszedł uczeń pobliskiej Zasadniczej Szkoły Zawodowej. Chłopak w okolicy pojawił się ponownie ok. 17:30. Chciał kupić coś do jedzenia, ale planował iść do innego sklepu, ponieważ zakładał, że ten, w którym pracowała Teresa, będzie już zamknięty. Zobaczył jednak, że drzwi były uchylone, dlatego wszedł do środka. Przeczytaj także: Ania wyszła ze szkoły. Jej rodzina szuka prawdy o losach dziecka 0d 27 lat Na podłodze dostrzegł leżącą w kałuży krwi Teresę. Natychmiast o znalezisku powiadomił swojego nauczyciela. Chwilę później na miejscu pojawiła się policja i karetka pogotowia. Lekarz przez pół godziny reanimował kobietę. Nie udało się jej uratować. Na ciele Teresy znaleziono 21 ran kłutych. Kobieta próbowała się bronić, o czym świadczyły rany na jej dłoniach. Zabił za 170 zł Według wydruku z kasy fiskalnej ostatniej transakcji dokonano o godzinie 17:21. Ktoś kupił dwie paczki gumy. Po gruntownym sprawdzeniu sklepu okazało się, że zniknęło z niego kilka butelek z alkoholem i torebka kobiety. Wszystko o łącznej wartości 170 zł. Sprawca nie próbował włamać się do kasy fiskalnej. Zostawił także kasetkę z dziennym utargiem, w której znajdowało się kilkaset złotych. Tuż po odkryciu zwłok na miejsce został sprowadzony pies tropiący. Zwierzę zaprowadziło policjantów do stacji PKP, gdzie urwał się trop.Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl