Po publikacji książki "My, dzieci z dworca ZOO", w której dwaj dziennikarze niemieckiego "Sterna" postanowili opisać losy Christiane, dziewczyna stała się sławna. Jej rówieśnicy chcieli ją naśladować, nastolatki ubierały się nawet w ten sam sposób. Każdy chciał spróbować choć na chwilę "odpłynąć", tak jak robiły to właśnie "dzieci z dworca ZOO".Taka reakcja budziła przerażenie wśród ekspertów i pedagogów. Najbardziej przerażona tym wszystkim była jednak sama Christiane. I to właśnie od opowieści o tym strachu i o przytłaczającej popularności rozpoczyna się książka "Christiane F. Życie mimo wszystko". Niewiele jest osób, które potrafią mówić i jednocześnie słowami malować obrazy. Christiane F. posiada ten niezwykły dar. Dlatego najnowsza książka jest zbiorem przede wszystkim obrazów i to takich, które namalowało samo życie. A życie dla "heroinowej księżniczki" nie było wcale łatwe. Każdy, kto kiedykolwiek sięgnął po pozycję "My, dzieci z dworca ZOO" miał szczerą nadzieję, że zagubiona 14-latka, odnajdzie swoją drogę, a kłopoty przestaną wreszcie być jej nieodłącznym kompanem. Po 35 latach od wydania tej książki Christiane F. definitywnie te nadzieje rozwiewa. 52-letnia dziś kobieta cierpi na marskość wątroby, wypija morze alkoholu i codziennie musi zażywać metadon, przeciwbólowy lek, kilkakrotnie silniejszy od morfiny. Bez niego ból, wynikający z odstawienia heroiny, byłby nie do zniesienia. Prawda jest jednak taka, że takich jak ona są setki, a może nawet tysiące i ona o tym wie. Coś jednak sprawia, że Felscherinow budzi emocje. Od obrzydzenia zaczynając, poprzez smutek, aż po współczucie. Dodatkowo Christiane swoją historię potrafi opowiedzieć w taki sposób, że niejednokrotnie na twarzy czytelnika pojawia się uśmiech. Największe obawy "Nie chciałam być samotna" - to zdanie chyba najczęściej pojawia się na kartach książki. To właśnie strach przed samotnością kierował Christiane przez większość jej życia. Ciągnęło ją do ludzi, zgiełku, towarzystwa - nawet jeśli to towarzystwo wiązało się z powrotem do brania narkotyków. Jak mówi Christiane najbardziej dojmująca była jednak samotność po tym, jak Jugendamt odebrał jej jedyne dziecko, syna Philippa, który przyszedł na świat w 1996 roku, a dla którego Christiane poświęciła naprawdę wiele. Przekonać się może o tym jednak tylko ten, kto znajdzie w sobie odwagę, aby zapoznać się z jej historią przedstawioną w "Christiane F. Życie mimo wszystko". Najpiękniejsze jest chyba to, że Christiane F. niczego nie żałuje, nie próbuje się usprawiedliwiać. Ma pełną świadomość swoich słabości, a życie nauczyło ją, żeby przede wszystkim nie okłamywać siebie. Historia Christiane F. nie jest opowieścią tylko o życiu narkomanki. To historia kobiety, która codziennie od nowa podejmuje walkę ze swoimi słabościami. Kobiety silnej, a jednocześnie słabej. Mądrej, a zarazem lekkomyślnej. Odwyki, areszt, podróż do Grecji i mnóstwo osób, jakie pojawiały się w życiu tej "dziewczyny z dworca ZOO", sprawiają, że książkę "Christiane F. Życie mimo wszystko" czyta się jednym tchem. Katarzyna Krawczyk