Lasek chce powołać zespół, który będzie cierpliwie prostował rozmaite teorie smoleńskie. - "Jesteśmy to winni części społeczeństwa, które już nie wie, gdzie leży prawda" - powiedział "GW". Zespół mógłby się spotkać już w styczniu. Gotowość udziału deklaruje połowa członków komisji Millera. Zgłaszają się też uczeni, m.in. z Politechniki Warszawskiej. Szef zespołu parlamentarnego badającego katastrofę smoleńską Antoni Macierewicz (PiS) zaprosił wczoraj ekspertów strony rządowej na wspólną debatę nt. katastrofy smoleńskiej. Debata miałaby się odbyć się 5 lutego. Spośród ekspertów współpracujących z zespołem gotowość do udziału w debacie potwierdzili m.in.: prof. Wiesław Binienda i prof. Kazimierz Nowaczyk. Gdyby eksperci strony rządowej zrezygnowali i nie przyszli na debatę, tezy komisji ministra Jerzego Millera zostaną odczytane przez lektora. Prof. Marek Żylicz, pracujący w komisji Jerzego Millera, która w lipcu 2011 roku opublikowała raport nt. przyczyn katastrofy smoleńskiej, powiedział PAP, że debata między ekspertami rządowymi a ekspertami z zespołu Macierewicza, w formule proponowanej przez posła PiS, nie jest potrzebna. Brudziński: To odpowiedź na propozycje Macierewicza - Pomysł nowego zespołu badającego katastrofę smoleńską, to odpowiedź na inicjatywę Antoniego Macierewicza - mówi Joachim Brudziński. Poseł PiS tak komentuje w radiowej Jedynce, propozycję szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Macieja Laska, powołania zespołu, weryfikującego teorie na temat katastrofy. Zdaniem Brudzińskiego, pomysł Macieja Laska to reakcja na zapowiedź debaty naukowej organizowanej przez Antoniego Macierewicza, na którą zaproszono premiera. Joachim Brudziński podkreśla, że taka debata jest niezbędna. Zaznacza, że "prawda nie ma barw partyjnych, to nie jest tak, że jest prawda Laska i prawda Macierewicza". Brudziński zaznacza, że chodzi o ustalenie prawdy przy pomocy najlepszych naukowców z polskich i zagranicznych uczelni.