Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Żelazny Barack Obama

Barack Obama sprawuje urząd prezydenta USA od czternastu miesięcy i już dwukrotnie wpisał się w historię. Na przekór wszystkim przeciwnościom losu stał się pierwszym czarnym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Teraz stawia czoła wszystkim problemom swojego kraju. Mistrz oratorstwa dał słowo i spełnił najważniejszą obietnicę wyborczą dotyczącą wprowadzenia powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Amerykanie i cały świat zamanifestowali słowa Obamy: Tak, potrafię to zrobić!

/AFP

O mały włos a reforma zdrowia ponownie zakończyłaby się fiaskiem (plan przeszedł większością 220 do 215 głosów - red.), jak to już często bywało w ciągu ostatnich stu lat. Opór był olbrzymi i pewnie taki pozostanie, co najmniej do Kongresu w listopadzie. Dla jednych jest to ekonomiczne i moralne dążenie do ubezpieczenia wszystkich obywateli, dla innych jest to przesadna opieka państwa, ingerująca w wolność.

Dlaczego więc powinniśmy się zajmować sprawami USA? Dlaczego ludzie z Berlina, Moskwy, Jerozolimy czy Pekinu mają moralny obowiązek interesować się sukcesem tej amerykańskiej reformy stulecia?

Amerykańska sekretarz stanu Hilary Clinton podczas zjazdu izraelsko-amerykańskiej grupy AIPAC (American Israel Public Affairs Committee - red.) udzieliła odpowiedzi: Kto ciągle jeszcze wątpi w zdecydowaną postawę Obamy, niech popatrzy na reformę zdrowia.

Ta wiadomość została wysłana do całego świata, a w przełożeniu na prosty język oznacza tyle, co: "Miejcie się na baczności, Obama jest coraz mocniejszym prezydentem!"

Kim właściwie jest Barack Obama? Odpowiedź na to pytanie nadal interesuje ludzi. Amerykańska prawica uważa go za zarozumiałego intelektualistę, ideologa, niebezpiecznego etatystę, zbyt miękkiego i skłonnego do kompromisu, gdy chodzi o rozwiązanie palących problemów tego świata. Lewica twierdzi, że niesie nadzieję, ale jest zbyt uległy i brakuje mu drapieżności. Poza tym uważają go za osobę zbyt pobłażliwą dla wszelkich przejawów sprzeciwu wobec wprowadzanych reform. Dla jednych zdradził polityczny środek, który umożliwił mu wygraną w wyborach; dla innych przesunął się tam za daleko. Jedno i drugie podejście jest błędne. Rozgoryczająca polityczna bitwa w Waszyngtonie przesłania mgłą fakt, że Obama stanął w środku i rządzi również spoza niego.

Dlatego zarówno prawica, jak i lewica są często tak samo zachwycone, jak rozczarowane - za każdym razem, gdy chodzi o reformę zdrowotną, czy Afganistan.

W gruncie rzeczy Obama jest paradoksem: ten młody prezydent, rewolucjonista środka, wykazuje bezwarunkową chęć wprowadzania reform, bywa dwuznaczny w swoich celach, ale też pragmatyczny i całkowicie nieortodoksyjny w podejmowanych działaniach. Ostatnio udowodnił, że w swych zamiarach jest nieugięty, ma mocne nerwy i potrzebną do przeforsowywania zmian energię.

Gdy ponownie przyjrzymy się Obamie, jego osobowości i jego obietnicom, a także nadziejom w nim pokładanym, z czasem zaczniemy wątpić w jego stanowczość.

Działa w sposób niezorganizowany, chce osiągnąć zbyt wiele za jednym zamachem, a to nie przynosi wymiernych efektów - ani w kwestii Guantanamo czy Bliskiego Wschodu, ani w negocjacjach dot. redukcji zbrojeń w Moskwie czy też sprawach związanych z ochroną klimatu.

Czy Obama jest jedynie krasomówcą? Reforma zdrowia zmiotła te podejrzenia i wyzwoliła USA. I nagle znowu wszystko wydaje się możliwe. W najbliższym czasie Obama i rosyjski prezydent Miedwiediew mogą - nawet z opóźnieniem - podpisać traktat w kwestii redukcji strategicznej broni atomowej.

W tej chwili trzeba unikać powtarzania starych błędów. Stosunki w Waszyngtonie i na świecie nie pozwalają na razie na żadne szybkie sukcesy. Po zaciętych walkach w sprawie reformy zdrowia sceptyczny amerykański naród stara się przede wszystkim demonstrować, że Obama w dalszym ciągu stoi w środku, poszukuje konsensusu i nie zamierza wywracać Ameryki do góry nogami. W polityce jest jakiś ruch - rządy Obamy właśnie łapią drugi oddech. Nagłe pojawienie się nowych zasad na rynku finansowym i całkowicie zgodnych z ustawą planów dotyczących ochrony klimatu świadczy o tym, że nie będzie to dłużej nagą utopią.

Prezydentura Obamy z całą pewnością przetrwała "sprzeciw" wobec reformy zdrowotnej, choć sam prezydent zawiódł nadzieje Amerykanów pod wieloma względami. Dlatego zaryzykował i położył wszystkie polityczne odważniki na jedną szalę. Ta stanowczość mu się opłaciła. Silniejszy prezydent przyda się nie tylko Ameryce, ale i całemu światu.

Martin Klingst

Tłum. Ewelina Karpińska-Morek

Die Zeit

Zobacz także