Wstają rano, aby przyszykować mężowi i dzieciom śniadanie. Pieką chleb na domowym zakwasie i zdrowe ciastka. Zawsze z uśmiechem na twarzy. Codzienne gotowanie, sprzątanie i spacery z dziećmi nie są dla nich trudnością, a spełnieniem i, jak twierdzą, ich "karierą". Tak przedstawiają swoje życie tradycyjne żony, czyli tzw. tradwife, które chętnie dzielą się swoim, mogłoby się zdawać, idealnym życiem w mediach społecznościowych. Jedna z nich, mrs_wojtowiec, na swoim profilu tłumaczy, że w tym stylu życia najważniejszy jest "mindset". - Naszym priorytetem powinien być dom, nasz mąż oraz dzieci - podkreśla. "Są kobiety dla których sukces to zapach świeżych ciasteczek cynamonowych i wysuszonego na wietrze prania" - podała w jednym z wpisów. Podobnego zdania jest Wiktoria Wilkosz aktywnie prowadząca swoje konto na TikToku. Pod jednym z filmików zaznaczyła, że jej "karierą" jest macierzyństwo. Przykład polskiej tradwife widać także wyraźnie na popularnym koncie prowadzonym przez Karolinę Baszak. Dzieli się zdjęciami kwiatów, retro sukienek i pięknymi kadrami z sześciorgiem swoich dzieci. Tradwife, czyli co to właściwie oznacza? Tradwife to osoba, która wierzy w tradycyjne role płciowe w małżeństwie i je praktykuje. W takim schemacie głową rodziny, podejmującą pracę zawodową i zapewniającą na wszystko fundusze, jest mężczyzna. Kobieta za to nie zarabia pieniędzy - prowadzi dom, dba o męża i ich dzieci. Dr hab. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz, prof. UJ, wyjaśniła w rozmowie z Interią, że pojęcie to skrót określenia traditional housewife. - Myśląc o takiej osobie mam przed oczami amerykańską gospodynię domową z lat 50. XX wieku - dodała ekspertka. Według Google Trends, wyszukiwarki analizującej popularność wpisywanych fraz, termin "tradwife" zaczął zyskiwać na popularności około połowy 2018 roku. Dzięki mediom społecznościowym zainteresowanie tym określeniem osiągnęło najwyższy poziom na początku lat dwudziestych XXI wieku. Także w Polsce. Słychać głosy sprzeciwu. "Zawsze trzeba mieć własne źródło dochodu" Są osoby, które uważają, że promowanie takiego stylu życia nie służy ogólnej sytuacji kobiet. Internauci zadają pytania związane z ryzykiem takich relacji - zastanawiają się, co w przypadku rozwodu czy choroby partnera lub utraty przez niego pracy. Przytaczają też własne nieprzyjemne doświadczenia. "Ojciec dziecka od nas odszedł do innej kobiety. W chwilę stałam się praktycznie bezdomna, z dzieckiem na ręku" - głosi komentarz pod nagraniem jednej tradwife. Część uważa także, że stawia to kobiety w złym świetle jeśli chodzi o karierę zawodową. "Super, że są ludzie, którzy mogą i chcą poświęcić się w 100 proc. rodzinie, ale nie deprecjonujmy istoty pracy zawodowej i rozwoju w życiu kobiet" - komentuje inna internautka. Są też tacy, którzy zarzucają tradwives, że te promują bierność zawodową kobiet, a jednocześnie na tej promocji zarabiają. Stwierdziła to na przykład neqlly, jedna z użytkowniczek TikToka. - Konta, które mają milionowe zasięgi, to bardzo dobrze przemyślane biznesy. Kobiety czerpią z tego bardzo duże zyski - mówiła. "Znaleźć pracę bez doświadczenia albo po bardzo długiej przerwie jest ciężko. (...) Nie wspominając o braku emerytury. Zawsze trzeba mieć własne źródło dochodu" - stwierdziła kolejna użytkowniczka. "Kobiecie z dziećmi, bez doświadczenia, w średnim wieku, nie będzie łatwo znaleźć pracy" - głosi komentarz pod innym filmikiem. Kobiety częściej niż mężczyźni rezygnują z pracy przez obowiązki rodzinne Główny Urząd Statystyczny podaje: "pomimo wydłużenia oczekiwanej długości życia zawodowego Polek, wciąż plasują się one w pierwszej dziesiątce krajów UE pod względem najkrótszego czasu pozostawania na rynku pracy". Wynika to m.in. z niskiego poziomu aktywności zawodowej Polek na tle pozostałych mieszkanek UE. Spowodowane jest to różnymi czynnikami, w tym zróżnicowanym wiekiem emerytalnym. W pierwszym kwartale 2024 r. populacja osób biernych zawodowo w wieku 15-89 lat wyniosła 12 600 tys. i była wyższa w odniesieniu do czwartego kwartału 2023 r. Ponad połowa niepracujących to kobiety. "Kobiety bierne zawodowo stanowiły 48,3 proc. ogółu wszystkich kobiet w wieku 15-89 lat, podczas gdy analogiczny wskaźnik wśród mężczyzn wynosił 34,2 proc." - podał GUS. 11,9 proc. kobiet pozostaje bierna zawodowo ze względu na obowiązki rodzinne. Wśród mężczyzn 1,6 proc. nie podejmuje pracy z tego powodu. Dr hab. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz, zajmująca się m.in. pozycją kobiet w gospodarce zauważyła, że taki sam trend utrzymuje się w skali światowej. - Spośród kobiet, które nie są zatrudnione, ponad 40 proc. (41,6 proc.) jako główną przyczynę podaje nieodpłatną pracę opiekuńczą. Dla porównania to niecałe 6 proc. (5,8 proc.) mężczyzn - przytoczyła dane Międzynarodowej Organizacji Pracy. Jak zauważyła, przekłada się to na ponad 600 mln biernych zawodowo kobiet na całym świecie. Nie zgadzają się na przepracowanie. Ale czy rzeczywiście nie pracują? Dr hab. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz wyjaśniła Interii, że tradycyjne gospodynie domowe wykonują pewną pracę, ale nie dostają za to wynagrodzenia. - Według literatury ekonomii feministycznej na ich działalność używa się sformułowania "praca nieodpłatna" - dodała. - Niektórzy wskazują, że ich praca nie dzieje się na rynku, więc dla szerszego społeczeństwa to nie jest istotne. Natomiast z mojego punktu widzenia, to jest bardzo istotny wkład do gospodarki - zaznaczyła. Powołując się na dane statystyczne zwróciła uwagę, że są kobiety, które wykonują tylko pracę w gospodarstwie domowym i takie, które pracują zawodowo na cały etat, a następnie kolejne pół etatu przepracowują w domu. - To ogromne obciążenie pracą wydaje mi się istotne, ponieważ taka decyzja tradycyjnych kobiet, które nie zgadzają się na to przepracowanie, jawi się jako racjonalny wybór, ale trzeba to przełożyć na czasy, w jakich żyjemy - podkreśliła. Dodała, że jest to oczywiście ich decyzja. - Wszystko będzie dobrze, jeżeli ich życie ułoży się tak jak sobie zakładają, ale co, jeżeli tak nie będzie? One tracą wtedy podstawę przeżycia, czyli pieniądze. Nie są zabezpieczone ani na teraz ani na przyszłość - przekazała. Widać luki na rynku pracy To jednak niejedyne konsekwencje. Niektóre z nich odczuwa całe społeczeństwo. Dr hab. Anna Zachorowska-Mazurkiewicz stwierdziła, że trend tradwife nie tyle promuje bierność zawodową kobiet, co zmienia warunki na rynku pracy i jest jedną z przyczyn utrzymywania się luki płacowej. Wyjaśniła: - Kobiety są skoncentrowane w zawodach kojarzących się z tradycyjnie wykonywanymi czynnościami. Konkurują więc z osobami, które robią to samo za darmo. Jako przykład podała pracę opiekuńczą. - Jest ona niskopłatna, bo jeżeli będzie wysokopłatna, to nikt nie będzie chciał za nią zapłacić, tylko będzie oczekiwać wykonania jej przez kobiety za darmo np. w ramach więzi społecznych - wskazała. Precyzując: córka może przyjechać do schorowanej matki i się nią zająć, bo po co wydawać duże pieniądze na kogoś, kto zajmuje się tym zawodowo. Według ekspertki rzutuje to również na gorsze zarobki kobiet. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!