11-latka z Libiąża (woj. małopolskie) o wynoszącym ponad milion złotych długu dowiedziała się kilka lat po śmierci ojca. "Niespłacony przez jej ojca kredyt, wzięty na rozwój hurtowni i odsetki, jakie narosły od niego, doprowadził do zajęcia przez komornika znacznej części niewielkiej renty, którą córka dostawała po tacie (604 zł)" - podał resort sprawiedliwości. Po interwencji ministerstwa dziewczynce zwrócono ściągnięte do tej pory pieniądze, a przeciwko komornikowi skierowano wniosek dyscyplinarny. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.Mimo to jedenastolatka dostała kolejne pismo, tym razem z urzędu skarbowego. Jak informował "Wprost", pismo nie zostało wysłane do prawnego opiekuna dziecka, czyli matki Zuzi, a do samej 11-latki. Zgodnie z treścią dokumentu, jeśli Zuzia nie złoży deklaracji, grozi jej kara za wykroczenie skarbowe.Do sprawy odniósł się resort finansów. Ministerstwo tłumaczy, że doszło do pomyłki, a wezwanie zostało anulowane. "Wysłanie pisma do osoby niepełnoletniej było pomyłką urzędu skarbowego. Wysłano stosowne pismo do opiekuna prawnego (matki dziewczynki) wyjaśniające sytuację, w którym przeproszono za nie zamierzony błąd. Naczelnik urzędu skarbowego również osobiście przeprosił dziewczynkę i jej mamę, udzielono pełnych wyjaśnień mamie dziewczynki dotyczących uzyskania zwolnienia z podatku od spadków i darowizn" - poinformowano w przesłanej Interii wiadomości.