17,8 pełnoletnich Polaków rozważa emigrację zarobkową w ciągu najbliższego roku - wynika z badania ARC Rynek i Opinia, przeprowadzonego na zlecenie Gi Group. Liczba biorących pod uwagę wyjazd za granicę w celach zarobkowych zwiększyła się - w ubiegłym roku rozważało ją 16,1 proc. badanych. Mniej Polaków opowiedziało się też za pozostaniem w kraju - 67,6 proc. w porównaniu z 81,2 proc. rok temu. Co więcej, niemal pięciokrotnie wzrósł odsetek niezdecydowanych - z 2,7 proc. do prawie 14,6 proc. O wyjeździe w celach zarobkowych najczęściej myślą osoby w wieku 25-44 lata (56 proc.), z czego większy udział stanowią młodsi w wieku 25-34 (32 proc.), z wykształceniem średnim (29 proc.) i zawodowym (26 proc.). Natalia nie odnalazła się na polskim rynku pracy. "Mam dość" - Kompletnie nie widzę swojej przyszłości w Polsce - mówi Interii Natalia Góra. Gdy tylko skończyła 18 lat, szukała zatrudnienia w Polsce. - Pracowałam w różnych miejscach - od gabinetów kosmetycznych, przez pracę na kasie, po taką na linii produkcyjnej. Każda współpraca trwała maksymalnie pół roku. Pracodawcy nie byli szczerzy, czułam się wykorzystywana. I w ogóle się w tych firmach nie rozwijałam. Dawałam z siebie wszystko, nigdy to nie było doceniane, a do tego stawki były śmieszne - opowiada Natalia. - Mam już tego dość. Od kiedy tylko zaczęłam pracować, myślałam o tym, aby wyjechać za granicę. Teraz mam 22 lata i czas ten pomysł wprowadzić w życie - dodaje. To nie jedyny powód, dla którego Natalia chce wyjechać z Polski. - Jest jeszcze kwestia tego, jak państwo traktuje mnie i moją partnerkę. Pary jednopłciowe to temat tabu w Polsce, ale warto o tym mówić - podkreśla Natalia. - Od czterech lat jesteśmy ze sobą i ciągle mamy pod górkę. Nie wyobrażam sobie tego, że trafię do szpitala, a ona nawet nie będzie mogła mnie odwiedzić, bo według naszego prawa jest dla mnie obcą osobą - wskazuje 22-latka. Natalia i jej partnerka planują wyjechać do Holandii, ale są też otwarte na inne kraje. - Na razie szukamy pracy z Polski, chociaż nie jest to łatwe. Często pośrednicy obcinają stawki w trakcie rozmowy. Myślę, że jak tylko odbiorę prawo jazdy, to po prostu wyjedziemy i będziemy już rozglądać się za czymś na miejscu. Wydaje się, że tak będzie łatwiej. Chcemy wyprowadzić się jak najszybciej, bo obawiamy się pandemii i nie chcemy, żeby jakieś obostrzenia utrudniły nam wyjazd - komentuje Natalia. Przyznaje, że znajomi i rodzina bardzo wspierają dziewczyny w tej decyzji. - Wręcz wyganiają nas i mówią, żebyśmy zrobiły to jak najszybciej. Część bliskich nam osób pyta, czy mogą do nas dołączyć, więc bardzo możliwe, że ostatecznie wyjedziemy większą grupą - przyznaje Natalia. - Wyjeżdżamy nie na miesiąc, nie do pracy sezonowej, tylko na stałe. To jest po prostu ucieczka z Polski - podsumowuje 22-latka. Aleksandra zamknęła salon fryzjerski. Wyjechała do Norwegii Aleksandra Rudowska wraz z mężem mają działkę w województwie kujawsko-pomorskim. Budują dom. - Przynajmniej próbujemy, myśleliśmy nawet o tym, żeby wziąć kredyt. Rozważaliśmy to pod koniec ubiegłego roku. Doradca kredytowy poinformował nas, że mąż musiałby przepracować jeszcze trzy miesiące w obecnej firmie, abyśmy mogli ten kredyt dostać. W tym czasie stopy poszły do góry. Ten czas, który musieliśmy odczekać, uchronił nas przed tym zobowiązaniem - opowiada Aleksandra. - Budujemy więc dom pomału, za gotówkę. Na razie postawiliśmy fundamenty i nie możemy ruszyć dalej. Przy obecnej inflacji, która wpływa także na materiały budowlane, niewiele z tych odkładanych na bieżąco pieniędzy możemy zrobić - wskazuje nasza rozmówczyni. W lutym małżeństwo postanowiło, że wyprowadzi się z Polski. - Potrzebowaliśmy też zmiany. Moja siostra bliźniaczka mieszka od początku roku w Norwegii, można powiedzieć, że przetarła szlak. Jest zadowolona. Przekonała nas do tego, że ten kraj to dobry kierunek. Poza tym jest to bliska mi osoba, więc chcemy być po prostu razem - mówi kobieta. Jej mąż już jest na miejscu od kilku tygodni, znalazł też pracę. Aleksandra dołączyła do niego pod koniec ubiegłego tygodnia. Aleksandra jest fryzjerką, przez cztery lata prowadziła salon w Toruniu. Zamknęła go z końcem lipca. - Inflacja uderzyła również w moją działalność. W tym roku weszły różne zmiany, doszedł mi wysoki ZUS, do tego wzrósł czynsz za lokal, opłaty za prąd, gaz. Ja też dojeżdżałam do pracy ponad 20 kilometrów, a wiemy, ile kosztuje teraz paliwo. Koszty mnie przerastały - przyznaje. W Norwegii będzie szukać pracy w zawodzie. - Już się rozglądałam i rynek jest otwarty, pensja wynosi około 30 tysięcy koron miesięcznie (ok. 14 tys. zł - red.), chociaż znam osobiście nawet takie fryzjerki, które w Norwegii zarabiają dwa razy tyle. Ja w najlepszych miesiącach zarabiałam na swoim 11 tys. złotych. Różnica jest więc odczuwalna - ocenia Aleksandra. - Znajomi i rodzina pytają nas, na jak długo wyjeżdżamy. Nie umiem odpowiedzieć, nie wiem. Może się okazać, że to będzie nasze miejsce na ziemi i tam zostaniemy. Dom można zawsze sprzedać. Ja jestem otwarta na zmiany - podsumowuje. Dominika i jej partner chcą wyjść z długów. Wyjeżdżają Najczęściej wybieranym kierunkiem emigracji zarobkowej Polaków pozostają Niemcy - na ten kraj w badaniu ARC Rynek i Opinia wskazało 31,9 proc. osób rozważających wyjazd (rok temu 33,2 proc.). Do Niemiec wyjedzie jeszcze w tym roku 29-letnia Dominika. Dołączy do narzeczonego, który zaczął tam pracę w połowie lipca. - Było kilka powodów naszej decyzji. Pierwszy to spirala zadłużeń, w jaką wpadło każde z nas jeszcze zanim się poznaliśmy. Chcemy z tego wyjść, ale nie mamy możliwości poradzić sobie z tym, pracując w Polsce - ocenia kobieta. - Policzyliśmy wszystko i w naszej ocenie przez parę lat pracy za granicą jesteśmy w stanie wyjść z długów i odłożyć na upragniony dom - dodaje. Chcą też po prostu zmienić miejsce zamieszkania. - Mieszkamy w moim rodzinnym mieście. Sąsiedzi są wścibscy, wchodzą z butami w życie. Każdy wie wszystko o każdym, a resztę dopowie. Jest to męczące - komentuje Dominika. - Po trzecie, w naszym kraju dzieje się źle. Wszechobecna drożyzna jest nieadekwatna do zarobków. Przeraża mnie to. Zwykły Kowalski musi się martwić i przemyśleć pięć razy każdą wydaną złotówkę. Tak nie powinno być. Ludzie powinni zarabiać tak, żeby godnie żyć - ocenia kobieta. Dominika podkreśla, że podejmie się każdej pracy. Myśli, że zacznie od sprzątania. - Chcę zacząć jak najszybciej - dodaje. Gdy tylko mówi o swoich planach innym, okazuje się, że te osoby też myślą nad wyjazdem z kraju. - Ludzie w moim wieku czują, że tu nie ma po prostu przyszłości - komentuje. Para nie planuje już wracać do Polski. - Kocham Polskę, jest pięknym krajem, ale niestety tu nie da się normalnie żyć - podsumowuje. Anna wyjechała cztery lata temu. "Nasze życie jest lepsze" Anna Abramides wyprowadziła się z rodziną z Polski w 2018 roku. Ze względu na pracę jej męża. - Jest Brazylijczykiem, pracował w firmie zagranicznej, która miała swoją siedzibę w Polsce. Cały tydzień był poza granicami kraju, wracał jedynie na weekendy. Po wielu latach takiego życia mieliśmy tego dość, chcieliśmy być razem - opowiada Polka. Zaczęli dyskutować, jak to zrobić. - Nie mogliśmy zostać w Polsce, bo mój mąż nie znalazłby dobrej pracy stacjonarnej, nie znając języka polskiego. Zaczął więc szukać za granicą i dostał pracę w Niemczech - mówi. Anna pracowała w instytucji państwowej. - Nie była to praca moich marzeń, nie miałam więc problemu z tym, żeby z niej zrezygnować - wspomina. Poza pracą para dorabiała w Polsce, prowadząc wynajem apartamentu dla turystów blisko Trójmiasta. - Chcieliśmy odkładać pieniądze na czarną godzinę. Mimo to dużo pieniędzy nam nie zostawało - wyznaje. To był drugi powód wyjazdu z kraju. Teraz mieszkają w Baden-Württemberg, w południowo-zachodniej części Niemiec. - Ja w ogóle nie pracuję, mogę sobie na to pozwolić. Mąż utrzymuje całą rodzinę, a zajmuje w zasadzie identyczne stanowisko jak to, które miał w Polsce - dodaje. Anna w wolnym czasie zajmuje się prowadzeniem kanału na YouTube o nazwie Polka w Niemczech. - Nasze życie wygląda inaczej, lepiej. W Niemczech nawet zwykły Kowalski może sobie pójść i kupić od ręki jakąś większą rzecz, której akurat potrzebuje. Stać go po prostu na to. Weźmy na przykład pralkę. To nie jest duży wydatek w Niemczech, aby ze swojej pensji przeznaczyć na to 250 euro. W Polsce wiele osób musi na taki sprzęt odkładać z jednej albo kilku wypłat. Wartość pieniądza jest po prostu inna - stwierdza Anna. - Można sobie pozwolić na wycieczki, na wypełnienie tego wolnego czasu rozrywką, ludzi na to stać - dodaje. I podkreśla, że są też inne kwestie, które trzymają ją w tym kraju, nie chodzi tylko o pieniądze. - Edukacja niemiecka bardzo mi się podoba, dzieci chodzą do szkoły z uśmiechem na twarzy. Dostęp do lekarza też jest lepszy. Ogólnie ludzie są życzliwsi, chcą pomagać - zauważa. "Nie wyobrażam sobie powrotu" Gdy tylko wyjechali, znajomi pytali Annę, jak zacząć życie w Niemczech. - Ja zawsze mówiłam, że jak chcą i mają potrzebę, to niech pakują walizkę i przyjeżdżają. Praca jest tutaj na wyciągnięcie ręki, szczególnie taka w zawodach rzemieślniczych. Co więcej, jest ona bardzo dobrze płatna - mówi Anna. - W ostatnim czasie miałam też wiele zapytań na Instagramie od osób, które mieszkają w Polsce, ale chcą się wyprowadzić. I te pytania dotyczyły na przykład adaptacji dzieci w szkole, albo gdzie szukać mieszkania. To były zazwyczaj osoby, które już podjęły decyzję i już planują, jak sobie zorganizować życie w Niemczech - stwierdza Polka. - Jak wracam do Polski, to ten temat też się pojawia i moi bliscy mówią, że zastanawiają się nad wyjazdem, ale jeszcze decyzji nie podjęli - dodaje. Na koniec podkreśla: - Ja sobie nie wyobrażam powrotu. Nie umiałabym już żyć w Polsce. Badanie, na które powołujemy się na początku artykułu, zrealizowano w lipcu 2022 roku na próbie 1022 osób metodą CAWI (samodzielnie wypełniana ankieta online) na panelu badawczym epanel.pl, administrowanym przez ARC Rynek i Opinia. Wyniki badania cytował PAP.