"Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych" - czytamy w krótkim oświadczeniu MON. "Trwają również analizy czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP. Do zakończenia postępowania wyjaśniającego nie będziemy komentować sprawy" - informuje resort w komunikacie. Wyciek danych w wojsku Ministerstwo Obrony Narodowej odpowiada w ten sposób na doniesienia o gigantycznym wycieku danych w polskim wojsku. Portal Onet podał, że w internecie pojawiła się cała baza zasobów wojska, a to ponad 1,7 mln pozycji. Ujawniona baza ma przedstawiać stan posiadania polskiej armii, ale także demaskować braki w sprzęcie. Wyciek danych sprawia, że np. obce służby mogą się dowiedzieć, jakimi środkami i narzędziami dysponujemy. Jak podaje portal, na liście znajdują się m.in. "samoloty F-16, przez ciężką broń, jej części, amunicję do niej, części zamienne, po mundury, bieliznę, koce oraz sprzęt komputerowy, a nawet sztandary i dyplomy".Sprawa dotyczy, generalnie mówiąc, zakupów MON, a w swoim oświadczeniu resort nie zaprzecza, że rzeczywiście ta lista została ujawniona. Jednocześnie prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, które ma dać odpowiedź, w jaki sposób doszło do upublicznienia tajnych informacji.Komunikat MON to jak na razie jedyne oficjalne stanowisko resortu. Próbowaliśmy skontaktować się w tej sprawie z wiceszefami Ministerstwa Obrony Narodowej, ale dotąd nie zdecydowali się na zabranie głosu.