Dane udostępnił Departament Zarządzania Systemami Ministerstwa Cyfryzacji. Jak czytamy w "Rz", zrobił to na mocy art. 99 tzw. ustawy covidowej, która weszła w życie 18 kwietnia 2020 r. Pojawia się tam zapis, że w terminie dwóch dni od dnia złożenia wniosku przez operatora pocztowego minister cyfryzacji musi przekazać dane z rejestru PESEL. Poczta ma usunąć dane i ich kopie po ich wykorzystaniu w wyborach. - Dane z systemu PESEL nie są tożsame z danymi zawartymi w spisach wyborców, czyli tymi, które wskazują - kto może głosować w określonym okręgu wyborczym - mówi Interii dr Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Nawet jeśli Poczta Polska pozyska pewne dane - a w rejestrze PESEL jest też adres zameldowania - nie są one tożsame z listą wyborców uprawnionych do głosowania w określonym miejscu. Pojawia się więc problem, w jaki sposób poczta może zweryfikować, czy dana osoba zamierza głosować w miejscu zameldowania czy w jakimś innym. Do czego ma prawo. Dlatego w mojej ocenie to nie wystarcza, aby przeprowadzić wybory w taki sposób, w jaki zaplanowały to władze - komentuje dr Małecki. Zwraca też uwagę, że nawet jeśli dane PESEL zostały przekazane, stało się to bezprawnie. - Ministerstwo Cyfryzacji nie miało żadnej podstawy prawnej do tego, aby przekazać te dane osobowe Poczcie Polskiej. Tak samo jak nie mają jej samorządowcy - dodaje.