- Spodziewałem się tak niewielkiej różnicy. Nie wiem, na ile Ipsos w badaniu uwzględnia głosy zagranicy. Jeżeli nie, to tutaj te wyniki mogą się jeszcze bardziej zbliżyć - mówi Interii tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników exit poll senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski. Jak wskazuje, w pierwszej turze zagranica stawiała głównie na Trzaskowskiego i pozostałych kandydatów opozycji. - Według moich obliczeń tam przynajmniej jeszcze 100 tys. głosów więcej powinno paść na Trzaskowskiego, a to jest mniej więcej pół procenta - wskazuje. Tymczasem zgodnie z badaniem exit poll różnica między kandydatami wynosi 0,8 pkt. proc. Pracownia Ipsos poinformowała, że na podstawie sondażu nie da się wskazać zwycięzcy wyborów. Margines błędu przy exit poll wynosi 2 pkt. proc. - Taka sytuacja jeszcze się nie zdarzyła. Firma, która dostarczyła danych do exit poll, stwierdziła, że nie jest w stanie określić zwycięzcy. To jest absolutnie historyczna sytuacja, która pokazuje, że zwycięzca, niezależnie kto nim będzie - nie może czuć się komfortowo - mówi Borowski. Dlaczego? Bo jak stwierdza, wynik ujawnił, że podział polskiego społeczeństwa jest niezwykle wyrazisty. - To jest podział pół na pół, który w Polsce trwa od wielu lat i w tej chwili został wyraźnie eksplikowany - mówi. - Jestem pewien, że gdyby wygrał Rafał Trzaskowski, na pewno będzie dążył do jakiegoś porozumienia, łagodzenia tego konfliktu między wyborcami. Nie jestem tego samego pewien w stosunku do Andrzeja Dudy. Z prostego powodu. Trzaskowski jest o wiele bardziej niezależny. Osiągnął swój wynik nie tylko dzięki głosom zwolenników swojej partii, ale także dzięki wyborcom innych partii. Natomiast Duda osiągnął ten wynik głosami zwolenników swojej partii i dzięki wsparciu Kościoła, w związku z czym jest bardziej uwiązany. Zresztą jego podporządkowanie PiS-owi i prezesowi Kaczyńskiemu było widać przez pięć lat poprzedniej kadencji - uważa. "Sytuacja dość dziwaczna" Senator Marek Borowski ma także zastrzeżenia do decyzji Państwowej Komisji Wyborczej. - Ubolewam nad tym, że PKW nie przedłużyła ciszy wyborczej. Widzieliśmy na obrazkach, że jeszcze po godz. 21 wiele osób, zwłaszcza w miejscowościach wypoczynkowych, stała w kolejkach. To sytuacja dość dziwaczna, podaje się publicznie sondażowe wyniki, kończy się cisza wyborcza, a ludzie jeszcze głosują - wskazuje. - Uważam, że PKW powinna była przedłużyć ciszę wyborczą przynajmniej o pół godziny lub godzinę. Tak, żeby ci, którzy do godziny 21 ustawili się w kolejce, zakończyli głosowanie - mówi. "Konflikt jest niezwykle poważny" Frekwencja w II turze wyborów prezydenckich 2020 wyniosła 68,90 proc. - wynika z sondażu Ipsos dla TVP, Polsatu i TVN. Jeśli potwierdzą się te wyniki, będzie to rekord. - Tak wysoka frekwencja świadczy o tym, że ten konflikt, który w Polsce ma miejsce, jest autentyczny i jest niezwykle poważny. To konflikt między tą częścią rodaków, którzy są otwarci na świat na UE, bardziej tolerancyjni wobec różnych zachowań, poglądów itd., a tą częścią Polaków, która jest bardziej zachowawcza, konserwatywna. Obawiająca się tak naprawdę nowych trendów w świecie. Ten konflikt jest obecnie tak silny, że zmobilizował wielu ludzi po obu stronach. A to nic dobrego - stwierdza senator Marek Borowski.