W środę PKW podała, że spośród partii politycznych najwięcej radnych w kraju ma PSL - 4840. PiS ma 4491 radnych, PO - 2749, koalicja Lewica i Demokraci - 1891, Samoobrona - 1116, LPR - 314, a Krajowa Partia Emerytów i Rencistów - 7. Zdaniem szefa Komitetu Stałego rządu Przemysława Gosiewskiego, należy do ogólnopolskich zwycięzców wyborów samorządowych. Gosiewski podkreślił, że PiS wygrał wybory do rad powiatów, co dla partii jest ważnym sygnałem. Jak dodał , PiS ma kandydatów z szansami na wygranie drugiej tury wyborów prezydenckich w trzech największych miastach: Warszawie, Łodzi, Krakowie. Przyznał, że w sejmikach wygrała Platforma, ale - w jego ocenie - "w sposób nieznaczący". Gosiewski nie sądzi, aby wynik wyborów w sejmikach był żółtą kartką dla rządu. - Nie sądzę, żeby była to sprawa, która - jeżeli porównamy wyniki do gmin i powiatów - wskazuje, że PiS te wybory w jakiś sposób przegrał - dodał. Sekretarz generalny PO podkreślił, że wybory samorządowe wygrał blok PO i . - Cieszymy się szczególnie z tego, że Platforma uzyskała ponad 700 tys. głosów więcej niż w wyborach parlamentarnych sprzed roku. To znaczy, że przekonaliśmy tylu więcej Polaków do PO - powiedział Schetyna. Podkreślił, że wierzy, iż ten wzrost zostanie utrzymany, że Platforma "jest na fali wznoszącej" i ma ogromne szanse by wygrać następne wybory parlamentarne. Schetyna zaznaczył, że dobry wynik zarówno PO i PSL w wyborach samorządowych potwierdza, że wybór Stronnictwa jako partnera do bloku wyborczego był słuszny. - Chcemy, aby współpraca z ludowcami nie dotyczyła tylko jednej kampanii. Chcemy z nimi współpracować w parlamencie, ale także być może w przyszłych wyborach - dodał polityk PO. Wiceszef PSL Eugeniusz Grzeszczak zaznaczył, że po raz kolejny jego partia wygrała z sondażami, które przed wyborami dawały jej ok. 2,5 proc. poparcia. Jego zdaniem, PSL miał w tej sytuacji "wielką trudność". - Musieliśmy wystawić ludzi z dorobkiem, którzy nie tylko potrafią opowiadać, że będą kształtować rzeczywistość pozytywnie dla wszystkich, ale są już sprawdzeni - podkreślił. Ocenił, że o dobrym wyniku PSL zdecydowali sprawdzeni ludzie, a także długoletnia tradycja partii. - Po trzecie to fakt, że zostaliśmy skazani na to, aby nie pokazywać wizji wirtualnych, a pokazywać wizje realne i dorobek. I ta nasza oferta trafiła do wyborców, do społeczności lokalnych - uważa Grzeszczak. Jego zdaniem, "dwubiegunowa scena polityczna - kalka zza oceanu - w Europie się nie sprawdza, a w Polsce szczególnie". Sekretarz generalny SLD ocenił , że warto było zawiązać koalicję Lewica i Demokraci. - Widać, że to się sprawdziło. Mamy dzisiaj trzeci wynik, jesteśmy trzecią siłą polityczną - podkreślił polityk Sojuszu. Jak dodał, żałuje, że kampania wyborcza toczyła się w parlamencie, a nie w "małych ojczyznach". - To był problem, który narzucił PiS przez swoje kłótnie, nieumiejętność rządzenia krajem - uważa Napieralski. - PiS przegrało, LPR przegrała sromotnie, mniej sromotnie przegrała Samoobrona, a my odbijamy się od dna. To już jest rok po wyborach parlamentarnych, zdobywamy punkt po punkcie poparcia społecznego, Polacy nie wstydzą się lewicy, widzą, że to jest alternatywa i to nas cieszy - zaznaczył sekretarz generalny SLD. Jak dodał, w następnych wyborach parlamentarnych lewica zamierza być pierwszą siłą polityczną w kraju. Szef LPR powiedział dziennikarzom, że Liga jest "umiarkowanie zadowolona" ze swojego wyniku w wyborach samorządowych. Jak dodał, LPR zakładała, że w skali kraju poparcie dla niej przekroczy 5 proc., a zabrakło do tego 0,2 proc. Według Giertycha, podstawowym celem Ligi było uzyskanie samodzielności od PiS-u i uniknięcia wyniku na poziomie 1-2 proc., co prognozowały sondaże. - Uzyskaliśmy samodzielność bez żadnego wsparcia, nikt nie może nam powiedzieć, że są to głosy zawdzięczane poparciu jakiegoś radia, czy telewizji. To są głosy zdobyte dzięki własnemu programowi - ocenił. Pytany, czy teza o tym, że PiS wchłonął w tych wyborach swoich koalicjantów odparł, że okaże się to po tym, kiedy "sformują się zarządy sejmików i województw". Giertych podkreślił, że podczas czwartkowego posiedzenia klubu "publicznie podziękował" kandydatowi LPR na prezydenta Warszawy Wojciechowi Wierzejskiemu (który uzyskał 0,3 proc. poparcia). Jak dodał, Wierzejski podjął się "szarży na Warszawę, mimo, że przecież od początku było wiadomo, że nie ma żadnych szans". W ocenie wiceszefa Samoobrony Janusza Maksymiuka, słaby wynik Samoobrony w wyborach samorządowych to przede wszystkim skutek zamieszania wokół koalicji rządowej. - Każde mniejsze ugrupowanie płaci cenę za udział w rządzeniu - tłumaczył Maksymiuk. Jak dodał, porażka wyborcza jego partii to też efekt wolnego wdrażania programu Samoobrony oraz tego, że jej kandydaci nie mieli szansy pokazać się w kampanii wyborczej. Według niego, na słaby wynik wyborczy Samoobrony wpłynęła także nieuczciwa kampania PSL, który - jego zdaniem - "oszukiwał, podawał nie te liczby". Według Maksymiuka "nie w porządku" był także fakt zawiązania koalicji przez SLD, SdPl, UP i Partię Demokratyczną-demokraci.pl. - To jest nic innego, jak opakowanie neoliberałów w papier z napisem "centrolewica". Program lewicowy mamy my - Samoobrona - uważa Maksymiuk. Maksymiuk podkreślił, że Samoobrona patrzy na wynik wyborów ze zrozumieniem. Jak dodał, nie żałuje decyzji o zblokowaniu list z PiS. - Cieszymy się, że te punkty przeszły na PiS, bo one przeszły na program "Solidarne państwo", a tym programem wypowiadamy wojnę Polsce liberalnej - zaznaczył. Zobacz nasz raport specjalny "Bitwa o samorządy"