"Wracajcie do Polski. Mamy dla was pracę"
Do Wielkiej Brytanii udadzą się dzisiaj władze Szczecina. Przez weekend będą namawiać emigrantów z Polski, by osiedlili się na Pomorzu - informuje "Metro".
Wyjazd na Wyspy to część akcji "12 miast. Wracać, ale dokąd?", na której pomysł kilka miesięcy temu wpadli emigranci z założonego w Wielkiej Brytanii stowarzyszenia Poland Street.
- W naszych rozmowach coraz częściej przewijała się kwestia powrotu do kraju. Ale jeśli powrót, to dokąd? Ja jestem z Lublina, ale nie muszę jechać dokładnie tam. Jak osiedlę się w Krakowie czy Kielcach, i tak będę u siebie - mówi Jacek Winnicki, prezes stowarzyszenia. Dlatego wystosował do władz 12 polskich miast ofertę: "Przyjeżdżajcie na Wyspy i pokazujcie, co macie do zaoferowania". Zainteresowanie przerosło jego oczekiwania.
Na Wyspy z walizką konkretów
- Mamy przygotowane konkretne oferty pracy. Firmy informatyczne BL Stream i TietoEnator chcą zatrudnić ponad 300 osób, kolejne 450 - bank UniCredit. Do tego dochodzą ceny mieszkań, które są niższe niż w Warszawie czy Krakowie, i doskonała oferta kulturalna - przekonuje Piotr Landowski ze szczecińskiego ratusza.
Przez rok co miesiąc na Wyspy będą zjeżdżać delegacje kolejnych polskich miast: Szczecina, Poznania, Katowic, Bydgoszczy, Warszawy, Lublina, Białegostoku, Rzeszowa, Wrocławia, Gdańska, Łodzi i Krakowa. Jest o co walczyć, bo od otwarcia granic i rynków w 2004 r. z Polski wyjechało od 1,5 do 2,5 mln osób. Najwięcej właśnie do Wielkiej Brytanii - informuje "Metro".
Tanie mieszkanie na przynętę
-Polacy z Wysp to grupa bardzo przedsiębiorcza, przeszli szkołę życia, nie trzeba ich prowadzić za rękę, umieją zadbać o własny biznes - uważa Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Według niego do powrotu młodych mogłyby skłonić jedynie tanie mieszkania: - Kilkanaście lat temu tanie domy stanęły w amerykańskim Pittsburghu. Dzięki temu rozkręcił się tamtejszy uniwersytet i wyrosło prężne centrum biotechnologii. Powroty są jednak możliwe, bo na Wyspach sytuacja gospodarcza jest dramatyczna. Firmy zapowiadają zwolnienia, a funt dwa lata temu warty blisko 6 zł, dziś kosztuje niewiele ponad 4 zł.