Wprost: Giertych obciążył Leppera?
Po środowym przesłuchaniu Romana Giertycha prokuratura jest bliższa postawienia zarzutów Andrzejowi Lepperowi - dowiedział się "Wprost".
Zeznania byłego wicepremiera nie wniosły do śledztwa większych rewelacji. Śledczych interesował głównie przebieg rozmowy Giertycha z Lepperem w dniu nieudanej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Istotne jest jednak to, że Roman Giertych był ostatnim z VIP-ów, których przesłuchanie było konieczne do zweryfikowania wersji Leppera (szef Samoobrony zeznał, że to minister Zbigniew Ziobro uprzedził go o akcji CBA na trzy tygodnie przed nią). Giertych przez miesiąc nie znalazł czasu, by zjawić się w prokuraturze. A bez jego przesłuchania, śledczy nie mogli zakończyć działań w tej sprawie.
Jak nam się udało ustalić, prokuratorzy sprawdzają, czy zdążą przed wyborami zgłosić do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Andrzejowi Lepperowi. Wiele wskazuje na to, że zrobią to dopiero po wybraniu nowego parlamentu. Niewykluczone, że taki wniosek nie będzie zresztą potrzebny, bo niewiadomo, czy Samoobrona w ogóle dostanie się do Sejmu.
Jak niedawno ujawnił "Wprost", Lepper może mieć postawiony zarzut składający się z trzech elementów. Punktem wyjścia ma być art. 233 kodeksu karnego, czyli składanie fałszywych zeznań. Do tego doszłyby zarzuty fałszywego oskarżenia o popełnienie przestępstwa oraz utrudniania prokuratorskiego śledztwa. Za wszystkie te przestępstwa grozi do pięciu lat więzienia.
Roman Giertych w środę rano w medialnych wywiadach zaatakował tygodnik "Wprost". W rozmowie w TVN 24 powiedział, że w godzinę po tym jak ustalił termin środowego przesłuchania, informację o nim podała strona internetowa "Wprost". Tymczasem to nieprawda. Z naszych ustaleń wynika, że rozmowa wicepremiera z prokuraturą miała miejsce przed godz. 14, a informację o terminie przesłuchaniu lidera LPR podaliśmy po godz. 17.30.
Wprost