Jak przekazał PAP pełnomocnik Artura K., przy zbrodni tego kalibru i karze orzeczonej w najsurowszym możliwym wymiarze tj. dożywotniego pozbawienia wolności, sąd powinien wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące stanu zdrowia psychicznego oskarżonego. "W mojej ocenie, opinie zarówno pisemna jak i ustna opinia uzupełniająca wydane przez powołanych w sprawie biegłych nie sprostały wymaganiom stawianym im przez kodeks postępowania karnego. Opinie są nie tylko niepełne, niejasne i wewnętrznie sprzeczne, ale przede wszystkim sprzeczne z obowiązującą międzynarodową klasyfikacją chorób ICD-10 , w której wyraźnie wyodrębniono objawy pozwalające na rozpoznanie osobowości dyssocjalnej" - poinformował PAP adw. Marek Małecki. Jak dodał sąd I instancji oddalił wszelkie wnioski dowodowe obrony, zmierzające do przesłuchania w charakterze świadków osób mających bezpośrednią styczność z oskarżonym w okresie jego pobytu w areszcie śledczym w Radomiu, a których depozycje procesowe stanowiłyby dodatkowy, istotny materiał dowodowy, na podstawie którego, między innymi, należałoby przeprowadzić opinię uzupełniającą z udziałem zespołu składającego się z innych, niż dotychczasowo opiniujący biegli. "W sprawie, gdzie możliwe dotychczasowe błędy diagnostyczne i brak zastosowania skutecznego leczenia wobec osoby, która bezwzględnie tego wymagała oraz gdzie trzy niewinne osoby zostały pozbawione życia, moim obowiązkiem jako obrońcy, ale także jako człowieka, jest dopełnienie wszelkiej możliwej staranności, aby w zakładzie karnym nie znalazła się osoba, wobec której należy zostać wdrożone natychmiastowe leczenie psychiatryczne, połączone z odpowiednim leczeniem farmakologicznym , a która może stanowić realne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla funkcjonariuszy zakładu karnego do którego trafi" - poinformował adw. Marek Małecki. Dodał, że jeżeli okazałoby się Artur K. jest niepoczytalny, to nie można mówić o spełnieniu funkcji resocjalizacyjnej. "Biorąc pod uwagę, że dotychczasowe podejmowane przez niego decyzje świadczą o ich zupełnej irracjonalności, należy wykorzystać wszelkie przewidziane przez prawo możliwości do wyjaśnienia wątpliwości związanych z jego stanem zdrowia psychicznego, a nie tłumaczyć, że przeprowadzenie kolejnych czynności dowodowych w sprawie spowoduje przedłużenie postępowania, tak jak to argumentował sąd orzekający" - przekazał adw. Marek Małecki Najwyższa możliwa kara Na początku grudnia ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Artura K. na karę dożywotniego więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 40 latach. To najwyższa możliwa kara w polskim wymiarze sprawiedliwości. Dodatkowo nakazał wypłacenie odszkodowania dla matki, siostry i brata Moniki oraz ojca zabitego Oskara w kwocie 300 tys. zł. Jak podkreślał sąd, Artur K. to wielokrotny morderca, z obszerną kartoteką kryminalną. 42-latek prawie dwie dekady temu należał do jednej z najbardziej brutalnych zorganizowanych grup przestępczych, kierowanej przez Janusza G. ps. "Graf" vel "Dziadunio", która ma na koncie wymuszenia rozbójnicze, porwania dla okupu itd. 42-latek zabił 8 września 2018 roku. Tego dnia Artur K. wyszedł na przepustkę z więzienia, gdzie odbywał 15-letni wyrok za zabójstwo poprzedniej partnerki. Kobieta została uduszona. Mężczyzna podczas odbywania kary ponad 90 razy wychodził na przepustki i zaczął spotykać się z Moniką K. Para poznała się na portalu społecznościowym i szybko ze sobą zaręczyła. Feralnego dnia (8 września - PAP) Artur K. przyszedł do mieszkania przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie odwiedzić swoją 35-letnią narzeczoną i - jak ustalił sąd - udusił ją gołymi rękami. Gdy Monika K. straciła przytomność, włożył jej do ust ścierkę i ręcznik. To samo zrobił z 3-letnim synkiem Moniki K. - Oskarem. Po dokonaniu zbrodni zgłosił się na policję. W uzasadnieniu sędzia Michał Piotrowski wskazał też, że oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim oraz, że wykonano cały zespół badań psychologicznych, które potwierdziły, że 41-latek w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny. Sam Artur K. twierdził, że jest inaczej.