Uzupełnianie koalicji: Jest zbieżność
Mamy zbieżność - tak komentował przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów dzisiejsze spotkanie z premierem Leszkiem Millerem - Roman Jagieliński, wymieniany jako kandydat na nowego ministra rolnictwa szef Partii Ludowo-Demokratycznej.
Pytany przez dziennikarzy, czy otrzymał propozycję objęcia teki ministra Jagieliński odpowiadał, że "obydwaj się zastanawialiśmy nad tym, czy będę dobrym kandydatem".
Pytany dodatkowo, czy propozycja padła, odpowiedział: - Jak pan premier potwierdzi po tej rozmowie, to myślę, że będzie miał zgodę.
Dziennikarze pytali, czy w takim razie należy się go spodziewać na zapowiadanej na poniedziałek wieczór nominacji nowych ministrów w Pałacu Prezydenckim. - Nic nie ma pewnego, ale wyszedłem bardzo zadowolony - odpowiadał Jagieliński.
Dodał, że z premierem omówili "różne obszary", w których działalność Jagielińskiego mogłaby być przydatna.
Wcześniej pytany przez dziennikarzy premier mówił: - Ja jeszcze z nikim nie rozmawiałem, wbrew temu, co mogłem usłyszeć czy przeczytać. Muszę dzisiaj odbyć kilka rozmów, rzecz jasna myślałem w ostatnich godzinach intensywnie o rozmaitych kandydatach. Ale nie mogę mówić o nazwiskach przedtem, nim przeprowadzę stosowne rozmowy - powiedział premier. - Mogę zapewnić państwa, że dzisiaj po południu pan prezydent wręczy tym osobom stosowne nominacje - dodał szef rządu.
W sobotę premier zapowiedział, że zwróci się do prezydenta o odwołanie dwóch ministrów desygnowanych przez PSL: rolnictwa - Jarosława Kalinowskiego i środowiska - Stanisława Żelichowskiego.
Zapowiadane na dzisiaj zmiany ministrów to pierwsze personalne efekty rozpadu koalicji SLD, Unii Pracy i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Karuzela zmian ruszyła w sobotę, kiedy to premier Leszek Miller wyprosił ludowców z koalicji.
Sojusz i Unię Pracy rozjuszyło czwartkowe głosowanie w Sejmie nad winietami. Ludowcy zagłosowali przeciwko rządowemu programowi Marka Pola w sprawie pobierania od kierowców opłat za użytkowanie polskich dróg.
Kandydatem do fotela ministra rolnictwa jest szef Partii Ludowo-Demokratycznej Roman Jagieliński. Wśród kandydatów na szefa resortu środowiska są, związani z SLD, Krzysztof Szamałek i Czesław Śleziak.
Od soboty Polską rządzi gabinet mniejszościowy. Dzięki konstytucji rząd taki może trwać, ale by skutecznie rządzić, musi zapewnić sobie większość w sejmowych głosowaniach. SLD i Unia Pracy potrzebują 19 głosów, by odzyskać większość w Sejmie.
Politycy Sojuszu zapowiadają, że uda się znaleźć w poselskich ławach chętnych do poparcia rządu. Przedstawiciele największych partii opozycyjnych odrzucają możliwość współpracy z rządem.
Co w tej sytuacji czeka rządzącą koalicję w parlamencie, o tym w relacji Konrada Piaseckiego:
PSL straci dziś dwa ministerialne fotele, ale to nie jedyne straty ludowców. W rządzie jest także 10 wiceministrów, PSL ma też 4 prezesów agend utrzymywanych przez budżet państwa oraz 7 wiceprezesów i zastępców prezesów. Do tego dochodzi jeszcze 10 wicewojewodów, między innymi: małopolski, łódzki, pomorski, wielkopolski i lubelski. To tylko przedstawiciele najwyższego szczebla administracji rządowej, trudno bowiem dokładnie policzyć, ile miejsc pracy w całym aparacie państwa mają dzięki niedawnej koalicji członkowie i protegowani PSL.
Premier: Janik zaprosił wicewojewodów z PSL
Premier Leszek Miller powiedział, że szef MSWiA zaprosił na dzisiaj wicewojewdów z PSL. Dodał, że podobne spotkanie - by podziękować im za pracę w rządzie - odbędzie się z rekomendowanymi przez ludowców wiceministrami.
- Myślę, że również spotkamy się z sekretarzami i podsekretarzami stanu rekomendowanymi przez PSL. I to też nowy obyczaj. Chcemy tym osobom podziękować za ofiarną pracę. Duża część z tych ludzi ciężko pracowała w okresie istnienia naszej koalicji. Wiele dla tej koalicji uczyniła (...) dla rozmaitych decyzji, które były podejmowane. I trzeba im serdecznie za to podziękować - powiedział premier.
Wicewojewodowie i wiceministrowie z PSL odchodzą z administracji państwowej. Jak powiedział premier, jest to konsekwencja opuszczenia przez PSL koalicji, "która musi być przestrzegana".
- Jeżeli ugrupowanie wychodzi z koalicji, to wszyscy rekomendowani przez to ugrupowanie - mówię przede wszystkim o poziomie politycznym - muszą razem z ugrupowaniem odejść. W myśl zasady, że nie można być jednocześnie w rządzie i można jeszcze być w opozycji. To też musi być czytelne dla wszystkich i będzie czytelne - powiedział premier.
Wojciechowski: nie wróżę sukcesów rządowi mniejszościowemu
Janusz Wojciechowski powiedział, że koalicja SLD-UP-PSL była narażona na rozpad. Wicemarszałek Sejmu nie wróży sukcesów mniejszościowemu rządowi Leszka Millera. Dodał, że Polskie Stronnictwo Ludowe będzie konstruktywną opozycją.
- Ta koalicja była narażona na rozpad, jeśli nie w ten czwartek (27 lutego) to w następny. Widać to było już od dawna, więc to nie jest jakieś zaskoczenie - powiedział Wojciechowski dzisiaj w wywiadzie radiowym.
Wicemarszałek przewiduje też, że rząd mniejszościowy będzie istniał jakiś czas, ale będzie znacznie gorszy niż dotychczasowy. - Nie wróżę sukcesów temu rządowi, nie wróżę sukcesów polityce, która nie będzie dostrzegać ludzi biednych i nie będzie patrzeć na gospodarkę przez pryzmat przede wszystkim polskiego interesu gospodarczego - mówił Wojciechowski.
Wicemarszałek nie wykluczył zmian w koalicjach samorządowych. - Na pewno trzeba będzie również weryfikować koalicje samorządowe, bo PSL nie będzie dreptać w miejscu. Będziemy konstruktywną opozycją, ale też będziemy szukać porozumień politycznych w Sejmie. A po to, żeby one były łatwiejsze w Sejmie, to trzeba ich szukać również w sejmikach wojewódzkich, generalnie w samorządach - tłumaczył Wojciechowski.
Ewentualnego kandydata na stanowisko ministra rolnictwa Romana Jagielińskiego Wojciechowski ocenił jako człowieka kompetentnego. Wyraził jednak wątpliwość, czy reprezentując bogatszych rolników, Jagieliński wyegzekwuje dopłaty dla rolników. - Wchodzimy do Unii i teraz albo polska wieś wytrzyma okres przejściowy, albo nie. Jeśli nie dostanie dopłat takich, jakie były wynegocjowane w Kopenhadze, to będzie klęska polskiej wsi i Roman Jagieliński niczego tu nie zmieni - powiedział wicemarszałek Sejmu.
W czwartek Sejm, przy udziale PSL, odrzucił rządowy projekt tzw. ustawy winietowej. W sobotę premier poinformował, że zwróci się do prezydenta o odwołanie z rządu dwóch ministrów z PSL - Jarosława Kalinowskiego i Stanisława Żelichowskiego.
Szef Partii Ludowo-Demokratycznej Roman Jagieliński jest wymienianym w mediach potencjalnym kandydatem na ministra rolnictwa, a Krzysztof Szamałek i Czesław Śleziak - kandydatami na ministra środowiska.
Mojzesowicz: moje ugrupowanie nie będzie w koalicji
Szef koła Polskiego Bloku Ludowego powiedział dzisiaj, że jego ugrupowanie nie będzie w koalicji rządowej - byłoby w koalicji, gdyby otrzymało propozycję wejścia do rządu, ale tak się nie stało.
Pytany, czy jego koło poprze rząd Wojciech Mojzesowicz odpowiedział: "nie będziemy członkami tej koalicji". Na pytanie, czy PBL gotów jest poprzeć rząd mniejszościowy odparł: - Jeżeli będą sensowne sprawy to będziemy popierać ten rząd tak jak powiedziała Platforma i inni.
- W koalicji byśmy byli, jak byśmy mieli propozycje, żeby wejść do rządu. Nie prowadziliśmy rozmów i nie zamierzamy prowadzić - podkreślił Mojzesowicz.
Dodał, że "tak jak do tej pory, jako przewodniczący komisji rolnictwa, dalej będzie pracował z tym rządem", ale teraz nawet gdyby zaproponowano mu stanowisko w rządzie, nie przyjąłby takiej propozycji. Nie zgodziłby się też na objęcie funkcji wiceministra rolnictwa.
Mojzesowicz powiedział także, że nie ma o czym rozmawiać z szefem Partii Ludowo-Demokratycznej Romanem Jagielińskim. - Niech on sobie popiera, albo nie popiera, to jego sprawa - dodał. Wczoraj Jagieliński mówił, że będzie mediował z kołami PBL i SKL-Ruchu Nowej Polski, aby je "skonsolidować" wokół idei poparcia dla rządu.
INTERIA.PL/RMF/PAP