Urban: Miller utopi SLD
Jerzy Urban uważa, że premier Miller jest przeszkodą dla "wyrazistych zmian" w SLD. Zdaniem Urbana, Miller "utopi SLD, dlatego że przenosi partię wodzowską, jednowładczą, w warunki, kiedy to jednowładztwo nie ma odpowiednich ustrojowych fundamentów".
Redaktor naczelny "Nie" powiedział dzisiaj w wywiadzie radiowym, że skłonność Millera "do trzymania wszystkiego w ręku, a jednocześnie brak umiejętności i tworzenia wspólnych programów, i kierowania rządem w sposób sprawny, tworzy kryzys władzy, który przenosi się na kryzys w partii".
Urban zaznaczył, że jest już za późno, aby w Sojuszu wyłonił się dobry kontrkandydat dla Millera podczas wyborów na szefa partii. - Prawdziwy kontrkandydat musiałby wyrastać w partii jako przywódca, a na to Miller umiał nie pozwalać - zaznaczył.
Zapytany, czy kontrkandydatem dla Millera mógłby być Józef Oleksy Urban odparł: - Oleksy jest lubiany przez aparat i ceniony przez 'Ordynacką', był niezłym lub nawet dobrym premierem, ale to nie jest człowiek, który wnosi jakąś kontrkoncepcję, któremu się ufa, że on to weźmie w ręce.
Zdaniem naczelnego "Nie" musiałby to być, ktoś młodszy, "typu Kaczmarek". Ten jednak, w jego ocenie, nie ma "umiejętności pozyskiwania". - Jest takim gabinetowym politykiem, niepartyjnym ze swojej natury - podkreślił. Według Urbana "intelektualnie"najbardziej predystynowany do przywództwa "wydaje się" wicepremier, minister gospodarki i pracy Jerzy Hausner.
Urban pytany, czy to nie jest czas dla prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, żeby zaczął budować partię stwierdził, że zawsze było jego marzeniem, aby "ten najbardziej udany przywódca lewicy przestał 'celebrować ordery' tylko stanął znowu na czele tej formacji i wprowadził ją w nową epokę".
- Ale teraz mi się wydaje, po okazaniu przez niego pewnej nieudolności w rozgrywkach z Millerem, że być może on rzeczywiście, po tak długim okresie panowania i fraternizowania się z monarchami i prezydentami, nie potrafi zrobić tego, co musi zrobić 'macher partyjny', żeby skonsolidować żywy organizm polityczny - powiedział Urban.
Naczelny "Nie" wątpi, iż zostanie zaproszony na kongres SLD. - Zresztą specjalnie o tym nie marzę, bo to przecież śledzić można równie dobrze zdalnie. Nie ważne kto będzie, kto nie. Ważne jest, że nie ma ani cienia jakiegoś wspólnego programu - zaznaczył.
Kto w miejsce Millera?
Wyraźna antypatia społeczeństwa do premiera Millera nie przesądza jednak losów polityka. Im więcej mówi się o potrzebie zmiany na stanowisku premiera, tym mniej jest konkretów na temat tego, kto i kiedy miałby go zastąpić.
Podobnie wygląda szansa na innego niż Leszek Miller szefa rządzącego SLD - przyznaje to otwarcie członek sojuszu Piotr Gadzinowski. Jednocześnie dodaje: - Mam nadzieję, że po kongresie SLD otrzeźwieje i choć nie będzie zmian personalnych, to takie zmiany nastąpią, ale w dłuższej perspektywie.
Ponadto - jak przypuszcza Gadzinowski - takie zmiany wymusi poważny wstrząs społeczny, który - jego zdaniem - może wybuchnąć nawet jesienią. Okaże się, że ta ekipa nie jest w stanie kierować i zapewnić rozwoju kraju.
Tak więc Leszek Miller, stojąc przy władzy, ryzykuje nie tylko przyszłość swoją, ale także całego SLD. Dalsze wybory albo dadzą zwycięstwo opozycji, albo rząd Samoobrony i SLD, który to wariant Gadzinowski wprost nazywa niebezpiecznym.
Borowski proponuje: pięciu aktywnych wiceszefów SLD
Pięciu aktywnych wiceprzewodniczących zamiast obecnych "doradców przewodniczącego", którzy nie mają żadnego przydziału zadań - to propozycja wicemarszałka Sejmu i jednego z dotychczasowych sześciu wiceszefów SLD Marka Borowskiego na zmianę sposobu działania Sojuszu.
Borowski zastrzegł, że sam nie będzie ubiegał się ponownie o fotel wiceprzewodniczącego partii podczas kongresu SLD, gdyż jako marszałek Sejmu nie mógłby pełnić tej funkcji w sposób aktywny. Marszałek powiedział dzisiaj dziennikarzom, że nowi wiceprzewodniczący SLD byliby odpowiedzialni za swoje tematy i zadania, którymi by kierowali i nadzorowali organizując pracę partii wokół tych kwestii. Najważniejsze z nich, to - zdaniem Borowskiego - np. sprawy zagraniczne i europejskie, gospodarcze, socjalne, prawa człowieka i obywatela, w tym równy status kobiet i mężczyzn, sprawy ustrojowe i współpraca z samorządami.
Według Borowskiego, tacy nowi wiceszefowie będą musieli bardzo dużo czasu poświęcić swojej funkcji. - Moje zgłoszenie (na wiceszefa partii - PAP) oznaczałoby, że w gruncie rzeczy aprobuję obecny stan i będziemy organizować prace partii jak do tej pory. Ktoś musiał powiedzieć, że tak nie może być i padło na mnie - podkreślił.
Polityk powiedział, że SLD ma szansę na oczyszczenie, ale - jego zdaniem - "nie będzie to żaden przełom natychmiastowy". - Tu trzeba też zmienić trochę w mentalności. To potrwa, chociaż dużo czasu nie ma - dodał.
RMF/PAP