"Tusk stoi w rozkroku, a to niedobra postawa"
Jako "stanie w rozkroku" ocenił stanowisko PO wobec przyszłych koalicji sejmowych sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński.
- ocenił poseł PiS, który był gościem nocnej debaty w Radiu Maryja i TV Trwam.
- Dzisiaj on i jego obóz polityczny nam stawia zarzut, że my nie mamy zdolności koalicyjnej. Pytamy więc Tuska, a jaką zdolność koalicyjną ma Tusk? Jeżeli chce przytulić się do Kwaśniewskiego niech ma odwagę, żeby to publicznie przyznać. A tak stoi w rozkroku, a jak mówi mój serdeczny przyjaciel, postawa ta dla mężczyzny nie jest postawą dobrą i zdrową z różnych powodów - powiedział Joachim Brudziński.
Sekretarz generalny PiS nawiązał w ten sposób do wygłoszonej w czwartek opinii wiceszefa PO Bronisława Komorowskiego, na temat możliwych powyborczych koalicji parlamentarnych. Zdaniem polityka PO tylko jego ugrupowanie zachowało "zdolność koalicyjną" i to z obiema stronami sceny politycznej, podczas gdy PiS - w jego opinii - nie ma szans na znalezienie ewentualnego partnera do współrządzenia krajem.
- Niech Donald Tusk ma w sobie odwagę, aby dzisiaj powiedzieć Polakom i wyborcom, że jego zdolność koalicyjna tak naprawdę sprowadza się do tego, aby być kwiatkiem u kożucha Aleksandra Kwaśniewskiego. My na pewno sobie poradzimy - zapewnił Brudziński.
Polityk PiS obarczył przy tym Donalda Tuska odpowiedzialnością za niepowodzenie pomysłu powołania koalicji PO-PiS, po poprzednich wyborach parlamentarnych.
- Myśmy dwa lata temu idąc do tych wyborów mówili, że stworzymy wspólny rząd z PO. (...) Myśmy byli przekonani, że jest szansa by wspólnie zmieniać Polskę na lepsze, żeby walczyć z patologiami, korupcją, walczyć z tą pajęczyną oplatającą służby specjalne, gospodarkę. Co się okazało? Człowiek, który dwukrotnie przegrał nie był w stanie wznieść się ponad własną ambicję. Czynił wszystko przez te dwa lata, żeby sypać piasek w tryby, nawet w sytuacjach, kiedy stawały ustawy bardzo ważne dla Polski, nawet w sytuacji, gdzie powinniśmy mówić jednym głosem jeżeli chodzi o interesy, pozycję Polski w świecie, w Europie - przekonywał Brudziński.
W ocenie sekretarza generalnego PiS, ugrupowanie obecnie rządzące liczy się z tym, że nie uzyska większości niezbędnej do wprowadzenia np. zmian w konstytucji i bierze pod uwagę różne warianty powyborczych koalicji.
- Zdajemy sobie sprawę, że nie będziemy mieli większości konstytucyjnej, ażeby naprawdę skutecznie przejść z III do IV Rzeczypospolitej, bo potrzebne są też zmiany w konstytucji, czyli potrzebna jest ta zdolność koalicyjna. My na pewno znajdziemy wystarczająco dużo chęci, dobrej woli, zaangażowania i otwartości na to żeby o sprawach niezwykle ważnych dla Polski, dla wiarygodności pozycji Polski w Europie i świecie, rozmawiać i z PO, i z PSL, jeżeli oczywiście to stronnictwo przekroczy próg wyborczy - podkreślił Brudziński.
INTERIA.PL/PAP