Tradycja bicia
Podczas gdy w Polsce narasta fala przemocy wobec dzieci poseł PiS Tadeusz Cymański urządza w Sejmie wykład na temat prawa rodziców do karcenia dzieci jako "tradycyjnej" metody wychowawczej.
- W Polsce nie mówi się, że klapsy są złe, mówi się za to, że tego typu karanie może być skuteczne w procesie wychowywania - mówi INTERIA.PL Lidia Dzwinka z Fundacji "Dzieci Niczyje".
Według danych fundacji, kary cielesne akceptuje w Polsce 80 proc. rodziców, 63 proc. daje dzieciom klapsa, 38 proc. przykłada pasem, a 14 proc. bije dzieci w twarz. Jednocześnie 48 proc. społeczeństwa polskiego uważa, że bicie dzieci powinno być zakazane.
Polityczne klapsy
Dyskusja na temat różnicy między biciem a karceniem dzieci rozgorzała niedawno w Sejmie podczas debaty nad wyborem nowego Rzecznika Praw Dziecka. Poseł PiS, Tadeusz Cymański, przekonywał wtedy, że nikt nie pozwoli, by dzieci "bić i katować", ale jednocześnie bronił prawa do "karcenia". - Jest różnica między biciem, katowaniem, maltretowaniem, używaniem przemocy a karceniem i silną władzą rodzicielską, tym, że rodzic ma prawo dziecku powiedzieć "nie" - mówił podczas debaty w Sejmie.
- Karcenie nie jest biciem, nie jest katowaniem, nie jest używaniem przemocy wobec dzieci. Władza rodzicielska jest wpisana w Kodeks rodzinno-opiekuńczy. Państwo chcą od podstaw zdestabilizować to, co było tradycją naszych dziadków, ojców i będzie naszą tradycją. (...) I nie wmawiajmy, że ktoś jest za biciem - dodał.
W ten nurt myślenia wpisuje się Stanisław Sławiński, wiceminister zajmujący się sprawami wychowania w Ministerstwie Edukacji i kandydat na szefa Narodowego Instytutu Wychowania, który opowiada się za karami fizycznymi w szkołach.
Sławiński jest autorem książki "Spór o wychowanie w posłuszeństwie", w której radzi między innymi, że "kary fizyczne, jak popularny klaps, potrząśnięcie dzieckiem, dotkliwe pociągnięcie np. za rękę, przykry uścisk czy tzw. lanie, jeśli nie da się ich uniknąć, muszą być wykonywane ze zwróceniem szczególnej uwagi na niebezpieczeństwo urazów".
Granica jest cienka
Hasło wychowania bez przemocy pojawiło się w Polsce w latach 80. Niedługo po zarejestrowaniu "Solidarności" powołano Komitet Ochrony Praw Dziecka - pierwszą organizację tego typu w krajach bloku socjalistycznego. Jednym z głównych zadań komitetu była właśnie realizacja hasła: "Wychowywać bez bicia".
W latach 90. powołano Rzecznika Praw Dziecka, który miał stać na straży praw najmłodszych. Przez ostatnie lata funkcję tę pełnił poseł AWS, Paweł Jaros. Od kilku tygodni Sejm bezskutecznie próbuje wybrać jego następcę, bo od ochrony dzieci wciąż ważniejsze okazują się interesy polityczne.
Mentalność polskich rodziców się nie zmienia, a nowa władza chce bronić "tradycji dziadków". Jednak psychologowie ostrzegają, że wychowanie dziecka nie powinno opierać się na karach cielesnych. Często bowiem zaczyna się właśnie od skarcenia, od "zwykłego klapsa", a potem jest już regularne bicie, bo dziecko płakało, dostało złe stopnie albo po prostu trzeba je było "nauczyć porządku". Granica jest cienka i łatwo ją przekroczyć. A potem media donoszą o kolejnych przypadkach pobitych dzieci...
Dominika Rzepka, Paweł Jurek