Hołownia otworzył w piątek w Kielcach swoje regionalne biuro, a następnie na miejskim placu targowym zbierał podpisy pod swoją kandydaturą na prezydenta. "Skrzyżowanie brazylijskiej telenoweli z filmem gangsterskim" Podczas konferencji prasowej Hołownia powiedział, że "musi być w Polsce bezpartyjny prezydent". "Musi być w tym systemie bezpartyjny bezpiecznik. Musi być ktoś, kto będzie rzeczywiście pilnował przestrzegania reguł przez wszystkich uczestników gry" - podkreślił. Zaznaczył, że "rolą prezydenta powinno być realnym arbitrem w tym systemie". "Pilnowanie jakości legislacji, pilnowanie tego, żeby polityka znowu zaczęła opierać się na wartościach, na prawdzie, służbie, uczciwości. Na tych rzeczach, które jak dzisiaj padają w kontekście polityki, to wywołują uśmiech politowania i wszyscy mówią: 'co to za naiwniactwo'. Nie, to rzeczywistość, do której powinniśmy dążyć. To jest do zrobienia" - zadeklarował kandydat na prezydenta. Dodał, że "to powinna być polityka, która wreszcie schodzi na ziemię". "Polityka, która mówi: zajmijmy się realnymi problemami ludzi, ale nie tym, kto dzisiaj komu zrobi aresztowanie, albo komu wjedzie do biura w ramach zemsty za coś innego, co przypomina coraz bardziej skrzyżowanie brazylijskiej telenoweli z filmem gangsterskim" - mówił. "Podszedł do mnie pan ze łzami w oczach" Hołownia powiedział, że podczas spotkań z wyborcami spotyka się z licznymi głosami sympatii. "W Katowicach, kiedy zbierałem podpisy, podszedł do mnie pan ze łzami w oczach. Ściskał mi rękę i mówił: 'proszę pana, jest pan naprawdę ostatni, któremu zaufałem, więcej już nikomu nie zaufam. Niech pan tego nie zepsuje'. Takich głosów otrzymuje wiele" - podkreślił. Dodał, że ma nadzieję, iż trwająca kampania wyborcza będzie merytoryczną, a nie kampanią wzajemnych ataków i inwektyw. "Kampania, która powinna być kampanią szacunku dla wyborcy, realną z nim rozmową, o tym co może zrobić prezydent. Natomiast druga rzecz, to wzajemny szacunek kandydatów. Nigdy nie wypowiem się, choć wypowiem się krytycznie o działaniach kandydatów, to nigdy nie przekroczę granicy braku szacunku do któregokolwiek z nich" - zapewnił. "Kandydatem każdy z nas jest przez kilka miesięcy w życiu. Prezydentem bywa czasami przez dziesięć lat, ale sobą, swoim imieniem i nazwiskiem, zostaje się na lata. Wchodząc do kampanii powinniśmy pamiętać, że wszyscy na koniec dnia pozostajemy ludźmi, wszyscy kiedyś spotkamy się w jakiś ludzkich okolicznościach. Uważam, że szacunek to powinien być jednym z 'lejtmotywów' tej kampanii" - podsumował Hołownia, który w piątek odwiedzi jeszcze Łódź i Toruń.