Pan też, jak się okazuje, dawał się fotografować podczas imprez. Tak twierdzi Tomasz Kaczmarek. Rzeczywiście są takie zdjęcia? - Ja? Pierwsze słyszę. Ciężko mi na ten temat w ogóle dyskutować i odnosić się do tego typu insynuacji i zarzutów. Trudno mi na ten temat mówić. Agent Tomek mówi: "Paweł Wojtunik będzie wiedział, o co chodzi". Pan wie, o co chodzi? - Nie. Nie mam pojęcia, o co chodzi. Pamięta pan takie sytuacje, takie zdjęcia, które mogłyby pana obciążać, kompromitować? - Wie pan - mam 40 lat, nie mam sobie nic do zarzucenia. Jeżeli chodzi o jakiekolwiek zdjęcia - to bardzo sceptycznie podchodziłem zawsze do wykonywania sobie jakichkolwiek zdjęć. Moje środowisko, moi znajomi wiedzą o tym, że trudno jest znaleźć mnie na zdjęciach. Choć - mówiąc trochę żartobliwie - brakuje nam dwóch zdjęć w albumie rodzinnym. Ze ślubu. Podejrzewaliśmy członka rodziny. Możliwe, że to te zdjęcia. Rozumiem, że panu Kaczmarkowi chodzi o coś innego. Rozumiem, że to zdjęcia w sytuacjach, w których zachowywał się pan nazbyt swobodnie, albo pił alkohol... - Nie wiem, co ma na myśli, jakimi zdjęciami dysponuje pan poseł Kaczmarek. Szef CBA nigdy się nie zachowuje nazbyt swobodnie? I nigdy nie pije alkoholu? - Zdarzają się sytuacje takie, że zachowujemy się żartobliwie i spożywamy posiłki i alkohol, ale nie widzę w tym nic kompromitującego. Może dał sobie pan przy tej okazji zrobić zdjęcie, na którym pan wygląda niepokojąco albo dwuznacznie? - Nie mam pojęcia, ale ta informacja, przedstawiona w takiej formie, przez tego człowieka - wobec mojej osoby - jest niepoważna, poniżej pewnego poziomu. Nie chciałbym schodzić na poziom poniżej dziecinady, dyskutując o tych zdjęciach. Ja nie wiem, o co chodzi. Nie mam pojęcia, jakie zarzuty z tego powodu kierowałby do mnie agent Tomek. A po wyjaśnieniach Tomasza Kaczmarka dotyczących jego własnych zdjęć, tych półnagich, nad walizką pieniędzy - pan jest wobec niego mniej surowy? "Zdjąłem koszulę, nie chciałem jej przepocić, a pieniądze przeliczałem, bo chciałem wiedzieć, z czym mam do czynienia"? - Ale już od dawna nie jestem wobec niego surowy. Ale o tych zdjęciach pan mówił, że żenujące... - Ja mówiłem, że całość sytuacji jest żenująca, zdjęcia również, i będę podtrzymywał to stanowisko, ponieważ te zdjęcia i pozostałe, i cała historia związana z tym przeciekiem jest żenująca dla biura. Wywołuje duże emocje. Ja rozumiem, że ten funkcjonariusz znalazł się wówczas... Chciałbym, żebyśmy uzgodnili czy mówimy o pośle, czy o agencie, żebym wiedział, jak go tytułować. Byłym agencie, dzisiejszym pośle. - Dobrze. Że obecny poseł wówczas został sfotografowany. Wiem, że sytuacja jest dla niego głupia. Ona jest w ogóle głupia i wiem, rozumiem te głupie tłumaczenia. Ale czy pan wie, kto je ujawnił mediom? Bo on i Mariusz Kamiński twierdzą, że to jest jakiś człowiek, który został przez pana zwolniony, pobił się z policjantem, ma problemy psychiczne. Rzeczywiście tak jest? - Nie zagalopowywałbym się tak bardzo w tych dywagacjach, insynuacjach, kto je ujawnił. My prowadzimy intensywne czynności wewnętrzne. Wiemy jaka grupa osób mogła je ujawnić, ale również... A wiecie, kto zrobił tę fotografię? - Nie mam pojęcia, kto zrobił tę fotografię, ale o tym powinien wiedzieć funkcjonariusz, który spojrzał w obiektyw kamery. Czyli Tomasz Kaczmarek. Ale jeśli pan mówi, że prowadzicie śledztwo, czy też prowadzicie jakieś czynności i macie grupę osób, to domyślacie się, jaką drogą te zdjęcia poszły. - Poszły przez kogoś z otoczenia, bliskiego otoczenia ówczesnego agenta Kaczmarka i z tej jednostki, która wykonywała zadania pod przykryciem. Wydaje mi się, że te osoby, które brały udział w tym spotkaniu, osoby, które brały udział w spotkaniach towarzyskich wiedzą, kto im robił zdjęcia. Pięć dni na wykrycie, kto był piąty na imprezie, to trochę długo. W związku z tym oczekiwałbym, że informacje na ten temat trafią do nas albo do prokuratury, a nie do mediów wcześniej. A pan mówi, że te informacje o policjancie pobitym czy problemach psychicznych to są insynuacje, bo nie wie pan, czy dotyczą akurat tego człowieka, czy jeśli chodzi o tego człowieka to są insynuacje? - Nie, ja uważam za nieuprawnione wskazywanie teraz publicznie jakiejkolwiek osoby - a tym bardziej wskazywanie tego konkretnego człowieka - w sposób medialny, a nie do prokuratury. Uważam za skandaliczne wiązanie tego człowieka z Centralnym Biurem Śledczym, bo on tam nie pełnił służby nigdy. "Jolanta Kwaśniewska powinna usłyszeć zarzut prania brudnych pieniędzy" - mówił wczoraj, siedząc na pańskim miejscu Tomasz Kaczmarek. Pan też tak sądzi? - Moje prywatne sądy są moją wewnętrzną sprawą. To nie prywatne sądy, tylko sądy szefa CBA. Czy to była sprawa, która rzeczywiście pokazywała, że małżeństwo Kwaśniewskich może być zamieszane w pranie brudnych pieniędzy? - Moim zdaniem, jeżeli mowa o tej sprawie, była to ewentualnie sprawa do kontroli skarbowej źródeł pochodzenia i sposobu zakupu tego domu. Z uwagi na moje wątpliwości oraz nieprawidłowości w tej sprawie, sprawę bada obecnie prokuratura okręgowa w Warszawie. Ale ona bada nadużycie uprawnień przez CBA, a nie samą sprawę, czy państwa Kwaśniewskich? - Z tego co wiem, bada kwestię przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy CBA, co do kwestii państwa, domu państwa Kwaśniewskich nie ma wiedzy, bo by była prowadzona taka sprawa. Ale te historie, willa w Kazimierzu, skrywanie dochodów, pranie brudnych pieniędzy - czy to jest sprawa poważna, czy to jest jakaś wydmuszka i coś wymyślonego? - Na pewno jest to sprawa dotycząca w sferze medialnej osób bardzo znanych, rozpoznawalnych, publicznych, byłej pary prezydenckiej i na pewno wymagała wówczas i wymaga wyjaśnienia, natomiast wyjaśniać takie sprawy trzeba umieć, trzeba umieć stosować narzędzia do wyjaśniania tych spraw, ja uważam, że narzędzie pod przykryciem zakupu kontrolowanego, kontrolowanego wręczenia korzyści, czyli przejęcia jest narzędziem nieadekwatnym w sprawach dotyczących ewentualnych przestępstw skarbowych. Ale rzeczywiście jest tak, że prokuratura umorzyła tą sprawę tylko dlatego, że były tak jakieś błędy proceduralne, czy dlatego, że nie doszukała się przestępstwa? - Proszę pytać przedstawicieli prokuratury, ja nie znam szczegółów umorzenia tej sprawy. Badacie też czy i jak wykorzystywano legitymacje dziennikarskie wyrabiane, czy wytwarzane przez CBA? - Tak, badamy, dzisiaj będę raportował o tej sprawie o godzinie 11 panu premierowi Tuskowi. A zaraportuje pan wcześniej słuchaczom RMF? - Nie. Ale rzeczywiście były takie legitymacje? To nie są fałszywki? - Nie chciałbym o tym mówić, myślę, że po przedstawieniu sytuacji premierowi oraz później komisji sejmowej służb specjalnych pewne, pewna informacja będzie przedstawiona. Ale to są informacje, które zbulwersują premiera, czy raczej uspokoją? - Ciężko mi przewidzieć, co zbulwersuje premiera, co uspokoi. Pana zbulwersowały, czy uspokoiły? - Mnie nic już nie bulwersuje. Boli pana i nie bulwersuje ujawnienie kuchni pracy służb? - To mnie boli. A to co zrobiono w gazecie, to jest ujawnieniem? - Oczywiście. Tomasz Kaczmarek i Mariusz Kamiński oburzają się słusznie, rozumiem. - Oczywiście, że słusznie się oburzają i mam nadzieję, że oburzenie i pana ministra Kamińskiego i posła Kaczmarka jest podobne, jeśli chodzi o poprzednie przecieki. Materiałów afery hazardowej do mediów w formie oryginalnej oraz materiałów podobnych do tego wywiadu tylko w innym wywiadzie, tylko udzielonym, czy zaprezentowanym przez posła Kaczmarka w książce takiej zielonej, tytułu nie pamiętam, redaktora Kryszaka. Ja chciałem powiedzieć, że dla nas jest to bardzo duży problem, bo jest to przeciek informacji niejawnych tak tak wrażliwych, jest jednym z większych problemów służby, jakie może ja spotkać. To na koniec pytanie od słuchaczy. Ile doniesień dotyczących posłów w tej kadencji złożył pan prokuraturze? - Nie prowadzę takich statystyk, nie bawię się w statystyki. Ale złożył pan kilka. - Tak. To są poważne sprawy? - Z reguły sprawy są poważne, albo dlatego, że są poważne zarzuty, albo dotyczą poważnych, rozpoznawalnych osób. Nie jestem przygotowany do udzielenia tej odpowiedzi teraz.