Konrad Piasecki: Półnagi nad walizką pieniędzy. Zawsze się pan tak przygotowywał do akcji specjalnych? Tomasz Kaczmarek: - Są to sytuacje specyficzne. Proszę wziąć pod uwagę, że byłem ostatnią osobą, która w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym dysponowała wtedy przed tą akcją tymi pieniędzmi. Musiałem je przeliczyć, sprawdzić i był to element przygotowania. Rozumiem liczenie pieniędzy, ale dlaczego bez koszuli? - Nie będzie wstydem, jeżeli się przyznam do tego, że byłem wtedy mocno zestresowany i to było napięcie przed wejściem w akcję. Mówiąc wprost - moja koszula była odwieszona obok na krześle i kolokwialnie wskazując - po prostu nie chciałem jej spocić. A po co robił pan sobie zdjęcia przy tej okazji? Bo to już nie jest standard służb. - To są nieprawdziwe tezy, to są nieprawdziwe wypowiedzi. Ale zdjęcia są prawdziwe. - Ja nie byłem świadomy, że te zdjęcia są wykonywane. Rzeczywiście, tak - one są prawdziwe. Ale ta osoba, która je wykonała, złamała prawo, złamała zasady pracy jednostki przykrywkowej. Czy agent z doświadczeniem, pracujący pod przykryciem, ma robione zdjęcie i nie zdaje sobie z tego sprawy? Czujności pan nie zachowywał panie pośle. - Nie żartujmy sobie z tej sytuacji, ta sytuacja jest bardzo poważna i myślę, że dziś szef CBA Paweł Wojtunik, pomimo to, że różnimy się w różnego rodzaju poglądach, naprawdę powinien skorzystać ze swoich prawnych narzędzi, aby te osoby, które ujawniły te tajemnice, poniosły konsekwencje. Podkreślę jedną rzecz - w dniu wczorajszym otrzymałem zdjęcia z imprez Pawła Wojtunika, wspólnych zjazdów, szef CBA będzie wiedział, o czym mówię. Ja nigdy tych zdjęć żadnym dziennikarzom nie przekażę i ich nie upublicznię. Byłoby to niegodne i haniebne. Obecny szef CBA Paweł Wojtunik może być spokojny. Pomimo tych różnic, które nas dziś dzielą, oczekuję od niego stanowczej reakcji na to rażące łamanie prawa. Ale te zdjęcia są w podobnych sytuacjach, okolicznościach i strojach, jak te pańskie, ujawnione przez Gazetę Wyborczą? - Powiem tak: wywodzę się z niewielkiej rodziny przykrywkowej. Nie będę tego komentował, chciałbym tylko podkreślić, że tego typu zachowanie nie dość, że łamie prawo - jest niegodne. Ale pan mówi "nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to zdjęcie mi zrobiono". Nie widział pan aparatu? Przecież pan się patrzy na ten aparat i uśmiecha do niego. - Nie jest tak. Nie widziałem tej osoby, która z telefonu komórkowego wykonuje to zdjęcie. Pozostawmy ten temat, on będzie przedmiotem śledztwa w prokuraturze. Dowiedział się pan o istnieniu tych zdjęć dopiero po tym, jak pan je zobaczył w gazecie? - W związku z wykonywaniem mandatu posła kilka dni temu uzyskałem naprawdę wiarygodne informacje, kto był informatorem Gazety Wyborczej, kto robił zdjęcia w tym czasie. Złożyłem pięć zawiadomień na ręce Andrzeja Seremeta i jestem przekonany, że nie tylko Ci, którzy złamali tajemnicę, będąc byłymi funkcjonariuszami, ale również dziennikarze Gazety Wyborczej poniosą stosowne konsekwencje. Dlaczego? Dlatego, że byli niekompetentni, niepoważni, nieodpowiedzialni i to była daleko posunięta głupota przy publikacji tego rodzaju informacji. Ale za niekompetencję jeszcze nikt nie sadza w Polsce do więzienia, a pan mówi, że oni zawarli "związek przestępczy". Jakie to jest przestępstwo? - W pięciu zawiadomieniach, które wczoraj zostały złożone do Prokuratury Generalnej, wskazuję na konkretne sytuacje, na konkretne wypowiedzi, na konkretne zapisy, na konkretne zachowania, które łamią prawo. Te pieniądze w walizce, które pan przeliczał - one poszły na dom, o którym pan myślał, że to jest dom Kwaśniewskich? - Odpowiem w ten sposób. Teza stawiana przez dziennikarzy, że ta sprawa była niewypałem, jest kłamstwem. Te pieniądze trafiły do firmy Royal Wilanów, której właścicielem jest bliski przyjaciel i wspólnik Jolanty Kwaśniewskiej. Dobrze, ale były niewypałem, bo chcieliście dowieść przy pomocy tych pieniędzy, że małżeństwo Kwaśniewskich ukrywa dochody. Nie dowiedliście, bo prokuratura tę sprawę umorzyła. - Myślę, że materiał dowodowy jest bardzo mocny w tej sprawie. Dlaczego posiada pan wiedzę, czym uzasadniał prokurator umorzenie postępowania? Pewnie niewinnością tych, w sprawie których było śledztwo... - I wszyscy ci, którzy w ten sposób się wypowiadają, są w błędzie. Prokurator nie kwestionował wypowiedzi, zachowań. Zakwestionował pewne kwestie prawne, pewne mechanizmy związane z pozyskiwaniem materiału dowodowego i całość tego materiału dowodowego odrzucił. Pozbył się tych wypowiedzi głównych figurantów tej sprawy, również Jolanty Kwaśniewskiej. Dzisiaj poseł, niegdyś funkcjonariusz, uważa, że Aleksander Kwaśniewski jest przestępcą. - Przypomnę, że trzy osoby, które są negatywnymi bohaterami tej sprawy, dziś mają postawione zarzuty i toczy się przeciwko nim proces w sądzie w Piasecznie. Natomiast nie tylko te osoby, ale pozostali bohaterowie te zarzuty powinni mieć postawione. Czyli Aleksander Kwaśniewski powinien mieć zarzuty w tej sprawie? - Pieniądze trafiły do firmy Royal Wilanów... Ale to już pan powiedział, panie pośle. - Właściciel tej firmy to wspólnik Jolanty Kwaśniewskiej. To już pan powiedział, ale czy pan uważa, że Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy powinni mieć zarzuty postawione w tej sprawie? - W mojej ocenie materiał dowodowy wskazuje na to, że Jolanta Kwaśniewska powinna mieć postawione zarzuty. Jakie zarzuty? Jakiego rodzaju zarzuty - prania brudnych pieniędzy czy ukrywania dochodów, czy niepłacenia podatków? - Panie prokuratorze, ja... Panie redaktorze, wczoraj cały dzień spędziłem w prokuraturze podczas przesłuchań, więc proszę mi wybaczyć tę pomyłkę. Panie redaktorze. Więc panie redaktorze co? - Myślę, że prawnicy, a w szczególności prokuratura powinna tutaj ustosunkować się konkretnie co do artykułu. Czyli pan nie mówi, jakie to jest przestępstwo, ale uważa, ze powinna mieć zarzut. - Oczywiście, prania brudnych pieniędzy. A Weronika Marczuk? Bo tak jak się spojrzy na pańskie sprawy: sprawa Kwaśniewskiej, sprawa Marczuk - wszystko to są sprawy umorzone przez prokuraturę. - Ale to jest ten sam mechanizm. W sprawie prywatyzacji WMT i pani Weroniki Marczuk - prokurator nie kwestionował jej wypowiedzi, jej zachowania i żądania korzyści majątkowych, tylko kwestionował kwestie proceduralne i z tego względu umorzył postępowanie. Czyli ona też jest winna pańskim zdaniem? - Oczywiście, to jest moja ocena materiału dowodowego. Tylko prokuratura zła, że wszystko umarza? - Dziękuję, że pan to powiedział. Bo pan tak uważa. - Nie tylko ja. Osoby, które pracowały w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym i szereg prawników, którzy mieli okazję zapoznać się z tym materiałem. A nie jest tak, że pan poznając i rozpracowując panią Weronikę Marczuk chciał dotrzeć do Leszka Milera, jak twierdzi Marek Biernacki? - To jest kłamstwo panie redaktorze. Mam nadzieję, że tego typu wypowiedzi swój finał również zobaczą w sądzie. Czyli Marka Biernackiego pan również pozwie? - Nie wykluczam tego typu kroków. Słuchacze pytają, czy używał pan sfałszowanych legitymacji dziennikarskich? - Nigdy nie posługiwałem się legitymacjami dziennikarskimi. Po pierwsze, tutaj jest złe podejście do sprawy. Służby specjalne nie fałszują, nie podrabiają legitymacji dziennikarskich, one je wytwarzają zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Nie tylko CBA, ale również inne służby. To jeszcze jedno pytanie od słuchaczy. Dobrze się pan bawił jako agent pod przykryciem? - Panie redaktorze, ta praca to nie zabawa, to poważne podejście do walki z przestępczością. No ale świetne garnitury, świetne samochody... - To narzędzia, które służyły aby zwalczać korupcję. Wyobraża pan sobie, aby mógł byc wiarygodny w środowisku skorumpowanych biznesmenów, czy polityków występując w dresie i jeżdżąc maluchem? FORUM: Jolanta Kwaśniewska z zarzutem prania brudnych pieniędzy