Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Sprawa Z. Gilowskiej, czyli równi i równiejsi

Wygląda na to, że dzień nam radosny nastał w naszym pięknym kraju. Oto okazuje się, że wicepremier Zyta Gilowska nie była tajnym współpracownikiem - pisze w "Gazecie Wyborczej" Helena Łuczywo.

Ubeckie papiery - istotnie - mówią czasem straszną prawdę, ale czasem kłamią, co też jest jakąś prawdą o tamtych wstrętnych czasach, gdy donos szpiclowski czy raport ubecki łamał ludziom życiorysy.

Tak czy owak, nonsensem jest twierdzenie powtarzane od wielu miesięcy przez prezesa IPN-u Kurtykę i jego personel, że wszystkie dokumenty ubeckie są autentyczne i wiarygodne - podkreśla Łuczywo.

Okazuje się jednak, że wszystkie są autentyczne i wiarygodne z wyjątkiem tych, które nie są. Tak przynajmniej zapewnia nas premier Jarosław Kaczyński. Bowiem nie są, wynika z jego deklaracji, autentyczne dokumenty zawarte w jego własnej teczce, gdzie miano podrzucić sfałszowaną deklarację lojalności Jarosława Kaczyńskiego z pierwszych dni stanu wojennego.

Nie są też - jak się okazuje dzisiaj - prawdziwe dokumenty zebrane w teczce Zyty Gilowskiej, którą oficer bezpieki Witold Wieczorek wpisał jako tajnego współpracownika rzekomo z troski o jej bezpieczeństwo.

Zdaniem Łuczywo, nasz wymiar sprawiedliwości - przesycony duchem rewolucji moralnej - jest jak w książce Orwella owładnięty zasadą, że są równi i równiejsi.

Do tych równiejszych z pewnością należy od wczoraj oficer Wieczorek, który zeznał właśnie to, czego mógł od niego oczekiwać premier Jarosław Kaczyński.

Rządząca koalicja ma powód do dumy: oficer UB okazał się bardziej życzliwy rządowi niż łże-elity czy front Obrońców Przestępców z Trybunału Konstytucyjnego.

I tak to już pozostanie: dzięki wielomiesięcznym wspólnym staraniom braci Kaczyńskich i Jana Rokity lustracja weszła w taką fazę, że odtąd oficerowie bezpieki będą wydawać świadectwa moralności ludziom z demokratycznej opozycji - uważa autorka komentarza w "GW".

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także