Sposób na Kaczyńskiego? Panika w PO
Platformie zajrzało w oczy widmo porażki w II turze. PiS z kolei czuje, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Dlatego zamierza spokojnie kontynuować dotychczasową linię kampanii. A sztab Bronisława Komorowskiego nerwowo szuka sposobu na nieagresywnego Kaczyńskiego - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Debaty obu kandydatów. Bardziej przemyślany udział premiera Donalda Tuska w kampanii. I budowa pozytywnego przekazu. Platforma chce zmienić kampanię marszałka Sejmu, tak by zapewnić sobie radość 4 lipca. Teraz ma nie tylko straszyć zdobyciem prezydentury przez Kaczyńskiego, ale dobitnie pokazywać, co wyborcy mogą zyskać na współpracy premiera Tuska z prezydentem Komorowskim. Okazało się, że oparcie kampanii na strachu przed prezesem PiS jako prezydentem, wobec zmienionego wizerunku Kaczyńskiego, nie wypaliło. Od wczoraj więc trwają narady, jak wdrożyć takie zmiany.
Wyniki I tury wyborów były dla polityków PO prawdziwym wstrząsem. Miny sztabowców Komorowskiego po ogłoszeniu wyników przez Państwową Komisję Wyborczą mówiły same za siebie. Poniżej oczekiwań - to najłagodniejszy komentarz, jaki można było usłyszeć. Forsowna kampania wyborcza, która miała dać Komorowskiemu jeśli nie zwycięstwo w pierwszej turze, to przynajmniej wysoką przewagę nad Kaczyńskim, zakończyła się wynikiem niewiele gorszym.
"Jeśli weźmiemy poprawkę na to, że większa część elektoratu Komorowskiego niż Kaczyńskiego pojedzie na wakacje i nie zagłosuje, i że spora część wyborców Napieralskiego nie pójdzie na wybory, to szanse na ostateczny sukces wyglądają jak pół na pół" - mówi "DGP" jeden z ważnych polityków PO.
Uzupełnieniem mobilizacji własnego elektoratu mają być głosy wyborców lewicy. Ale Platforma boi się, że nie będzie w stanie zapłacić ceny, jakiej zażąda za to Grzegorz Napieralski.
Więcej na ten temat - w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej".