Skandal w więziennictwie. Strażnicy współpracowali z gangsterami
Grupa strażników więziennych, na której czele stał słynny gangster "Słowik", miała handlować za murami alkoholem, narkotykami i pornografią. Sprawę opisuje Andrzej Wyrwiński w programie "Państwo w Państwie" w Polsat News.

27 osób - w tym prawnicy, funkcjonariusze Służby Więziennej oraz groźni gangsterzy - usłyszało zarzuty w związku z jedną największych afer w polskim więziennictwie. W Areszcie Śledczym w Białołęce od ponad 3 lat kwitł nielegalny handel narkotykami, alkoholem, pornografią oraz telefonami komórkowymi.
- Przecież się regularnie łamie prawo w tym więzieniu. Co to jest, do jasnej cholery, za więzienie, w którym się regularnie narusza prawo? To ma być tresura prawa, tam nie ma prawa być takich rzeczy - mówi Paweł Moczydłowski, były szef Służby Więziennych.i źródło
Kilkunastu funkcjonariuszy z zarzutami
W postępowaniu prowadzonym pod nadzorem Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Centralne Biuro Śledcze Policji zatrzymało pod zarzutami korupcji kilkunastu funkcjonariuszy Służby Więziennej, w tym strażników z Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Śledczy podejrzewają, że przez ostatnie lata, strażnicy wysługiwali się grupom przestępczym. Mieli oni pomagać w przemycie kontrabandy za mury aresztów i więzień. Według organów ścigania współpraca ze strażnikami zaowocowała tym, że przestępcy mieli dostęp do narkotyków, alkoholu, pornografii, ale także robota kuchennego.
- Byłem zaskoczony, że tak łatwo można dysponować telefonem w celi. Myślę, że koszt zdobycia telefonu to 500 złotych, jeśli jesteś dobrym klientem. Te telefony często są niszczone, albo się je w jakiś sposób traci, więc taka transakcja jest powtarzana wielokrotnie i można uzgodnić niższą cenę - tłumaczy były więzień Zakładu Karnego na Białołęce.
Powodem prawdopodobnie korzyści finansowe
Prokuratura podejrzewa, że w większości przypadków funkcjonariusze Służby Więziennej robili to za pieniądze, ale badane są także wątki dotyczące zastraszenia. Wśród zatrzymanych w związku ze sprawą są także Andrzej Z. pseud. Słowik, będący jednym z przywódców grupy pruszkowskiej. W sprawie pojawia się także wątek trzech młodych adwokatek, które dopuszczały się przemytu podczas wizyt u swoich klientów, a także miały się dopuszczać korumpowania funkcjonariuszy Służb Więziennej.
- W przypadku jednej pani mecenas jest stosowany, z tego co się orientuję, środek w postaci tymczasowego aresztowania - mówi Michał Fertak, rzecznik prasowy Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.