Senacka komisja podzielona ws. ustawy o nadzorze nad zabójcami
Senacka komisja po kilkugodzinnej dyskusji zarekomendowała we wtorek ustawę dotyczącą izolacji groźnych zabójców już po odbyciu przez nich kary. Senatorowie byli jednak podzieleni w ocenie omawianych przepisów.
Ostatecznie za pozytywną opinią w sprawie ustawy głosowało dwóch członków komisji, jeden senator był przeciw, zaś trzech wstrzymało się od głosu.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski zaznaczył, że uzasadnienie tej ustawy w kontekście jej konstytucyjności daje w jego przekonaniu podstawę do oceny, że "podjęcie decyzji o uchwaleniu takiego prawa jest akceptowalne i możliwe". - Minister Marek Biernacki mówił, że ponosi pełną odpowiedzialność polityczną za uchwalenie tego prawa, jeżeli zostanie ono uznane za niekonstytucyjne, złoży dymisję, i ja mogę powiedzieć to samo - dodał.
Prace nad zmianami podjęto w kontekście zbliżających się terminów zakończenia wyroków 25 lat pozbawienia wolności odbywanych przez seryjnych zabójców, którzy byli skazani na kary śmierci, zamienione po 1989 r. na kary 25 lat więzienia. Grupa takich więźniów jest szacowana przez MS maksymalnie na 18 osób, nowa ustawa ma dotyczyć jednak także innych wyjątkowo groźnych przestępców - także tych, którzy zostaną skazani w przyszłości.
Projekt budził w Sejmie kontrowersje
Sejm uchwalił te przepisy w drugiej połowie października. Projekt budził jednak w Sejmie kontrowersje, w toku prac zwracano uwagę, że możliwość dalszego izolowania osób, które odbyły już karę, w istocie stwarza ryzyko podwójnej kary za ten sam czyn. Z szefowania sejmowej komisji zajmującej się tymi przepisami w trakcie prac zrezygnował Michał Kabaciński (Twój Ruch), według którego takie przepisy są niekonstytucyjne.
Ustawa wzbudziła dyskusję także na forum senackiej komisji praw człowieka, praworządności i petycji, która temu tematowi poświęciła dwa posiedzenia.
- Polska nie jest przygotowana na taką ustawę i nie mogę jej popierać - mówił Kazimierz Kutz (niezal.). Dodał, że takie przepisy mogą być wykorzystywane w celach politycznych.
- Mimo wątpliwości i niebezpieczeństw, to jednak nie obawiałbym się zastosowania psychiatrii w walce politycznej - odpowiadał Aleksander Świeykowski (PO).
Ostatecznie komisja zaproponowała kilkanaście poprawek do przepisów, większość o charakterze redakcyjnym. Poparła także osiem poprawek wskazanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, które m.in. doprecyzowały definicję grupy skazanych mogących podlegać pod nowe przepisy.
Wobec takich osób można byłoby zainicjować postępowanie przed sądem
Dwa tygodnie temu ustawę zarekomendowała już senacka komisja zdrowia, która także poparła propozycje poprawek wskazywanych przez resort sprawiedliwości. W środę ustawą ma się zająć na plenarnym posiedzeniu Senat.
Resort sprawiedliwości podkreśla, że przepisy mają dać możliwość wysłania na terapię osób, które odbyły karę, lecz zachodzi obawa, że znów popełnią przestępstwo.
Wobec takich osób można byłoby zainicjować postępowanie przed sądem. Ten decydowałby, czy taką osobę trzeba umieścić w specjalnym ośrodku, czy ewentualnie zastosować dozór policyjny. Postępowanie wszczynane byłoby na wniosek dyrektora zakładu karnego, jeśli konieczność taką wskazałyby opinie psychiatryczne i psychologiczne. Przed wydaniem decyzji sąd musiałby poznać opinię o sprawcy dwóch biegłych psychiatrów, a w niektórych wypadkach także psychologa i seksuologa.
W ustawie zapisano, że warunkiem opuszczenia ośrodka zamkniętego byłaby skuteczna terapia. Ośrodek co pół roku miałby obowiązek przesyłać sądowi opinię o stanie zdrowia sprawcy i postępach w terapii.
Zgodnie z dołączoną propozycją rozporządzenia liczba łóżek w ośrodku miałaby wynosić maksymalnie 60. Według szacunków MS liczba przebywających w nim byłych więźniów prawdopodobnie nie powinna jednak jednorazowo przekroczyć 10 osób