Sejm: Kolejny występ Samoobrony
Posłowie Samoobrony rozwinęli dzisiaj rano na sali sejmowej transparent, protestując wobec działań rządu w sprawach rolnictwa, braku reakcji Sejmu na trudną sytuację rolnictwa i usuwanie blokad rolniczych siłą.
Kilku posłów Samoobrony wniosło na salę plenarną Sejmu biało-czerwony transparent z hasłem "Blokujemy drogi żeby godnie żyć. Nie! dla upadku rolnictwa". Prowadzący obrady wicemarszałek Tomasz Nałęcz (UP) wzywał do usunięcia transparentu, następnie do pokazania twarzy przez posłów, którzy go trzymali, a którzy byli zasłonięci przez transparent i niewidoczni dla wicemarszałka. Nałęcz apelował do szefa Samoobrony Andrzeja Leppera o zaprowadzenie porządku w swoim klubie.
Gdy posłowie Samoobrony nie reagowali na te wezwania Nałęcz ogłosił przerwę. Zebrało się Prezydium Sejmu, na które zaproszony został Lepper. W tym czasie posłowie Samoobrony zwinęli transparent i wyszli z sali sejmowej.
Po godzinnej przerwie obrady zostały wznowione, ponieważ - jak powiedział dziennikarzom Nałęcz - Lepper "oświadczył, że nie będzie już żadnego zakłócania obrad przez posłów Samoobrony".
Na spotkaniu z Prezydium Sejmu Lepper przedstawił powody dla których Samoobrona rozwinęła transparent. - Rozłożyliśmy transparent dlatego, że pan wicepremier Kalinowski oszukuje rolników, Sejm nie zajmuje się sprawą rolnictwa i jest ono w sytuacji bardzo krytycznej - powiedział Lepper dziennikarzom.
Ogłoszoną wczoraj decyzję dotyczącą wielkości skupu interwencyjnego żywca wieprzowego i cen tego skupu nazwał "haniebnym czynem pana Kalinowskiego". - Za 3,20 zł, i do tego jeszcze nie ma gwarancji skupu tej trzody chlewnej, niech Kalinowski sobie chowa tę trzodę chlewną - powiedział Lepper.
Zaznaczył, że nie chodzi tylko o cenę trzody chlewnej, ale o całą sytuację ekonomiczną rolnictwa i - dodał - Sejm powinien się tą sprawą zająć. Według Leppera, marszałek Marek Borowski powiedział, że będzie w tej sprawie rozmawiał z premierem.
Nałęcz powiedział dziennikarzom, że był fragment rozmowy, w którym marszałek "sugerował, że jeśli są takie problemy to zamiast uniemożliwiać obrady Sejmu lepiej rozmawiać, zwłaszcza z panem wicepremierem i ministrem rolnictwa Jarosławem Kalinowskim". - Ale to była raczej taka refleksja niż zobowiązanie, że marszałek będzie pośredniczył w takich rozmowach. Tak przynajmniej ja to zrozumiałem - powiedział Nałęcz.
Po wznowieniu obrad Lepper powiedział z trybuny sejmowej, że to co zrobili posłowie Samoobrony "to nie był incydent, który miał pokazać Samoobronę, tylko pokazać to, co w ubiegłym tygodniu stało się na drogach".
- Wysoka Izbo, do rolników strzelano. Panie, panowie posłowie nie żartujmy sobie. Do rolników strzelano z broni gładkolufowej na drogach wielkopolskich, na drogach łódzkich. I jeżeli nadal będzie się to robić, takie incydenty nadal będą miały miejsce tu, w Sejmie. Sejm jest od tego, żeby temu zapobiec - powiedział.
Poza tym zarzucił ministrowi rolnictwa, że do rozmów wybiera sobie tylko niektóre związki rolnicze, a "Samoobrony od półtora roku nie zaprasza na żadne rozmowy". - Czy to się jemu podoba, czy nie, Samoobrona jest legalnym związkiem, jest również partią, ale jest legalnym związkiem rolnictwa i na żadne rozmowy zapraszana nie jest. A dowód to jest właśnie ta kula (Lepper powiedział później, że trzymał ją w ręku), gdzie również odpowiada za to pan Kalinowski, który jest członkiem rządu i dokładnie wie, że w terenie policja zachowuje się bardzo brutalnie - mówił szef Samoobrony.
Na wystąpienie Leppera zareagował poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, który mówił, że PSL jest w rządzie koalicyjnym m.in. po to, żeby walczyć o sprawy wsi i rolnictwa i że ludowcy prosili Leppera i jego klub, "aby wspólnie wejść do koalicji rządzącej, by zwiększyć siłę chłopskiego lobby i głosu polskiej wsi".
- Tymczasem odmówiliście. Dlatego wczoraj, gdy rząd podjął decyzję o wydaniu 235 mln zł na podwyżkę cen skupu interwencyjnego, wam w tym momencie usuwają się spod nóg pewne przeszkody i próbujecie dzisiaj podsycać dalej napięcie na wsi. Pomóżcie lepiej wspólnie z nami rozwiązywać problemy wsi i rolnictwa - mówił Kłopotek. Lepper odpowiedział posłowi PSL, że "nikt do koalicji Samoobrony nie zapraszał".
Transparent na sali sejmowej trzymało kilku posłów Samoobrony m.in. Waldemar Borczyk, Alfred Budner, Józef Skutecki, Kazimierz Wójcik, Krzysztof Filipek. Nałęcz pytany, czy posłowie zostaną ukarani, powiedział, że "nie uruchomił regulaminowego trybu karania posłów, w związku z czym nie będzie mowy o żadnych karach". Nałęcz podkreślił jednak, że "wnoszenie transparentów na salę sejmową nie jest zachowaniem zgodnym z powagą Sejmu". siłę chłopskiego lobby i głosu polskiej wsi".
- Tymczasem odmówiliście. Dlatego wczoraj, gdy rząd podjął decyzję o wydaniu 235 mln zł na podwyżkę cen skupu interwencyjnego, wam w tym momencie usuwają się spod nóg pewne przeszkody i próbujecie dzisiaj podsycać dalej napięcie na wsi. Pomóżcie lepiej wspólnie z nami rozwiązywać problemy wsi i rolnictwa - mówił Kłopotek. Lepper odpowiedział posłowi PSL, że "nikt do koalicji Samoobrony nie zapraszał".
Transparent na sali sejmowej trzymało kilku posłów Samoobrony m.in. Waldemar Borczyk, Alfred Budner, Józef Skutecki, Kazimierz Wójcik, Krzysztof Filipek. Nałęcz pytany, czy posłowie zostaną ukarani, powiedział, że "nie uruchomił regulaminowego trybu karania posłów, w związku z czym nie będzie mowy o żadnych karach". Nałęcz podkreślił jednak, że "wnoszenie transparentów na salę sejmową nie jest zachowaniem zgodnym z powagą Sejmu".
Kiedy będą skuteczne kary?
Czy za blokowanie prac Sejmu będą grozić jeszcze dotkliwsze kary niż dotychczas? Działania takie, jak dzisiejszy "występ" Samoobrony są obliczone głównie na podniesienie swoich notowań w oczach opinii publicznej, bo odbywają się przede wszystkim w tzw. czasie telewizyjnym. Gdy nie ma transmisji, nie ma też incydentów.
Od dłuższego czasu komisja regulaminowa próbuje tak zaostrzyć wewnętrzne sejmowe przepisy, by niektórym politykom odechciało się tego typu wystąpień. Pomysłów jest wiele: od większych kar finansowych, poprzez zabranie diet, aż do wykluczenia posłów z kilku posiedzeń Sejmu.
Gorzej już z realizacją, bo np. jeśli idzie o ostatni pomysł, pojawia się masa wątpliwości. - W przypadku wykluczenia z jednego posiedzenia, jest to niekwestionowane. Natomiast w przypadku wykluczenia z kilku posiedzeń, może to być uważane za naruszenie konstytucyjnej zasady, że poseł reprezentuje swoje poglądy - uważa Paweł Piskorski z komisji regulaminowej. Poseł uważa, że ten pomysł będzie bardzo trudno przeforsować.
Szef komisji, Ryszard Kalisz uważa ponadto, że na "warcholstwo" nie ma kary. - Doprowadzenie posłów do porządku leży tylko w rękach wyborców. Wszystkiego się w prawie nie zapisze - mówi Kalisz.
INTERIA.PL/RMF/PAP