Około godz. 11.00 Wójcik postawił przed biurem poselskim PiS w Gorzowie dwie klatki z kaczką Jech i kaczorem Jerry. - Ja uważam, że Polska i Polacy mają prawo do lepszych polityków. Jeżeli chcecie przyłączyć się do protestu, to zapraszam do pieprzenia kaczek - wyjaśnił kandydat Samoobrony, po czym wyciągnął pojemnik z pieprzem i zaczął sypać na Bogu ducha winne kaczki. Do przyłączenia się zapraszał przechodniów: - Pieprzymy kaczuszki. Może pani popieprzy? A pan? Protestujemy przeciwko całej klasie politycznej. Oni wszyscy są tacy sami. Ja startuję z listy Samoobrony, ale jestem kandydatem niezależnym. Przed rokiem Mariusz Wójcik miał startować z listy PiS. Zrezygnował jednak z kandydowania. - Postanowiłem udowodnić, że każdy może zostać kandydatem - tłumaczył. Dziś jest kandydatem Samoobrony do Sejmu. - To nie jest część oficjalnej kampanii Samoobrony. Nie przewidujemy wykorzystywania zwierząt, a sam harmonogram spotkań z wyborcami dopiero powstaje - mówi lider lubuskiej Samoobrony Waldemar Starosta. Zapytany o to, czy akcja Wójcika mu się podobała, odpowiada: - Jestem przeciwnikiem męczenia zwierząt. Czy ten Wójcik nie mógł przynieść upieczonych kaczek?