"Rzeczpospolita": Sienkiewicz o aferze taśmowej. Tłumaczy dlaczego, nie ma zapłaty głowami
- Polska nie jest jedynym krajem, który ma problem z informacją zdobytą nielegalnie, a następnie rozpowszechnioną - podkreśla szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Bartłomiej Sienkiewicz. W obszernym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" tłumaczy też, dlaczego nie ma zapłaty głowami za aferę taśmową. - Nie ma ich, ponieważ świat, do którego aspirujemy, uważa to za nieefektywne dla państwa - argumentuje.
- Na Zachodzie myśli się przede wszystkim kategoriami procedury, a nie głów do ścięcia - mówi dalej minister. - Do głowy by mi nie przyszło, żeby zmieniać szefów służb tylko dlatego, że wyniknęła afera taśmowa. Wręcz przeciwnie. Uważam, że tym bardziej powinni pozostać na stanowiskach.
"Głowy się ścina na Wschodzie"
- Polska nie jest jedynym krajem, który ma problem z informacją zdobytą nielegalnie, a następnie rozpowszechnioną. W USA i Niemczech doszło w ten sposób do narażenia bezpieczeństwa państwa na niewyobrażalną skalę. A mimo to w żadnym z tych krajów nie przyszło nikomu do głowy zaczynać od dymisji. Wręcz przeciwnie - wszyscy wiedzieli, że należy najpierw przejrzeć procedury. A najlepiej to zrobią ci, którzy do tej pory nimi zawiadywali. To normalny zachodni odruch. Głowy się ścina na Wschodzie - akcentuje Sienkiewicz.
Ministra pytano również m.in. o sytuację w Rosji. Jego zdaniem znajdujemy się w bardzo niebezpiecznym momencie i to nawet mniej ma związek z samym systemem władzy w Rosji. - Otóż Rosja przegrywa militarnie wschodnią Ukrainę. Im bardziej będzie przegrywać, tym mniej będzie obliczalna. To oznacza, że dojdzie do eskalowania konfliktu zbrojnego, a nie jego uspokojenia - tłumaczy.
Sygnały, jakie płyną o przygotowywaniu wojsk rosyjskich jako wojsk pokojowych, Sienkiewicz uważa za szczególnie niebezpieczne. Mówi, że Rosja znalazła się w logice działań, które sama stworzyła, lecz z którymi nie potrafi sobie poradzić. A jedynym pomysłem, jaki ma, jest użycie jeszcze większej siły.
Cykl kompromitujących rozmów
Przypomnijmy, że tak zwana afera taśmowa wybuchła w czerwcu. Bohaterami kompromitujących rozmów byli między innymi szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz oraz prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka, jak również minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz były minister finansów Jacek Rostowski . Światło dzienne ujrzało także nagranie, na którym można usłyszeć Andrzeja Parafianowicza i Sławomira Nowaka. Głównym bohaterem najnowszej odsłony skandalu podsłuchowego jest Roman Giertych. Z opublikowanych nagrań wynika, że były wicepremier chciał stworzyć mechanizm wyłudzania pieniędzy od najbogatszych Polaków.
10 tomów akt w sprawie
Stenogramy rozmów są już w prokuraturze i stanowią przedmiot szeroko zakrojonego śledztwa. W związku ze sprawą 18 osób otrzymało status pokrzywdzonych. Wiadomo też, że nośniki mogące zawierać nagrania podsłuchanych rozmów były ukryte i uszkodzone. Prokuratura bada, czy uda się odtworzyć zapisane na nich materiały.
Wszystkie działania prowadzone w sprawie obejmują już 10 tomów akt. Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki i biznesu. Prokuratura skierowała apel do osób, które podejrzewają, że mogły być podsłuchiwane, o zgłaszanie się.
Wszczęła też śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez prezesa Rady Ministrów, ministra spraw wewnętrznych i prezesa NBP.
PAP/INTERIA.PL