Rząd nie ulegnie szantażom
Rząd nie będzie ulegał żadnym politycznym szantażom. Zawsze będziemy się kierować interesem państwa, a nie jednej czy innej grupy parlamentarnej - powiedział premier Leszek Miller komentując zerwanie koalicji przez PLD.
Rząd w kluczowym głosowaniu nad poprawkami Senatu do ustawy budżetowej stracił sejmową większość. Zabrakło 2 głosów. O przegranej zdecydowały mniejsze ugrupowania, czyli tzw. sejmowy plankton. Koalicję z SLD zerwał Roman Jagieliński.
10-osobowe koło Partii Ludowo-Demokratycznej Romana Jagielińskiego przekształciło się w 15-osobowy Federacyjny Klub Parlamentarny. W klubie dobrze znani: Mariusz Łapiński - były minister zdrowia, Andrzej Jagiełło - bohater afery starachowickiej, Jerzy Pękała z Samoobrony wyrzucony przez Leppera za pijaństwo i bójkę, wreszcie detektyw Krzysztof Rutkowski.
Dzisiejsza dyskusja na posiedzeniu Rady Krajowej SLD, choć miała dotyczyć planu Hausnera, to przebiegała w cieniu wczorajszych wydarzeń w Sejmie. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że szef SLD Leszek Miller, tracąc tam kolejne głosy, traci też pewność siebie i osławioną już butę: - Chcę powiedzieć wyraźnie: rząd nie będzie ulegał żadnemu politycznemu szantażowi.
Polityczny szantaż to wspomniane już propozycje poparcia koalicji i m.in. planu Hausnera w zamian za intratne stanowiska. Najkrótszą, ale zarazem najbardziej dosadną odpowiedzią, są słowa nowego szefa klubu SLD Krzysztofa Janika, skierowane do Romana Jagielińskiego, poza mównicą sejmową: na drzewo.
PLD, zamiast zyskiwać stanowiska, będzie je tracić. Wicepremier Józef Oleksy zapowiedział odwoływanie wicewojewodów z tej partii. Riposta SLD jest więc dosadna i odczuwalna. Pytanie tylko, czy w przeddzień najważniejszego dla naszej gospodarki głosowania w Sejmie, politycy koalicji nie powinni być nieco bardziej ugodowi.
Premier powiedział, że wczorajszej porażki nie poniosła koalicja SLD-UP, ale obywatele Polski, których pieniądze w pewnej części będą wydatkowane niewłaściwie. Jego zdaniem, wyniki głosowań nie powstrzymają Sojuszu przed próbą naprawy finansów publicznych. - Będziemy otwarci na współpracę dla dobra Polski i Polaków - dodał.
Rada Krajowa SLD poparła dzisiaj plan naprawy finansów publicznych, zobowiązała rząd do pilnego opracowania projektów stosownych ustaw i skierowanie ich do parlamentu i zaapelowała do wszystkich parlamentarzystów SLD o aktywne wspieranie planu Hausnera.
Wicepremier Jerzy Hausner przypomniał, że program oszczędnościowy rządu składa się z dwóch części. Jedna dotyczy wydatków administracyjnych i jest już realizowana, druga dotyczy wydatków socjalnych i ta była poddana debacie społecznej. Powiedział, że oszczędności w pierwszej części "zaczynamy od siebie" - oszczędności obejmujące wydatki ministerstw wyniosą 25 mln zł. Według niego, potrzebna jest też decyzja dotycząca zawieszenia tzw. trzynastych pensji dla wysokich urzędników państwowych i posłów w okresie wprowadzenia planu oszczędnościowego, czyli w latach 2004-2006.
Hausner uważa też, że trzeba rozważyć ograniczenie o 25-30 proc. środków na finansowanie partii politycznych. - To są decyzje potrzebne, trzeba je rozważyć i dziś przyjąć w tej sprawie stanowisko - powiedział Hausner.
Przesunięcie w czasie zrównywania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn oraz rezygnacja z likwidacji PFRON - to główne modyfikacje planu Hausnera w części socjalnej. W efekcie cięcia w sferze społecznej zostaną zmniejszone o miliard złotych w porównaniu z pierwotnymi założeniami. Hausner zapewnił jednak, że te zmiany to łagodzenie społeczne programu, a nie odejście od niego. - To nie jest rozmywanie programu, ale merytoryczne korekty, a często tylko uzupełnienia programu lub przesuwanie pewnych pomysłów w czasie - powiedział.
Wicepremier podsumował trwającą trzy miesiące debatę społeczną nad programem racjonalizacji wydatków publicznych. Jego zdaniem, można ją podsumować jako chłodne przyzwolenie. Jak dodał, w społeczeństwie widać poczucie zagrożenia, ale zarazem przekonanie, że bez reformy będzie tylko gorzej. Hausner powiedział, że im bardziej zdecydowanie będzie realizowany program, tym mniejsze będą jego koszty oraz większe i szybsze efekty.
INTERIA.PL/RMF/PAP