Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Rywin tylko pomagał

Lew Rywin jest winny pomocy w płatnej protekcji ze strony nieustalonej grupy osób, a nie usiłowania oszustwa wobec Agory - uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie, obniżając mu karę do 2 lat więzienia.

/arch. RMF

Po rozpatrzeniu apelacji obrony i prokuratury, Sąd Apelacyjny zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który w kwietniu skazał Rywina na 2,5 roku więzienia za usiłowanie oszustwa wobec Agory, uznając, że działał on sam.

Wyrok SA jest prawomocny. Obrona zapowiada kasację do Sądu Najwyższego wraz z wnioskiem o wstrzymanie wykonania kary do czasu rozpoznania kasacji. Prokuratura zastanawia się, czy odwoływać się do SN co do kwalifikacji prawnej czynu Rywina.

27 grudnia 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że Rywin domagał się w lipcu 2002 r. 17,5 mln dolarów od wydawcy tego dziennika - Agory. W zamian miał oferować przeprowadzenie korzystnych dla spółki zmian w projekcie nowelizacji ustawy o rtv. Najpierw złożył tę propozycję prezes Agory Wandzie Rapaczyńskiej. W nagraniu rozmowy, którego potajemnie dokonał redaktor naczelny "GW" Adam Michnik, Rywin mówił, że jest pośrednikiem "grupy ludzi, która trzyma w ręku władzę". Pieniądze miały być przeznaczone m.in. dla SLD; "GW" miała zaprzestać krytykowania premiera, a Rywin - zostać szefem Polsatu, który Agora chciała kupić. Ówczesny premier Leszek Miller utrzymywał, że nie zlecał nigdy Rywinowi pośrednictwa w żadnej sprawie. Prokuratura oskarżyła Rywina o płatną protekcję, czyli powoływanie się na wpływy u władz w zamian za łapówkę (grozi za to do 3 lat więzienia - przyp. red.). Sąd I instancji niejednogłośnie zmienił kwalifikację czynu i skazał go za usiłowanie oszustwa (grozi za to do 10 lat więzienia - przyp. red.).

Zarówno prokurator, jak i obrońcy, wnosili przed SA o zwrot sprawy do I instancji. Prokuratura chciała uznania winy Rywina za płatną protekcję; obrońcy - uniewinnienia.

SA nie uchylił wyroku, ale też go nie utrzymał - wydał tzw. orzeczenie reformatoryjne, czyli zmienił wyrok I instancji przez zmianę kwalifikacji prawnej czynu Rywina oraz wysokości kary.

- Apelacje obu stron okazały się nietrafne - oświadczył przewodniczący trzyosobowego składu SA sędzia Grzegorz Salamon.

- W procesie I instancji były uchybienia, ale nie takie, by Sąd Apelacyjny musiał uchylać ten wyrok. Stan zebranych dowodów pozwalał na zmianę wyroku z usiłowania oszustwa, na powrót do zarzutu z aktu oskarżenia - płatnej protekcji w formie kwalifikowanej (czyli pomocy - przyp. red.) - wyjaśniał sąd.

SA odrzucił tezę obrony, że to "Agora przyszła do Rywina".

- Nie uchybiając inteligencji oskarżonego, jego wersja była wręcz naiwna - powiedział sędzia. Podkreślił, że trudno uwierzyć, by Rapaczyńska w celu "rzekomego załatwiania nielegalnych interesów" wysyłała do Michnika właśnie Rywina - osobę spoza Agory.

SA przesądził, że Rywin nie działał sam. Sąd nie miał wątpliwości, że Rywin był posłańcem grupy, w imieniu której przedstawił Agorze jej propozycje. Sąd uznał też, że to nie sam Rywin zdecydował się pójść do Agory i to nie on był autorem tych propozycji - złożył ją w imieniu grupy, która miała "swoje wpływy".

- Był jedynie pasem transmisyjnym między płatnymi protektorami a firmą (Agorą - przyp. red.), na rzecz której miało dojść do tej protekcji - mówił sędzia Salamon.

Wbrew twierdzeniom obrony, SA uznał, że skazując kogoś za pomoc w płatnej protekcji, nie jest konieczne ustalenie mocodawców skazanego.

- Takie osoby bardzo często chcą stać w cieniu, być na drugim planie i dlatego działają przez pośredników - podkreślił sędzia. Co do grupy, którą Rywin nazywał "grupą trzymającą władzę", sąd przyznał, że osoby te "niestety, nie zostały ustalone".

Sąd nie dostrzegł powodów, by podważać wiarygodność zasadniczych dowodów w całej sprawie - czyli notatki Rapaczyńskiej streszczającej ofertę przedstawioną przez Rywina i dwóch nagrań rozmowy Rywina z Michnikiem. SA nie podzielił też spostrzeżeń SO, by sprawa Rywina zachwiała najważniejszymi urzędami w kraju.

Nie uznał też poglądu obrony, że równoległe z procesem obrady sejmowej komisji śledczej ds. Rywina wpłynęły na sędziów I instancji.

SA utrzymał karę 100 tys. zł grzywny dla Rywina, orzeczoną w I instancji.

Odnosząc się do wymiaru kary, SA wyjaśnił, że w lipcu 2002 r., gdy Rywin przyszedł do Agory, za płatną protekcję groziło do 3 lat więzienia (dopiero nowelizacja kodeksu zaostrzyła odpowiedzialność karną do 8 lat, ale to nie dotyczy Rywina, bo w 2002 r. te przepisy jeszcze nie obowiązywały - przyp. red.). Sąd dodał, że Rywina uznano za winnego pomocy w płatnej protekcji, a nie samej protekcji, zresztą nieskutecznej - stąd wyrok 2 lat, który jest "adekwatny do wagi czynu". Sędzia przyznał, że przestępstwo Rywina należy do bardzo szkodliwych społecznie, bowiem dotyczy sfery ważnej dla demokratycznego państwa - stanowienia prawa.

Rywin słuchał słów sędziego ze spokojem. Wyrok oznacza dla niego, że w każdej chwili może się spodziewać wezwania do odbycia kary 2 lat więzienia i zapłaty grzywny.

- Nie czuję się przestępcą - powiedział skazany po wyroku w specjalnie przygotowanym oświadczeniu. - Cierpi moje poczucie sprawiedliwości, ponieważ zostałem uznany winnym na długo przed rozpoczęciem procesu i wydaniem wyroku - mówił. Powtórzył, że "został wplątany w grę wielkiego koncernu". Podkreślił, że "nie miał żadnych konszachtów z nikim, poza Wandą Rapaczyńską, która z kolei miała swój własny plan wobec swoich najbliższych współpracowników". Swą sytuację porównał do pomówień o wzięcie łapówki od Łukoilu wobec Wiesława Kaczmarka i Macieja Giereja.

Obrońca Rywina mec. Wojciech Tomczyk powiedział, że "oczywiście będzie kasacja". Argumentował, że sąd nie miał prawa poprawiać kwalifikacji prawnej przy przyjęciu koncepcji pomocnictwa do przestępstwa. Według mecenasa, "tu ma być pokazana nam osoba, której pan Rywin postanowił udzielić pomocy". Adwokat podkreślił, że sąd I instancji nie stwierdził istnienia "grupy trzymającej władzę", a "wszelkie próby montowania teraz takiej grupy uważam za naruszające procedurę karną".

- Proszę mnie zwolnić od tego pytania - tak odparł na pytanie, czy uważa, że teraz prokuratura powinna wszcząć śledztwo w sprawie tej grupy.

Jako "kontrowersyjny z punktu widzenia kwalifikacji prawnej" określa wyrok Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, która oskarżała Rywina.

- Będzie to analizowane pod kątem ewentualnej kasacji - powiedział rzecznik PA Zbigniew Jaskólski. Dodał, że "w istocie rzeczy Sąd Apelacyjny podzielił nasze stanowisko, że w sprawie doszło do przestępstwa płatnej protekcji, choć przyjął, że było to pomocnictwo, a nie sprawstwo bezpośrednie".

"Aferą Rywina" od stycznia 2003 r. do kwietnia 2004 r. zajmowała się sejmowa komisja śledcza. W efekcie jej prac Sejm przyjął wniosek mniejszości autorstwa posła PiS Zbigniewa Ziobry do sprawozdania tej komisji. Raport Ziobry zawiera konkluzję, że Rywina do Agory wysłała grupa, w skład której wchodził Miller, była wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, były szef gabinetu politycznego Millera Lech Nikolski, były prezes TVP Robert Kwiatkowski i sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także