RP Dezerterzy
Z rządu odszedł wicepremier Jerzy Hausner, w maju dymisję zapowiada premier Marek Belka, ale prawdopodobnie będzie rządził do jesiennych wyborów. Tego jeszcze w polskiej demokracji nie było...
Zarówno premier, jak i wicepremier nie chcą już rządzić w imieniu SLD. Hausner już zrezygnował z członkostwa w tej partii, 5 maja to samo zrobi Belka. Tego samego dnia premier przejdzie do powstałej niedawno Partii Demokratycznej i aktywnie włączy się w jej kampanię wyborczą, a Sejm będzie głosować nad samorozwiązaniem.
Postępowanie premiera budzi zdziwienie na prawicy. Politycy opozycji wykorzystują okazję do krytykowania rządu i domagają się jak najszybszych wyborów. - To jest niewątpliwie dziwactwo. Ale o ile z jednej strony jest to śmieszne dziwactwo, którego jeszcze nie było w historii demokratycznych krajów Europy, to dla mnie jest to też kwestia honoru. Dlatego, że premier to ktoś, kogo postawa powinna być postawą kapitana na statku. Jerzy Buzek, chociaż widział, że okręt AWS tonie, pozostał na nim do końca. Belka nie rozumie do czego i jakich zachowań obliguje funkcja premiera. Dlatego taki człowiek jak Belka nie powinien być - moim zdaniem - premierem - mówił INTERIA.PL Jan Rokita, szef klubu parlamentarnego PO.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Sejm się nie rozwiąże, a premier Belka będzie rządził do jesiennych wyborów parlamentarnych, na czym bardzo zależy SLD. Tak bardzo, że liderzy Sojuszu zadeklarowali poparcie dla zawieszonego w stanie dymisji premiera.
- Nawet gdyby dymisja premiera została przyjęta 5 maja, to prezydent powinien powierzyć Markowi Belce obowiązki szefa rządu aż do zakończenia kadencji, czyli do jesieni. SLD będzie popierać niektóre przedsięwzięcia tego rządu, ale tak naprawdę prace w tej kadencji Sejmu powinny być zakończone do końca czerwca, na początku lipca, a rząd będzie administrował - mówił w RMF FM Marek Dyduch, poseł SLD.
Dymisja w zawieszeniu
Prezydent Aleksander Kwaśniewski zapowiedział już, że nie przyjmie dymisji Belki przynajmniej do zakończenia szczytu Rady Europy w Warszawie, który zaplanowano na 16-17 maja.
Pytany o to postanowienie prezydenta, Belka powiedział, że się "nie obrazi i nie wyjedzie na Marsa", tylko będzie dalej pełnił swoje obowiązki. Premier uważa jednak, że najlepiej byłoby, gdyby Sejm się rozwiązał, a przyspieszone wybory odbyły się 19 czerwca.
Belka powtórzył, że - jego zdaniem - Sejm powinien się rozwiązać, a swoją decyzją o dymisji 5 maja chce "pomóc posłom" w uchwaleniu samorozwiązania Sejmu.
- Jeżeli Sejm ma uchwalać takie ustawy, jak ostatnio uchwalił, właściwie o braku restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej, jeżeli nie uchwala bardzo ważnej ustawy o wspieraniu inwestycji o charakterze strategicznym, nie uchwala ustawy o wspieraniu działalności innowacyjnej, o partnerstwie publiczno-prywatnym, to po co nam taki Sejm? - tłumaczył premier.
Hausnera nie żal?
- Profesora Hausnera lubię i cenię, ale nie popieram jego postępowania politycznego. Miał markę profesora niezależnego, ekonomisty, autorytetu, a wdaje się w tworzenie partii politycznej, co w polskim życiu publicznym jest wątpliwej jakości zajęciem. Nie chcę niczego przesądzać, ale nie widzę go w roli twórcy partii politycznej ani lidera politycznego, ale to jego decyzja. Premier Belka wielokrotnie publicznie oświadczał, że się na polityce nie zna i nie chce być politykiem, a jak widzę coś go wzięło? To też jego wybór - mówił w wywiadzie dla portalu INTERIA.PL Józef Oleksy, szef SLD.
- Rezygnacja wicepremiera Jerzego Hausnera jest korzystna dla przejrzystości życia politycznego - powiedział szef klubu SLD Krzysztof Janik. - To tworzy jasną i czytelną sytuację. Wicepremier rządu nie może angażować się w organizowanie nowej partii, brać kierowniczych funkcji w tej nowej partii, nie zdając sobie sprawy co to znaczy dla przejrzystości życia parlamentarnego - mówił Janik.
Także szef SdPl Marek Borowski pozytywnie ocenia decyzję wicepremiera Jerzego Hausnera o rezygnacji. Jego zdaniem, Hausner zrobił to, co należało. - Szkoda, że trzeba było to tak ciągnąć i wymuszać - zaznaczył. SdPl wzywała Hausnera do dymisji, odkąd wicepremier zaangażował się w tworzenie Partii Demokratycznej. - Dobrze, że taką decyzję podjął, bo takie powinny być standardy - podkreślił Borowski. Dodał, że SdPl miała "umowę z premierem, że nikt z członków jego gabinetu nie będzie wikłał się w żadne partyjne sprawy".
Gdyby premier nie przyjął dymisji, Hausner prawdopodobnie i tak zostałby odwołany przez Sejm. Wniosek o wotum nieufności wobec wicepremiera złożyła Samoobrona. Mógłby on liczyć nie tylko na poparcie opozycji, ale także posłów lewicy.
Na miejsce Hausnera premier powołał Jacka Piechotę, który przejął obowiązki ministra gospodarki i pracy. W rządzie nie będzie nowego wicepremiera.
Dla jednych postępowanie premiera i wicepremiera to polityczna dezercja w obliczu bardzo niskich notowań SLD, inni pewnie uznają, że obaj naprawdę tylko w ten sposób będą mogli zrealizować się w pracy dla dobra Polski.