Prezydent przyjął przeprosiny Tuska
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński powiedział w środę na konferencji prasowej, że wtorkowe przeprosiny szefa PO Donalda Tuska prezydent Lech Kaczyński przyjmuje "z zadowoleniem" jako "krok w dobrym kierunku".
.
.
- Pan prezydent był, jest i będzie konsekwentnie przeciwny brutalizacji życia politycznego, brutalizacji języka, a także z całą pewnością nie jest zwolennikiem używania obelg i mówienia nieprawdy na temat swoich przeciwników politycznych - oświadczył Kamiński.
Tusk przeprosił prezydenta we wtorek w programie "Kropka nad i" w TVN24. - Jeśli panu prezydentowi do nawiązania współpracy ze mną i z partią, która wygrała wybory, potrzebne jest słowo "przepraszam", mówię: przepraszam - powiedział szef PO i kandydat tej partii na premiera.
Kamiński poinformował także, że Kancelaria zamówiła ekspertyzę o obowiązkach i uprawnieniach prezydenta w toku tworzenia się nowego rządu. We wtorek wieczorem media informowały, że Kancelaria Prezydenta zamówiła ekspertyzę dotyczącą tego, czy prezydent musi powołać szefa zwycięskiej partii na premiera.
Sekretarz stanu przyznał, że Kancelaria występowała o ekspertyzę, ale mówi ona o obowiązkach i uprawnieniach prezydenta w toku tworzenia się nowego rządu. Minister zaznaczył, że ekspertyza była potrzebna m.in. ze względu na nieprawdziwe zarzuty pojawiające się mediach, że prezydent będzie blokował powołanie nowego premiera.
Kamiński podkreślił, że "intencje prezydenta są szczere". - Tutaj nie ma żadnego drugiego dna - zapewnił. Prezydent szanuje wyniki wyborów i demokrację i nie będzie postępował sprzecznie z konstytucją - dodał.
Jednocześnie prezydencki minister powiedział, że nie wie, czy Tusk zostanie już w najbliższy poniedziałek, 5 listopada, desygnowany na premiera.
- To zależy nie tylko od pana prezydenta, to zależy także od sytuacji politycznej, od tego, czy będzie podpisana umowa koalicyjna itd. - powiedział Kamiński, pytany na konferencji prasowej, czy w najbliższy poniedziałek Tusk zostanie desygnowany na premiera.
Kamiński zwrócił uwagę, że prezydent ma 14 dni na desygnowanie kandydata na premiera. Zastrzegł jednocześnie, że "nikomu tutaj nie zależy na tym, żeby (sprawę) przeciągać, żeby były jakiejś gierki". - Tutaj moment "sprawdzam" nastąpi za parę dni (...). Apeluję o zaprzestanie szukania dziury w całym - oświadczył prezydencki minister.
Dodał, że prezydent w żaden sposób nie będzie się "przeciwstawiał powołaniu rządu PO i kandydaturze Tuska na premiera, jeśli będzie on miał większość parlamentarną". Zaznaczył, że nie ma obowiązku przedstawiania głowie państwa umowy koalicyjnej, ale "byłoby gestem dobrej woli", "gdyby mógł on się z jej treścią zapoznać".
Minister podkreślił, że prezydent nie będzie się uchylał od spotkań z kandydatem na premiera. - Bo tego wymaga interes państwa i to także wynika z przepisów konstytucji - oświadczył Kamiński.
Zgodnie z konstytucją prezydent desygnuje nowego premiera, który proponuje skład Rady Ministrów. W ciągu dwóch tygodni od pierwszego posiedzenia Sejmu, lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów, prezydent powołuje premiera wraz z pozostałymi członkami rządu.
Kamiński, pytany o przyszłą współpracę Tuska z prezydentem, m.in. udział w szczytach Unii Europejskiej, odparł, że do tej pory było dobrym zwyczajem, że decyzje dotyczące wyjazdów na takie spotkania były podejmowane w konsensusie.
- I mogę zapewnić, że ze strony pana prezydenta nie ma woli żadnej przepychanki w tym zakresie. Prestiż państwa polskiego jest rzeczą, która ma szczególnie znaczenie i nie może być narażony na szwank - podkreślił prezydencki minister. - Zrobimy wszystko, żeby nie dochodziło do żadnych niepotrzebnych emocji - dodał.
Pytany, czy planowana jest konferencja prasowa prezydenta odpowiedział, że na razie nie. Ale - jak zastrzegł - "prezydent z całą pewnością nie będzie milczał" i "głosu prezydenta w najbliższych tygodniach, miesiącach i latach nie zabraknie na polskiej scenie politycznej".
Kamiński odniósł się także do słów posła PO Zbigniewa Chlebowskiego, który ocenił w "Rzeczypospolitej", że budżet państwa jest pusty. - PiS-owski rząd obiecał podwyżki nauczycielom, pielęgniarkom, lekarzom, służbom mundurowym, przyjął projekt corocznej waloryzacji rent i emerytur (...) a budżet, który pozostawił, jest pusty - mówił poseł gazecie.
Prezydencki minister oświadczył, że są to nieprawdziwe informacje. Jak dodał, prezydent na bieżąco interesuje się stanem finansów publicznych i jest zorientowany, że "stan budżetu państwa jest obecnie dobry i prognozy budżetu na przyszły rok są też dobre".
Kamiński ma nadzieję, że ta nieprawdziwa wypowiedź nie jest "wycofywaniem się rakiem z obietnic składanych w kampanii przez PO", dotyczących cudu gospodarczego czy wysokich podwyżek dla budżetówki. Dodał, że Platforma złożyła bardzo poważne obietnice wyborcze i prezydent będzie się cieszył, jeśli będą one wypełniane.
INTERIA.PL/PAP