Prezydent przed komisję bankową?
Zaskakujący przebieg miało dzisiejsze posiedzenie komisji bankowej. Poseł Artur Zawisza z Prawicy RP złożył wniosek o wezwanie prezydenta przed komisję.
Lech Kaczyński miałby stanąć przed komisją bankową w związku z prywatyzacją Banku Śląskiego.
Komisja śledcza uznała jednak, że zanim zdecyduje, czy wezwie prezydenta na przesłuchanie, konieczne są ekspertyzy prawne.
) powiedział, że jego zdaniem nie ma potrzeby przesłuchania prezydenta, gdyż raport NIK zawiera wyczerpujące informacje na temat przebiegu prywatyzacji Banku Śląskiego.
Eksperci komisji uznali, że nie można jednoznacznie stwierdzić, czy prezydent może zostać wezwany przed komisję. Powoływali się przy tym na opinie dotyczące wezwania b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przed sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen.
Wykonano wówczas 7 ekspertyz - z trzech wynikało, że komisja może przesłuchać prezydenta, trzy ekspertyzy wskazywały, że nie, jedna opinia była pośrednia.
Eksperci komisji ds. banków zwrócili uwagę, że zgodnie z ustawą o komisji śledczej prezydent może zostać wezwany, ale jest też jedyną osobą w państwie, która nie ma obowiązku stawienia się na przesłuchaniu.
Eksperci komisji podkreślili, że aby wezwać prezydenta, komisja musi wyczerpać wszystkie inne środki dowodowe.
, do niedawna szef sejmowej komisji, został usunięty z tej prestiżowej funkcji po opuszczeniu Prawa i Sprawiedliwości. Wezwanie Lecha Kaczyńskiego na świadka na pierwszy rzut oka wygląda więc na słodką zemstę posła Zawiszy. Uzasadnieniem wniosku na przesłuchanie prezydenta jest fakt, że Lech Kaczyński był szefem NIK-u, gdy badana była przez Izbę prywatyzacja Banku Śląskiego. Trudno jednak sądzić, że Artur Zawisza odkrył to dopiero teraz. Wcześniej jako przewodniczący komisji i członek PIS-u potrzeby przesłuchania prezydenta nie widział.
RMF/INTERIA