Gdy trwały uroczystości żałobne , były premier przebywał ponad 100 kilometrów dalej, w Płocku. Ot, kolejny punkt na trasie objazdu regionalnych struktur partii. Tym razem gospodarze wpadli na pomysł, by uatrakcyjnić wizytę prezesowi. Czas między spotkaniem z mieszkańcami Nowego Duninowa a wizytą w samym Płocku szef PiS spędził na statku wycieczkowym "Rusałka". W rozpiętej koszuli, z piwem w ręku, a nawet za sterami, tryskał humorem. Dlaczego nie był na pogrzebie? Na pewno nie dlatego, że miał zaplanowaną wizytę w Płocku. - Zawsze jest taka ewentualność, że trzeba odwołać wizytę - zapewnia gazetę płocki poseł PiS Marek Opioła. Inny z rozmówców z PiS podkreśla jednak, że rezygnacja z ustalonych kilka tygodni wcześniej planów nie jest łatwa. Wśród polityków spoza PiS króluje jednak inna teoria. - To był wyraz niechęci do Geremka, której nie krył - uważa poseł PO. Ale PiS broni swojego prezesa. - Wiele razy na spotkaniach partyjnych podkreślał, że nie będzie się pojawiał na tych samych uroczystościach co jego brat prezydent, więc pewnie i teraz właśnie o to chodziło - usłyszał "Dziennik" z kilku ust. Ale ta teoria się nie broni. Gdy wczoraj rano Sejm najpierw uhonorował Geremka specjalną uchwałą, a potem nadaniem jego imienia jednej z sal, Jarosława Kaczyńskiego także nie było - odnotowuje gazeta. Drugi zgrzyt wywołał przyjaciel Geremka . Jego słowa wzbudziły na cmentarzu brawa kilkuset osób, ale jednocześnie i wyraźne niezadowolenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale i niesmak polityków także innych opcji niż PiS. - Cmentarz to nie miejsce na wygłaszanie politycznych manifestów - mówili w kuluarach posłowie PO. Co takiego powiedział redaktor naczelny "Gazety Wyborczej"? Jak stwierdził, w jego pamięci najmocniej zapadło niedawne wydarzenie, gdy "Bronek proponował podpisanie listu przeciw fałszerzom pamięci" - przytacza "Dziennik".