Przeciwko ostatnim wypowiedziom Radziszewskiej, dotyczącym homoseksualistów, protestowali m.in. SLD, Kampania Przeciw Homofobii, Związek Nauczycielstwa Polskiego, a także kilkadziesiąt osób życia publicznego, m.in. naukowcy i przedstawiciele organizacji działających na rzecz przeciwdziałania homofobii. Premier, pytany o wypowiedzi Radziszewskiej, powiedział: - Ta jedna wypowiedź - to znaczy taki trochę mimowolny coming out, przymuszony przez panią minister - jest oczywiście bardzo niefortunna. Będę rozmawiał z panią minister w przyszłym tygodniu, ale na razie nie przewiduję dymisji - powiedział Tusk podczas briefingu po konwencji PO. Chodzi o słowa Radziszewskiej w porannym programie TVN, gdzie minister wystąpiła wraz z Krzysztofem Śmiszkiem z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Powiedziała wtedy m.in., że "tajemnicą poliszynela" jest homoseksualna orientacja Śmiszka i to, kim jest jego partner. Radziszewska przeprosiła później Śmiszka za swe słowa. Wcześniej, w wywiadzie dla tygodnika "Gość Niedzielny", minister zapytana czy szkoła katolicka może zostać pozwana do sądu za to, że odmówiła zatrudnienia "zdeklarowanej lesbijki", powiedziała: "Oczywiście nie! I właśnie nowa ustawa precyzuje takie sytuacje (wcześniej nie było to uregulowane). Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami i mają prawo odmówić pracy takiej osobie". Na pytanie, czy wypowiedzi minister wskazują, że nie rozumie ona dyrektyw unijnych, Premier Tusk powiedział: - Wielu ludzi ma kłopoty ze zrozumieniem w stu procentach wielu dyrektyw unijnych, także to nie jest jakaś wyjątkowa sytuacja. Ale zostawmy na razie dyrektywy unijne w spokoju i zastanówmy się nad tym, na ile wypowiedzi pani minister Radziszewskiej wykraczają poza granice, które są dopuszczalne w debacie publicznej. Zdaniem premiera, Radziszewska zrozumiała, że popełniła błąd i przeprosiła za to. Jednocześnie Tusk przyznał, że dotychczasowa działalność pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania nie satysfakcjonuje go "w stu procentach". Według premiera, Radziszewska musi zdawać sobie sprawę, że pełniony przez nią urząd wymaga "szczególnej staranności jeśli chodzi o dobór argumentów, o rozumienie dyrektyw europejskich w przypadku osób urzędowych i pewnego typu wrażliwości". Jak dodał, Radziszewska usłyszy to od niego w bezpośredniej rozmowie. - Będę z nią rozmawiał i będę oczekiwał wyjaśnień, ale to nie oznacza, żebym w tej chwili zamierzał dymisjonować panią minister - powtórzył premier. W dyrektywie europejskiej z 2000 r. jest zapis, który zezwala organizacjom kościelnym, publicznym, a także prywatnym na niezatrudnianie osób o innych przekonaniach: "Różnica traktowania oparta o religię lub wyznanie osoby nie stanowi dyskryminacji gdy, z racji charakteru tej działalności lub w kontekście w jakim jest wykonywana, religia lub wyznanie osoby stanowi istotne, uzasadnione i usprawiedliwione wymaganie zawodowe, odnoszące się do etosu organizacji." Wymagania zawodowe - zobacz dyrektywę europejską z 2000 r.