Premier: Marcinkiewicz stracił honor
Rezygnacja, która jest nieupubliczniona nie jest rezygnacją - tak o Kazimierzu Marcinkiewiczu i jego liście sprzed miesiąca, w którym zadeklarował odejście z PiS-u mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Jarosław Kaczyński.
.
Konrad Piasecki: Panie premierze, czy pan uważa Polaków za ludzi naiwnych?
Jarosław Kaczyński: Wręcz przeciwnie. Uważam ich za ludzi zdecydowanie inteligentnych.
Czy inteligentni ludzie mogą uwierzyć w to, że służby specjalne ujawniają materiały z podsłuchów posłanki opozycji na cztery dni przed wyborami i to nie ma z tymi wyborami żadnego związku?
Jeżeli ludzie inteligentni prześledzą to, co się działo przedtem, jakie próby czyniono, żeby załatwić sprawę całkowicie niesprawiedliwych ataków na CBA, to spokojnie w to uwierzą. Można to było załatwić inaczej. Nie chciano i to była wola opozycji.
Dlaczego nie można było tego załatwić po wyborach?
Dlatego, że wyborcy mają prawo wiedzieć. Jestem głęboko przekonany, że pan Mariusz Kamiński popełnił tu pewien błąd. W moim przekonaniu, wysoki urzędnik państwowy, który wie o rzeczach ważnych z punktu widzenia wyborów, powinien tą wiedzę publicznie przekazać.
W takim razie służby specjalne mają wiedzę na temat np. pana ministra Lipca, mają wiedzę na temat tego nieszczęśnika z Kancelarii Prezydenta, który okazał się narkomanem i tej wiedzy nie ujawniają. Dlaczego ujawniają wiedzę na temat posłanki opozycji, która w dodatku już dzisiaj nie kandyduje?
Dlatego, że w tamtych wypadkach mamy do czynienia z sytuacją ludzi, którzy zostali wydaleni z rządu, a inni urzędnicy, niższego trochę szczebla zostali aresztowani. Ten narkoman też został aresztowany. Krótko mówiąc tutaj niczego szczególnie interesującego nie ma, bo jest jedno pewne - władza zachowała się tak, jak powinna się zachować.
Panie premierze, pan mówi, że Platforma się skompromitowała tą sytuacją związaną z Beatą Sawicką.
To jest katastrofa moralna.
Czy z partią, która przeżywa katastrofę moralną, PiS może wejść w koalicję po wyborach? Czy to wszystko, co się dzisiaj dzieje, marzenia o POPiS-ie kończy?
Jestem chrześcijaninem i zawsze wierzę w możliwość naprawy ludzi. Jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską, to sądzę, że tam łuski niektórym z oczu spadną.
Czyli Platforma Obywatelska tak? Donald Tusk też?
Nie jestem człowiekiem tak wrogo do bliźniego nastawiony jak Donald Tusk, który mnie eliminuje ze sceny politycznej.
Donald Tusk mówi, że z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem, nie ma mowy o POPiS-ie. Pan się dla POPiS-u jest gotów odsunąć od stanowiska premiera?
Premierem będzie ten, kto zostanie wysunięty przez partię, która wygrała wybory. Jestem przekonany, że my wygramy wybory.
Wtedy premierem będzie Jarosław Kaczyński? Nie zgodzi się pan na warunek Tuska?
Na warunki pana Tuska, po tym wszystkim, co on zrobił w ciągu ostatnich przeszło dwóch lat, nie mam zamiaru się zgadzać dlatego, że to byłoby nagradzanie wielkiego zła. Donald Tusk teraz chce sprywatyzować w sposób opisany przez panią Sawicką szpitale, chce wrócić do polityki z początku lat 90., kiedy polityka to była jeden wielki przekręt, a drugiej strony próbuje stawiać jeszcze polityczne warunki ludziom, którzy wtedy za wielką cenę z tym walczyli, a którzy w tej chwili po raz pierwszy skutecznie potrafili do tej polityki odejść. To jest arcyskandal.
Ale to przecież Zbigniew Religa mówi o prywatyzacji szpitali. Panie premierze, nie czyta pan wywiadów z własnym ministrem?
Wszystkich wywiadów nie czytuję. Dla mnie ważne jest to co dzisiaj mówił Zbigniew Religa.
Dlatego, że dzisiaj wie, że to jest temat kampanii wyborczej, a wtedy mówił szczerze. Mówił "prywatyzujmy szpitale".
Nie ma żadnego znaczenia, co kto mówi szczerze. Jest oczywiste, że PiS był zawsze radykalnie przeciwko prywatyzacji szpitali, a PO jest za tym, żeby prywatyzować. Zbigniew Religa miał swój 12-punktowy plan naprawy służby zdrowia i tam nie ma żadnej prywatyzacji szpitali.
"Prywatyzujmy szpitale, poza klinikami akademii medycznych, choć i nimi mogą zarządzać prywatne firmy. Wszystkie inne placówki mogą zostać sprywatyzowane" - mówił Zbigniew Religa dla "Newsweeka".
To są pytania do Zbigniewa Religi. Zbigniew Religa powiedział to, co powiedział, a linia PiS pod tym względem nie była nigdy inna niż ta, którą w tej chwili głosimy.
Donaldowi Tuskowi, który mówi PO-PiS bez Jarosława Kaczyńskiego, odpowiada pan "Żadnych marzeń"?
Odpowiadam, że jeżeli pan Donald Tusk chce zacząć eliminować dziś wpływowych polityków ze sceny, to proszę go w imieniu Polski, żeby zaczął od siebie. W liberalnych Stanach Zjednoczonych, gdyby mu udowodniono, że to jego bzdurzenie z początku lat 90. miało rzeczywisty wpływ na przedsiębiorstwa - a według mnie miało - to by resztę życia spędził w kryminale.
Panie premierze, jak się ma pańska pamięć?
Dobra.
Pamięta pan list, jaki napisał do pana Kazimierz Marcinkiewicz na początku września?
Dostaję tyle listów. Kazimierz Marcinkiewicz faktycznie coś do mnie pisał.
Napisał "Składam na pana ręce rezygnację z członkostwa w Prawie i Sprawiedliwości". 9 października pan powiedział: "Jako szef partii powiem tak: Nic nie wiem o tym, żeby dzisiaj Kazimierz Marcinkiewicz nie był członkiem PiS".
Zacytował pan ten list w sposób skrajnie nieuczciwy. Pan Marcinkiewicz do mnie przysłał list, gdzie była rzeczywiście mowa o rezygnacji, ale była też mowa o dacie tej rezygnacji.
Powiedział, że upubliczni to po wyborach. Upubliczni, a nie złoży rezygnację po wyborach.
Rezygnacja, która jest nie upubliczniona nie jest rezygnacją. Pan w tej chwili łamie pewną umowę między mną a panem Marcinkiewiczem. Nie wiem, dlaczego pan to robi. Czy robi pan to za zgodą pana Marcinkiewicza? Ja umów dotrzymuję i skoro pan Marcinkiewicz mówił, że nie chce, aby ta wiedza przed wyborami się rozeszła, to po prostu tego dotrzymywałem i nie było to z mojej strony żadne nadużycie. Wręcz przeciwnie, to było dotrzymywanie umów. Pan Kazimierz Marcinkiewicz nie chciał, żeby ktokolwiek wiedział o jego rezygnacji przed.
Najwyraźniej zmienił zdanie, bo ten list publikują dzisiejsze gazety.
Jeżeli zmienił zdanie, to ja jestem tym bardzo zmartwiony, bo to jest kolejny dowód, że Kazimierz Marcinkiewicz jak traci stanowiska, to traci też honor. To jest bardzo niedobry objaw, niestety ostatnio rozpowszechniony.
Dziękuję bardzo za rozmowę.