Tymczasem kwestia więzi z ojczyzną, a nawet samego pojęcia ojczyzny, jest przecież - jak każde uczucie - sprawą delikatną i intymną. I dla każdego może znaczyć - i znaczy - coś innego. Jedyny dopuszczalny sposób kochania ojczyzny Cóż z tego, gdy polska debata publiczna, przynajmniej ta najbardziej powszechna, ta, z którą styka się na co dzień przeciętny Polak, nie pozostawia - niestety - wiele miejsca na zastanowienie się nad istotą własnego patriotyzmu. Wewnętrzne wahania i rozterki zostają zakrzyczane przez tych, którzy, cóż - uzurpują sobie prawo oceniania, kto jest "prawdziwym patriotą", "prawdziwym Polakiem" Ta tendencja nasiliła się, niestety, w kilku ostatnich lat rządów, kiedy to do publicznej dyskusji dopuszczeni zostali ludzie o poglądach bardzo jednoznacznych i nie dopuszczający na ich temat dyskusji. Tego typu podejście skrajną (i zwyrodniałą) formę osiąga - oczywiście - w takich projektach, jak "Redwatch", gdzie - po prostu - osoby wykluczone poza krąg "miłujących ojczyznę w jedyny właściwy sposób" zostają najnormalniej w świecie wystawione do likwidacji. "Zarozumiały i arogancki patriotyzm" Po drugiej stronie barykady zaobserwować można z kolei absolutną negację patriotyzmu. I o ile w retoryce "Redwatcha" i kręgów skinheadów widać tendencję do "rozwiązania problemów narodowych" siłą (przypomnijmy, że istnieje i działa wiele "patriotycznych" organizacji, które gloryfikują Adolfa Hitlera i nadal płaczą nad przegraną wojną), to w kręgach skrajnie przeciwnych do "narodowych" przeważa raczej opinia, że patriotyzm jest po prostu "lżejszą" formą nacjonalizmu, czyli - jako rzecz szkodliwa, generująca ksenofobię, nienawiść i prowadząca do międzynarodowych konfliktów - powinien zostać zapomniany, zagrzebany, zaorany i posypany solą. W imię światowego pokoju. "Zarozumiałość, arogancja i egotyzm są podstawami patriotyzmu" - pisała Emma Goldman, radykalna anarchistka i feministka działająca na początku XX w. "Patriotyzm zakłada że nasz świat jest podzielony na małe kawałki, każdy otoczony żelaznymi wrotami. Ci , którzy mieli szczęście urodzić się na jakimś szczególnym kawałku, uważają się za lepszych, bardziej szlachetnych, wspanialszych, inteligentniejszych niż istoty zamieszkujące inne kawałki. Jest więc obowiązkiem każdego, żyjącego na tym wybranym kawałku, aby walczyć, zabijać i ginąć próbując narzucić wszystkim innym swoja wyższość". Czy tak właśnie jest? Czy niczego nie ma pośrodku? Może niekoniecznie. Patriotyzm a nacjonalizm "Wrzucenie patriotyzmu do jednego worka z nacjonalizmem, ksenofobią, rasizmem, a nawet totalitaryzmem jest głupstwem niebezpiecznym. To nic innego jak oddanie Polski i polskości ludziom pokroju Giertycha i Wierzejskiego, bo to oni właśnie - triumfujący od paru lat neoendecy - z uporem zacierają granicę między patriotyzmem a nacjonalizmem, przekonując nas, że polskość jest tożsama z katolicyzmem radiomaryjnym, a miłość do Polski - z nienawiścią do wszystkiego, co niepolskie. Czy jednak monopol na polski patriotyzm należy oddać panom z Młodzieży Wszechpolskiej, ojcu Rydzykowi oraz braciom Kaczyńskim?" - pyta w zamieszczonym w "Gazecie Wyborczej" artykule pt. "Nie oddawajmy patriotyzmu endekom" dr Agnieszka Graff z "Krytyki Politycznej". - "Istnieje [...] zasadnicza różnica między patriotyzmem i nacjonalizmem. Miłość do własnego kraju nie jest sprzeczna ani z otwartością na świat, ani ze sprzeciwem wobec zachowań plemiennych własnego narodu, takich jak rasizm, ani nawet z pacyfizmem i niechęcią do popisów militarnych w rodzaju defilady z 15 sierpnia" - twierdzi. Graff przypomina tekst Jana Józefa Lipskiego pt. "Dwie ojczyzny - dwa patriotyzm", w którym ten przestrzega, że "byle agent, przebrawszy się w ułańskie czako i zawiesiwszy ryngraf na piersi, poprowadzi naród dokąd zechce, podbijając bębenka "dumy narodowej " i manipulując fobiami". Czym więc jest patriotyzm? Jeśli to emocja wobec rodzinnego kraju, stron, okolic, miasta, społeczności - to czy można go na kimś wymusić? Czy może patriotyzm to po prostu jakaś forma wspólnej odpowiedzialności za kraj, w którym żyjemy, w którym gospodarujemy i w którego kodzie kulturowym myślimy? A może to coś pomiędzy? "Nowy patriotyzm" O patriotyzmie odbyto tysiące debat. Obecnie modny jest tzw. "nowy patriotyzm", odcinający się od "szowinizmu" i "nacjonalizmu", przybierający nowoczesną formę. To - na przykład - komiksy, czy (artystycznie świetna) płyta Lao Che o Powstaniu Warszawskim. To rekonstrukcje bitew toczone przez hobbystów, którzy z poświęceniem i nadwyrężeniem portfeli kolekcjonują części uzbrojenia żołnierzy danych epok. To plakaty przedstawiające młodych, współcześnie ubranych warszawianek i warszawiaków z powstańczymi opaskami na ramionach. Co więcej, patriotyczna estetyka robi się popularna. Trend ten zaobserwować można było parę lat temu w Niemczech, przed mistrzostwami świata w piłkę nożną - wtedy to czasopisma pełne były zdjęć młodych ludzi z ciekawie zaaranżowanym niemieckim orłem na podkoszulkach, czy w ubraniach, w których design kreatywnie wkomponowano trzy niemieckie kolory. Niemcy więc próbują sobie radzić z własnym patriotyzmem. Robią to jednak - z uwagi na przeszłość - bardzo ostrożnie. Znajomy Niemiec zaszokowany był, gdy zobaczył - będąc w Ameryce - flagi narodowe na prawie każdym podwórku. - U nas - powiedział - gdy ktoś wywiesza sobie flagę przy domu, automatycznie uznawany jest za podejrzanego o nacjonalizm. Gang Olsena a sprawa polska To, co dla obecnego Niemca jest dość przerażające, naturalne jest dla Amerykanina, który afiszuje się ze swoim patriotyzmem gdzie się tylko da. Jeszcze inaczej wygląda to w krajach niewielkich, takich, jak - na przykład - Dania, gdzie flaga narodowa towarzyszy obywatelowi jako sympatyczny element przypominający mu - po prostu - o więzi z krajem. I o ile w USA "Star spangled banner" kojarzy się ze świadomością własnej potęgi, to w Danii flaga jest po prostu czymś ciepłym i miłym. Pamiętacie "Gang Olsena"? Na początku każdej części filmu, gdy Egon wychodzi z więzienia, międląc w ustach nieodłączne cygaro, czeka na niego żona, syn, oraz wspólnicy - Kjeld i Benny. Wszyscy radośnie wymachują duńskimi flagami. Nie będę ukrywał, że ta właśnie forma patriotyzmu - spokojne i bezpretensjonalne demonstrowanie więzi z kulturą kraju (ale też i np. regionu), z którą czuję się związany - jest mi najbliższa. Czy w naszym kraju taka forma patriotyzmu jest możliwa? Dopóki nie nabierzemy do siebie dystansu, wydaje się, że będzie z tym trudno. Demon gombrowiczowski Bo tu pojawia się kwestia, którą - jak wiadomo - podnosił przez całe swoje życie Gombrowicz. Kwestia, którą na tyle wystraszył Giertycha (raczej intuicyjnie, ponieważ Giertych - jak przyznał - przeczytał "Transatlantyk" dopiero za swego ministrowania i nie starał się raczej dociec jego przesłania, twierdząc, że jest to po prostu rzecz o homoseksualizmie i unikaniu służby wojskowej, że postarał się o wykreślenie go z listy lektur. Tymczasem w tym właśnie rzecz. Chodzi właśnie o to, by potrafić spojrzeć w lustro i dostrzec prawdziwą twarz własnej ojczyzny. Zrobić jej porządną psychoanalizę. Zastanowić się, co w niej drażni, a co zachwyca. Tak, rodacy, również drażni. Bo nie da się spokojnie i naturalnie kochać czegoś, czego się nie zna. Medyka i Sabaton W Medyce, wiosce przy ukraińskiej granicy, której mieszkańcy w dużej części zarabiają w na życie przemycając do Polski tanie, ukraińskie papierosy, stoi ogromny pomnik grunwaldzki. Pasuje on bardziej do gigantycznego, komunistycznego blokowiska, niż do niebogatej, przygranicznej wioski. Codziennie mijają go sfrustrowani i regularnie upokarzani przez ukraińskich i polskich celników ludzie. Ten pomnik, drodzy państwo, bardziej przypomina kpinę z patriotyzmu. Podobnie, jak tabliczki z imionami królów polskich, bohaterów narodowych i wielkich polskich czynów przykręcane do odrapanych murów walących się polskich kamienic. Inny przykład - szwedzki metalowy zespół Sabaton nagrał utwór, w którym oddaje hołd bohaterstwu polskich żołnierzy nad Wizną. Pięknie, ale reakcja wdzięcznych Polaków wydawać się może - cóż - dość upokarzająca. Nagle okazuje się, że czujemy się tak niedowartościowani, że wystarczy jeden zagraniczny metalowy song, by panowie autorzy - zapewne cokolwiek zdziwieni - zostali kimś w rodzaju polskich bohaterów narodowych i by pojawiły się głosy (a pojawiły się) o przedstawieniu ich do odznaczeń państwowych. I znów Gombrowicz. Jesteśmy przeczuleni na punkcie własnej wartości. Drażni nas, że mało kto na świecie słyszał o Mickiewiczu, a Chopin oraz Skłodowska-Curie uchodzą za Francuzów. Gombrowicz zżymał się, gdy argentyńska emigracja kładła do głów znudzonym autochtonom, że Słowacki wielkim poetą był. Zamiast wściekania się i ciskania, należałoby może zastanowić się, dlaczego nie znają. Tupanie nogą nic tu nie da, drodzy państwo. Ciepły i spokojny patriotyzm Polacy będą dumni z ojczyzny, która nie tylko gada o patriotyzmie i wulgarnie go demonstruje, ale z ojczyzny, w której dobrze się będą czuli. W trudnych czasach nie można traktować patriotyzmu jako odskoczni od problemów. Odwrotnie - w imię patriotyzmu właśnie należałoby raczej unikać łatwych wzruszeń i koncentrować się na odpowiedzialnym budowaniu takiej rzeczywistości, w której ten ciepły i spokojny patriotyzm, to najnaturalniejsze pod słońcem przywiązanie do własnego kręgu kulturowego, będzie mogło spokojnie kwitnąć. ZS