Powstanie Listopadowe zamiast Rewolucji Październikowej
Miała być "Rewolucja Październikowa", a mamy "Powstanie Listopadowe" - tak politykę rządu Donalda Tuska ocenił szef SLD Grzegorz Napieralski. Jego zdaniem PO, nie jest formacją dialogu, nie myśli o najsłabszych i najbiedniejszych.
To komentarz do środowego protestu w Warszawie kilku tysięcy związkowców przeciwko rządowej reformie emerytalnej. Wśród manifestantów, którzy protestowali pod Sejmem i pod kancelarią premiera, byli przedstawiciele największych central związkowych: OPZZ, NSZZ "Solidarność" i FZZ. Organizatorem protestu jest współpracujące z SLD, OPZZ.
- Miała być "Rewolucja Październikowa", a mamy dzisiaj "Powstanie Listopadowe". Przez rok czasu rząd nie robił nic; przez ten miesiąc chciał upchnąć wiele ustaw, byle tylko na rok rządu pokazać, że coś jednak zrobił - ocenił Napieralski na środowej konferencji prasowej w Sejmie.
W jego opinii, jest to "wielkie oszustwo" Platformy Obywatelskiej.
- Rząd Donalda Tuska, większość parlamentarna pokazała swoje prawdziwe oblicze. PO to nie jest formacja dialogu, to nie są ludzie, którzy myślą o najsłabszych i najbiedniejszych - podkreślił lider SLD.
- Jak się ma do takiego myślenia projekt ustawy o prywatyzacji szpitali? Jak się do tego mają projekty ustaw dotyczące naszych rent i emerytur, emerytur pomostowych, ale nie tylko? Jak się ma w końcu to, że tym ludziom, którzy dzisiaj protestują, zabiera się przywileje, na które uczciwie pracowali? - pytał Napieralski.
Jak zauważył, w ustawie kominowej zapisano z kolei "przywileje wielkich pensji prezesom spółek Skarbu Państwa i innych spółek".
Napieralski dodał, że Tusk jest pierwszym premierem, który w swoim expose nie powiedział nic o dialogu społecznym. - I my jako parlamentarzyści odczuwamy to na co dzień. Nie ma absolutnie dialogu, knebluje nam się usta na komisjach - ocenił szef Sojuszu.
Polityk skrytykował ponadto szefa rządu za to, że w ubiegły czwartek nie przyjechał na rozmowy z protestującymi związkowcami z OPZZ, "S" i FZZ do gmachu ministerstwa pracy, gdzie ci na niego czekali, za to wyznaczył miejsce spotkania w Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog. Do rozmów szefa rządu i liderów central związkowych ostatecznie nie doszło. Rezultatem tego pata jest m.in. środowy protest.
W ocenie szefa SLD, takie zachowanie Tuska jest "zachowaniem niegodnym premiera". - Nie daje się możliwości rozmowy, rzetelnej rozmowy, choćby z tak dużą grupą społeczną jak pielęgniarki - stwierdził Napieralski.
Zdaniem posła Lewicy Ryszarda Zbrzyznego, środowy protest ma wymiar symboliczny. - Dialog społeczny, którego nie było przez wiele miesięcy przeniósł się z Komisji Trójstronnej na ulicę. Dzisiaj ulica stała się miejscem, gdzie obywatele mogą wyrazić swoje poglądy na rządy Donalda Tuska i ekipy PO-PSL, bowiem nikt nie chce ich słuchać tam, gdzie powinien słuchać - ocenił Zbrzyzny.
- Mahomet nie chciał przyjść do góry, więc góra przyszła do Mahometa - dodał poseł Lewicy. Jego zdaniem, koalicja PO-PSL po roku rządów "osiągnęła znakomity sukces - doprowadziła do konsolidacji wszystkich związków zawodowych działających w Polsce".
Szef Unii Pracy Waldemar Witkowski podkreślił iż ma nadzieję, że rządzący wycofają się z ze zmian w ustawie o emeryturach pomostowych, które mają odebrać wielu grupom społecznym przywileje emerytalne.
INTERIA.PL/PAP