Poncyljusz: Będę musiał odejść z PiS
Moją powinnością jest apel do władz PiS o zmianę decyzji, ale mam świadomość, że może nie być odzewu albo będą szykany wobec mnie - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Paweł Poncyljusz, były sztabowiec Jarosława Kaczyńskiego. - Będę musiał dołączyć do Joanny i Elżbiety - dodaje.
Poncyljusz kolejny raz apeluje do władz PiS o wycofanie decyzji dotyczącej usunięcia Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak. Jego zdaniem największą stratą będzie to, że obie zostaną poza PiS.
"Nie chciałbym podejmować decyzji o odejściu. Wolałbym, aby ten szok, bo dla mnie to jest szok - i mam nadzieję, że nikt w PiS nie czuje teraz satysfakcji - wywołał refleksję i spowodował cofnięcie decyzji o ich wyrzuceniu" - mówi poseł.
Poncyljusz twierdzi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że problemem Prawa i Sprawiedliwości jest to, że w tej partii nie rozmawia się z ludźmi.
"Pewne rzeczy komunikuje się przez telewizor" - wyjaśnia Poncyljusz. "Inaczej by to wyglądało, gdyby były normalne rozmowy".
"Przy okazji usunięcia europosła Marka Migalskiego i obu pań (Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak - red.) słychać głosy przedstawicieli Komitetu Politycznego, że trzeba było mówić o problemach wewnątrz partii" - dodaje rozmówca gazety. "Problem w tym, że nie ma w PiS takich drzwi, gdzie można wejść i powiedzieć, co się sądzi o działaniach partii, jej członków. Nasze rady polityczne, to raczej seanse mocy i oklaski dla kierownictwa, a nie wewnętrzna wymiana poglądów. Czas to zmienić, albo PiS będzie zmierzało na margines życia politycznego w Polsce" - ostrzega Poncyljusz.
Twierdzi też, że "problem ludzi z Komitetu Politycznego PiS polega na tym, że oni myślą logiką bycia w stadzie. Starają się schlebiać oczekiwaniom przywódcy. Oni mają z tego korzyści, gorzej z pozytywnymi efektami dla całej partii i w ogóle jakości polityki".
Cały wywiad z Pawłem Poncyljuszem w środowej "Rzeczpospolitej".
INTERIA.PL/PAP