Polityk, który był rzecznikiem sztabu wyborczego PiS w kampanii prezydenckiej (szefową sztabu była Kluzik-Rostkowska), proszony o ocenę sytuacji w PiS po wykluczeniu posłanek przyznał, że po powrocie z USA nie miał jeszcze zbyt dużo czasu na rozmowę z kolegami z partii. - Gdy będę miał coś na ten temat do powiedzenia, na pewno państwa zawiadomię - powiedział dziennikarzom w Poznaniu Poncyljusz. Poinformował, że spotkał się w poniedziałek z wykluczonymi posłankami. Według Super Expressu, w spotkaniu tym wzięli udział także europosłowie Paweł Kowal, Michał Kamiński i Adam Bielan. W mediach pojawiają się spekulacje, że grupa posłów PiS, m.in. Poncyljusz, Lena Dąbkowska-Cichocka, Jan Ołdakowski, a także grupa europosłów może opuścić partyjne i klubowe szeregi i próbować założyć nowe ugrupowanie lub koło poselskie. - Dziś jest mi tylko przykro w związku z tą sytuacją, jaka się pojawiła i gdybym mógł to odwrócić, to ja chętnie już w tej chwili to zrobię. Zastanawiam się, co mógłbym zrobić, aby Joanna Kluzik-Rostkowska i Elżbieta Jakubiak wróciły w szeregi Prawa i Sprawiedliwości. Uważam, że byłoby to najlepsze rozwiązanie - podkreślił. Zapytany wprost, czy odejdzie z PiS odparł, że jak będzie miał jakiekolwiek informacje w tej sprawie, to je przekaże. - Każdego dnia wstaję rano i służę Polakom, będąc członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale oczywiście taka sytuacja, w których moi najbliżsi przyjaciele odchodzą z PiS, nie jest przyjemna - zaznaczył Poncyljusz. Nie chciał też komentować słów Elżbiety Jakubiak, która miała zasugerować w rozmowie w Radiu ZET, że sytuacja w PiS jest taka, że może dojść do "nowego początku" w tej partii. - W partii są osoby, które lubi się mniej lub bardziej. Może jest tak, jak mówi pani poseł Jakubiak, a może tak nie jest - podkreślił. Poncyljusz pytany, czy czuje się spadkobiercą myśli Lecha Kaczyńskiego powiedział, że triumf w wyborach 2005 r. był najwspanialszym czasem dla PiS. - Dorobek zmarłego prezydenta jest tak duży, że każdy może coś z niego wykorzystać, byle tylko nie krzywdził pamięci o zmarłym - zaznaczył. Bliski współpracownik prezydenta Lecha Kaczyńskiego Marek Cichocki w komentarzu zamieszczonym w poniedziałek na stronie www.teologiapolityczna.pl, dotyczącym wykluczenia posłanek, ocenił: "To się musiało stać. Pozostawała do rozstrzygnięcia kwestia, kiedy i w jaki sposób". Jak podkreślił, już zawieszenie Elżbiety Jakubiak wywołało wśród wielu osób w PiS i wokół niego konsternację. "Inaczej niż Joanna Kluzik-Rostkowska, kojarzona przede wszystkim z łagodnym obliczem kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, Jakubiak utożsamia przede wszystkim związek z polityką zmarłego tragicznie Lecha Kaczyńskiego" - napisał Cichocki. Jak dodał, wykluczenie Jakubiak z PiS, niejako przy okazji sporu z byłą szefową kampanii prezydenckiej, "oznacza pozbycie się przez Jarosława Kaczyńskiego zbędnego balastu, a z drugiej strony rozwiązanie więzów lojalności wobec prezesa i jego partii przez szeroko rozumiane środowisko tzw. muzealników" (do tzw. muzealników w PiS zalicza się Jana Ołdakowskiego, Lenę Dąbkowską-Cichocką oraz Pawła Kowala). Cichocki podkreślił, że marzenia Lecha Kaczyńskiego "o podmiotowej, samoświadomej, nowoczesnej Polsce są właśnie tą spuścizną, wobec której czujemy zobowiązanie, a po jego strasznej śmierci, to zobowiązanie nabiera siłę imperatywu". - To główny powód, dla którego to, co stało się w piątek z Elżbietą Jakubiak, musiało się stać. PiS nie jest partią (i nigdy nie było) Lecha Kaczyńskiego - dodał.