Policja nie wyklucza zatrzymań w sprawie "handlu skórami"
Zastępca Komendanta Głównego Policji nadinspektor Adam Rapacki nie wykluczył, że "w najbliższym czasie" może dojść do zatrzymań w związku z ujawnieniem afery w łódzkim pogotowiu ratunkowym. - Śledztwo w sprawie handlowania informacjami o zgonach oraz ewentualnym uśmiercaniu pacjentów jest na etapie początkowym. Do tej pory przesłuchanych zostało kilkudziesięciu świadków. Zabezpieczona została dokumentacja, m.in. karty wyjazdów karetek pogotowia - mówił Rapacki dzisiaj w Łodzi na konferencji prasowej. Dodał, że sprawdzane będą bilingi rozmów telefonicznych, także z prywatnych numerów, oraz dokumenty dotyczące zakupów i zużycia leku o nazwie pavulon.
Dzisiaj rozpoczęła się kontrola we wszystkich wojewódzkich stacjach pogotowia ratunkowego. Kontrola, która obejmie zasady gospodarowania trzema rodzajami leków - zwiotczającymi, narkotycznymi i psychotropowymi - potrwa co najmniej kilka dni.
Media podały, że niektórym chorym podawano pavulon - lek zwiotczający mięśnie stosowany przy m.in. przy podłączeniu pacjenta do respiratora, co powodowało śmierć pacjentów. Proceder handlu informacjami o zgonach potwierdzają zarówno pracownicy stacji pogotowia, jak i firm pogrzebowych. Ani lekarze, ani ministerstwo zdrowia nie chcą jednak wierzyć w proceder uśmiercania chorych dla zysku.
Lekarze: wyciągniemy konsekwencje w stosunku do winnych
Samorząd lekarski wyciągnie konsekwencje w stosunku do winnych lekarzy w łódzkim pogotowiu. Będzie też jednak bronić dobrego imienia lekarzy. Oskarżenia i ferowanie wyroków bez orzeczenia sądu jest groźne - uważają lekarze.
"Sprzedawanie przez lekarzy informacji o zgonach zakładom pogrzebowym jest naruszeniem zasad etyki lekarskiej i jeżeli takie zarzuty zostaną potwierdzone, samorząd lekarski wyciągnie w stosunku do winnych odpowiednie konsekwencje. Okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej już prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele najwyższych władz samorządu lekarskiego.
Podkreślili jednocześnie, że zarzut uśmiercania ludzi przez lekarzy ma zupełnie inny charakter; "Podejrzenie o zbrodnię, w dodatku wyjątkowo ohydną, musi być udowodnione. Zbrodniarze, jeśli tacy są, muszą być osądzeni i ukarani" - piszą lekarze. Lekarzy niepokoi też sposób przedstawienia przez media tej sprawy. Ich zdaniem, zwiększa on w społeczeństwie poczucie zagrożenia.
Minister Zdrowia wstrzymał użycie pavulonu w stacjach pogotowia
Minister Zdrowia zadecydował dzisiaj o całkowitym zakazie stosowania w stacjach pogotowia ratunkowego leku zwiotczającego mięśnie - pavulonu - poinformowało dzisiaj biuro prasowe resortu ministra. - Pavulon powinien być stosowany tylko na salach operacyjnych, a w karetkach powinny znaleźć się inne, bezpieczniejsze leki zwiotczające mięśnie, nowszej generacji - powiedziała wcześniej rzecznik resortu Renata Furman.
Będzie kontrola skarbowa zakładów pogrzebowych w Polsce
Wiceminister zdrowia Aleksander Nauman powiedział dzisiaj w Łodzi, że będzie zabiegał o przeprowadzenie kontroli skarbowej we wszystkich zakładach pogrzebowych w Polsce. Zapowiedział też kontrole w szpitalach. - Jeszcze dzisiaj zwrócę się do Generalnego Inspektora Skarbowego, aby zlecił przeprowadzenie kontroli skarbowej we wszystkich zakładach pogrzebowych w Polsce - powiedział wiceminister podczas konferencji prasowej. Jego zdaniem, to konieczność, bo zakłady te mają spore, nieopodatkowane dochody, o których urzędy skarbowe nic nie wiedzą. - "Handel" zwłokami jest powszechnym zjawiskiem w całej Polsce - przyznał wiceminister.
Dzisiaj w trybie pilnym zbierze się Sejmowa Komisja Zdrowia, by zająć się sprawą łódzkiego pogotowia ratunkowego. - Sytuacja jest dramatyczna i wymaga wyjaśnienia w trybie pilnym - powiedziała członkini tej komisji Elżbieta Radziszewska. Radziszewska zauważyła, że problem ten może nie dotyczyć tylko pogotowia łódzkiego, bo - jak powiedziała - "tak naprawdę nie wiadomo, czy ten proceder może w różnej skali nie ma miejsca w całym kraju, więc należy to sprawdzić".
Łapiński: System opieki zdrowotnej w Polsce upada
- System opieki zdrowotnej w Polsce wymknął się spod kontroli - przyznaje gość Faktów RMF, minister zdrowia Mariusz Łapiński.Resort dopiero wczoraj dowiedział się o prowadzonym przez CBŚ dochodzeniu w sprawie handlu zwłokami w Łodzi oraz uśmiercaniu pacjentów pogotowia. Minister Łapiński przyznał, że w tej makabrycznej sprawie działania resortów były nieskoordynowane.
Szef MSWiA Krzysztof Janik ujawnił wczoraj, że Centralne Biuro Śledcze już od wielu dni zajmowało się nieprawidłowościami w łódzkim pogotowiu. Jak się jednak okazuje, resort spraw wewnętrznych nie poinformował o tym resortu zdrowia, który - jak mówi Łapiński - powinien o tym wiedzieć. Minister przyznaje też, że sytuacja w publicznej służbie zdrowia jest bardzo zła, a rząd z trudem panuje nad sytuacją. - System opieki zdrowotnej w Polsce wymknął się spod wszelkiej kontroli i Ministerstwo Zdrowia - minister zdrowia - ma niewielki wpływ na to, co się dzieje. W ciągu tych kilku miesięcy, kiedy jestem ministrem, podjęliśmy takie działania, aby przywrócić kontrolę rządu nad systemem opieki zdrowotnej w Polsce. Dziś nikt tego nie kontroluje. Ten system chyli się powoli ku upadkowi - uważa Łapiński.
Minister zdrowia zapowiedział, że w ciągu dziesięciu dni znane będą wyniki kontroli ministerstwa w regionalnych stacjach pogotowia.
Związek Ratownictwa Medycznego chce pozwać dziennikarzy do sądu
Krajowy Związek Zawodowy Ratownictwa Medycznego chce pozwać do sądu dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i Radia Łódź za zniesławienie pracowników pogotowia ratunkowego w Łodzi. - Ten artykuł jest nieuczciwy wobec większości pracowników pogotowia. Jest nieuczciwe łączenie dwóch rzeczy: pośrednictwa między rodziną zmarłego i zakładem pogrzebowym, a domniemanym zabijaniem pacjentów. To rodzi niepotrzebną psychozę - powiedział dzisiaj przewodniczący związku i rzecznik łódzkiego pogotowia Tomasz Selder. W łódzkim pogotowiu inni pracownicy nie chcą rozmawiać z dziennikarzami. Selder przyznał, że już minionej nocy załogi karetek spotkały się z agresją ze strony pacjentów.
PiS: powołać Komisję Zaufania Publicznego w sprawie pogotowia
Posłowie klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość apelują do premiera o powołanie Komisji Zaufania Publicznego, która zajmie się sprawą łódzkiego pogotowia.
"Zwracamy się do Pana Premiera o powołanie, w oparciu o przepisy o funkcjonowaniu Rady Ministrów, Komisji Zaufania Publicznego, złożonej z cieszących się autorytetem lekarzy, etyków, duchownych i prawników" - napisał w liście do premiera przewodniczący klubu PiS, Jarosław Kaczyński. "Oprócz energicznie prowadzonego śledztwa potrzebne jest zaangażowanie władzy publicznej oraz osób i środowisk cieszących się autorytetem w pełne ujawnienie głębi kryzysu i przedstawienie programu naprawy" - napisano w liście.
Policja uruchomiła telefon ws. patologii w domach pogrzebowych
0 800 120 226 - to numer telefonu, pod który można dzwonić, by złożyć informacje na temat patologii w domach pogrzebowych. - Telefon jest bezpłatny. Już działa. Prosimy wszystkich, którzy zetknęli się z różnego rodzaju patologiami w domach pogrzebowych, o dzwonienie - poinformował rzecznik komendanta głównego policji Paweł Biedziak. Policja gwarantuje dzwoniącym pełną anonimowość i zapewnia, że każdy sygnał będzie szczegółowo sprawdzony. Nie wyklucza również wznowienia spraw niewyjaśnionych zgonów.
Już ponad 120 osób zadzwoniło do czwartku do godz. 15 na policyjną infolinię z informacjami o nieprawidłowościach w pracy pogotowia i zakładów pogrzebowych. - Część z tych informacji jest tym bardziej cenna, że dzwoniący zgodzili się ujawniać swoje personalia. Będą więc mogli być przesłuchani, a sprawy, o których informują, być może znajdą swój finał w sądzie - powiedział rzecznik Komendanta Głównego Policji Paweł Biedziak. Policja nie ujawnia szczegółów dotyczących informacji przekazywanych przez dzwoniące osoby. Zapewnia im całkowitą anonimowość.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik polecił, aby policja w trybie pilnym sprawdziła informację dyrektora łódzkiego pogotowia o groźbach kierowanych pod jego adresem. Według łódzkiej policji, dyrektor pogotowia ratunkowego w Łodzi Bogusław Tyka otrzymał kilkanaście telefonów z pogróżkami. - Podjęliśmy już w tej sprawie stosowne działania - powiedział dzisiaj nadkomisarz Tomasz Klimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Minister spraw wewnętrznych i minister sprawiedliwość Barbara Piwnik ustalili wczoraj, że policja i prokuratura będą współpracować, wykorzystają wszystkie możliwości operacyjne i procesowe, aby doprowadzić do wyjaśnienia sprawy. Szef MSWiA zalecił także, aby Komendant Główny Policji delegował do Łodzi oficera ze swojej komendy w celu koordynacji ustaleń z przedstawicielami resortu zdrowia i wojewody.
INTERIA.PL/RMF/PAP