PiS chce stanowisk w zbrojeniówce
Mimo rządowego kryzysu PiS szykuje kadrowe trzęsienie ziemi w zbrojeniówce. W najbliższym czasie chce zmienić rady nadzorcze i zarządy 18 spółek-córek holdingu Bumar - zapowiada "Gazeta Wyborcza".
Do tej pory kolejne ekipy rządzące omijały zbrojeniówkę przy podziale politycznych łupów. PiS postanowił skończyć z tą praktyką.
Pracownicy Bumaru obawiają się, że roszady kadrowe sparaliżują zbrojeniówkę. - Dotychczasowe nominacje są dowodem, że PiS ma krótkie ławki - powiedział "Wyborczej" wysoko postawiony pracownik holdingu. - Na stanowiska trafiają ludzie spoza branży. Handel bronią to nie sprzedaż pietruszki, prowadzimy międzynarodowe operacje, często w rejonach konfliktów zbrojnych, objęte tajemnicą państwową. Trzeba mieć międzynarodowe kontakty oparte na wieloletniej współpracy i zaufaniu - dodaje.
Według rozmówców gazety w wyniku czystek kadrowych oprócz zarządów 18 spółek wymienionych ma być też kilkunastu dyrektorów operacyjnych w Bumarze. - To oni załatwiają kontrakty dla całej grupy - mówi jeden z rozmówców gazety. - Jeśli zastąpią ich kolejne osoby bez doświadczenia w branży, nie będzie kontraktów, a Bumar nie będzie miał pieniędzy na finansowanie spółek zależnych. Nastąpi efekt domina - zapowiada.
Pracownicy holdingu interweniowali u prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Poinformowano ich, że za zmiany kadrowe w spółkach skarbu państwa odpowiada minister skarbu Wojciech Jasiński. Według rozmówców "Wyborczej" w PiS, planowane zmiany kadrowe w zbrojeniówce budzą niepokój kancelarii premiera. - Monitorujemy sprawę - ucina pytania zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
INTERIA.PL/PAP