Jak wynika z oficjalnych protokołów wyników głosowania przeanalizowanych przez PAP, na terenie działania ponad 40 delegatur Krajowego Biura Wyborczego frekwencja w niedzielnym referendum nie przekroczyła 9 proc. "Uważam, że ogromnym sukcesem jest to, że ktokolwiek poszedł do urn referendalnych, biorąc pod uwagę, że pytania były sformułowane w sposób dramatyczny, od kilku miesięcy mamy do czynienia z 'hejtem' tego referendum i używaniem tak ważnej instytucji w państwie obywatelskim jako instrumentu gierek partyjnych między PO i PiS" - powiedział w poniedziałek rano Kukiz w Radiu ZET. Jego zdaniem w pewnym stopniu do słabej frekwencji przyczyniła się decyzja Senatu ws. referendum, którego przeprowadzenie postulował prezydent Andrzej Duda. Prezydent chciał, aby odbyło się ono razem z wyborami parlamentarnymi 25 października. W piątek Senat odrzucił jego wniosek w tej sprawie. "Wiele osób było przekonanych, że w ogóle żadnego referendum nie będzie, miałem takie sygnały" - podkreślił Kukiz. Jak dodał, on sam apelował o przeniesienie wrześniowego referendum na inny termin, połączenie z październikowym lub wybranie innej daty, po uprzednim doprecyzowaniu pytań. W niedzielę Polacy odpowiadali m.in. na pytanie o wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu, co postulował Kukiz. Według cząstkowych danych, przedstawionych rano przez PKW, za JOW-ami odpowiedziało 79,88 proc głosujących. Odnosząc się do tych danych Kukiz zaznaczył, że niskiej frekwencji nie można utożsamiać z poziomem zainteresowania obywateli jednomandatowymi okręgami wyborczymi. Zapowiedział też, że będzie kontynuował "swoją działalność edukacyjną w zakresie promowania innego modelu ordynacji wyborczej niż ten, który mamy obecnie - bez względu na frekwencje i wyniki referendum". Na pytanie, czy warto było wydać na referendum 100 mln zł, Kukiz odpowiedział: "nie" i dodał: "mogę sparafrazować tytuł piosenki Kazika: 'Komorowski oddaj moje 100 mln'". Dopytywany o słabnące poparcie swojego ruchu w sondażach, Kukiz stwierdził, że z ocenami należy wstrzymać się do czasu wyborów. Podkreślił, że "nie ma ciśnienia na władzę", a swoją działalność traktuje jak działalność wręcz misyjną, edukację obywateli w zakresie różnic między systemami politycznymi. "Wielokrotnie mówiłem, że nie władza jest moim celem, a zmiana ustroju. Ale zmiana ustroju wymaga partycypacji we władzy, stąd mój udział w tym wyścigu szczurów" - dodał Kukiz.