Kuba w lipcu skończy 20 lat. Urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym, od czterech lat cierpi na padaczkę. Nie chodzi i nie komunikuje się samodzielnie. Jest uczniem Zespołu Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu. - Jest jedynakiem, ale lubi spędzać czas z innymi dziećmi, dlatego po lekcjach zostaje jeszcze na dwie godziny na świetlicy - mówi jego mama, Ditta Napierała. Chłopak uczęszcza na zajęcia w poznańskiej placówce od 13 lat. W środę, 4 stycznia, doszło tam jednak do incydentu, który w oczach jego rodziców zaważył na wiarygodności instytucji. "Kuba został skrępowany. Panie chciały pozbyć się problemu" - Dostałam telefon, że Kuba siedzi skrępowany w świetlicy - mówi wprost jego mama. Nie chce zdradzać, kto ją zaalarmował, ale natychmiast razem z mężem wsiedli do samochodu i pełni obaw o swoje dziecko ruszyli do szkoły. Kobieta relacjonuje, jak sytuacja wyglądała z jej perspektywy. Przy stole miały siedzieć opiekunki, w pomieszczeniu było też kilkoro dzieci. Całą sytuację opisała też w swoich mediach społecznościowych. - Kuba siedział sam z tyłu sali i był skrępowany tunelem sensorycznym (zadaniem tunelu elastycznego jest pobudzanie czucia głębokiego oraz rozwijanie świadomości własnego ciała - przyp. red.). Kiedy panie nas zobaczyły, natychmiast próbowały go odwiązać - mówi Ditta Napierała. Dodaje, że najpierw zrobiła zdjęcia syna, by mieć dowód na skandaliczne jej zdaniem, praktyki. - Kuba jest bardzo zdolnym dzieckiem pod tym względem, że wszystko potrafi z siebie zdjąć. Nie lubi być ubranym w swetry. Jest znany z tego w szkole, bo chodzi tam od lat, to nie jest dziecko, które nauczycielki znają od miesiąca. A tym materiałem był tak mocno skrępowany, że nie mógł w ogóle ruszyć ręką - relacjonuje jego mama. Podkreśla, że materiał był dodatkowo naciągnięty na rączki od wózka inwalidzkiego. - Tak, by syn na pewno nie mógł się wydostać - mówi kobieta. - Przyznaję, że kiedy zobaczyłam go w takim stanie, to bardzo się zdenerwowałam i poleciały przekleństwa. Nie wytrzymałam, bo Kuba wyglądał, jak w kaftanie bezpieczeństwa - mówi. Opiekunki miały tłumaczyć się tym, że chłopak przesuwa stoły i przewraca krzesła. Mówiły, że zawinięcie go w tunel to element terapii sensorycznej. - Wiem, że w tym się ćwiczy, ale pod okiem terapeutów, a nie na świetlicy - zauważa Ditta. W jej ocenie kobiety chciały "pozbyć się problemu", spokojnie napić się kawy i mieć chłopca "z głowy". - Kuba był tego dnia bardzo smutny, wyciszony. Nie wiem, czy to był incydent, czy stała praktyka na świetlicy - zastanawia się kobieta. Do szkoły wezwano policję. "Badamy sprawę" - Zawiadomienie dotyczyło tego, że mama chłopca miała wątpliwości co do metod, które zostały zastosowane wobec jej syna. Konkretnie chodzi o użycie tunelu sensorycznego - informuje mł.asp. Marta Mróz z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. Dodaje, że policjanci wstępnie ustalili na miejscu, że ten tunel sensoryczny to jeden z elementów stymulacji, który ma służyć do terapii. - Pytanie, czy użycie tego przyrządu było zgodne z procedurami i odpowiednie dla chłopaka. Musimy te wszystkie wątpliwości wyjaśnić, będziemy się w tej sprawie kontaktować także z prokuraturą. Jeżeli okaże się, że prawo zostało naruszone i czyn był niezgodny z procedurami, to zapewne przekażemy też te informacje do organów, które sprawują nad placówką nadzór - mówi policjantka. Przekazuje, że istotne jest także, czy panie, które sprawowały w tym dniu opiekę nad Jakubem, miały prawo do zastosowania takich metod terapeutycznych. Szkoła: Mama wyraziła zgodę Interia zwróciła się do placówki z prośbą o wyjaśnienia. Dyrektor Lidia Wojsznis przekazała nam, że Jakub w tunelu sensorycznym miał przebywać 30 minut, "co wynika z jego specjalnych potrzeb określonych w IPET (Indywidualny Program Edukacyjno-Terapeutyczny - przyp. red.). - Szczegółowe omawianie potrzeb i funkcjonowania uczestnika byłoby w mojej ocenie naruszeniem jego prywatności i godności, zatem nie udzielam w tej sprawie dodatkowych informacji. Metody i środki dydaktyczne stosowane w szkole oparte są na merytorycznej wiedzy i profesjonalnie dobranym do potrzeb uczestnika oprzyrządowaniu. W pierwszej kolejności zwracamy zawsze uwagę na bezpieczeństwo psychiczne i fizyczne uczestników. To nasz priorytet - tłumaczy. Jej zdaniem sytuacja wynikła z braku wiedzy osoby, która zawiadomiła mamę Kuby o niewłaściwym traktowaniu w świetlicy szkolnej. Dyrektor podkreśla, że na miejsce wezwano także pogotowie, a lekarze stwierdzili, że uczeń nie ma żadnych objawów wskazujących na stosowanie przemocy, jest w dobrej kondycji zarówno psychicznej jak i fizycznej. - Pozostawili Jakuba na terenie szkoły, a sami opuścili budynek, proponując rodzicom, że jeśli oczekują bardziej szczegółowych badań, mogą syna wraz z rodzicami zabrać do szpitala. Rodzice odmówili - wyjaśnia Lidia Wojsznis. Pytana, czy osoby pracujące na świetlicy były przeszkolone z używania tunelu sensorycznego, zapewnia, że tak. - Tunel był wcześniej używany przez wychowawcę w klasie i mama chłopca wyraziła na to zgodę - twierdzi. Dyrektorka dodaje, że przeprowadziła z nauczycielami pracującymi w świetlicy rozmowy wyjaśniające sytuację i przeanalizowana została zasadność stosowania tunelu sensorycznego. Rozmowy odbyły się zarówno z wicedyrektorem jak i psychologiem. - Kuba codziennie uczestniczy w zajęciach szkolnych, funkcjonuje normalnie jak zawsze, jest zadowolony i zaangażowany - twierdzi Wojsznis. Interia konsultowała opisany incydent z rehabilitantami i terapeutami pracującymi z dziećmi z porażeniem mózgowym. Część z nich podważała zasadność użycia takich metod na świetlicy. Nikt jednak nie był w stanie na podstawie zdjęć jednoznacznie ocenić, czy doszło do nadużyć. Chcesz skomentować artykuł? Zrób to na Facebooku!