Odblokowana stolica
Utrudnienia w kursowaniu co najmniej 28 pociągów dalekobieżnych oraz wszystkich pociągów podmiejskich wystąpiły z powodu porannego strajku kolejarzy na Dworcu Wschodnim w Warszawie.
Kilka pociągów odwołano, niektóre miały opóźnienie, innym zmieniono stacje początkowe lub końcowe - poinformował rzecznik PKP SA Jacek Prześluga.
- Strajk, mimo że został zakończony, nadal wpływa na ruch pociągów. Na przykład pociągi, które ruszyły po strajku, blokują wjazdy i przejazdy tym, które miały planowy wyjazd po godzinie 10. - powiedział Prześluga.
Z powodu strajku opóźnienie miały m.in. pociągi: ekspres "Mickiewicz" do Krakowa (70 minut) i "Zielonogórzanian" do Zielonej Góry (40 minut).
Trzy pociągi (Intercity "Górnik" z Katowic, Intercity "Lech" oraz "Starosta" z Poznania) pomijając stacje Warszawa Zachodnia, Centralna i Wschodnia, zatrzymały się na Dworcu Gdańskim.
Intercity "Lajkonik" z Krakowa do Trójmiasta, Ekspres "Wysocki" z Trójmiasta do Gliwic, Intercity "Kaszub" z Trójmiasta do Krakowa oczekiwały na Dworcu Centralnym do zakończenia strajku.
- Pociągi podmiejskie kursowały do ostatnich stacji przed Dworcem Wschodnim, tam gdzie pasażer mógł zejść i pójść na pętlę autobusową czy tramwajową i dojechać do centrum miasta czy na Pragę środkami komunikacji miejskiej. Od stacji Warszawa Zachodnia do stacja Warszawa Wschodnia kursowały w ruchu wahadłowym specjalne pociągi - powiedział Prześluga.
Kilkuset kolejarzy zrzeszonych w Komitecie Protestacyjno-Strajkowym działającym w PKP blokowało ruch pociągów przez blisko dwie godziny - od godziny 8. rano.
Kolejarze protestowali, gdyż uważają, że rząd i PKP nie wywiązują się z zawartych z nimi w 2003 roku porozumień. Dotyczyły one m.in. zapewnienia większych kwot pieniędzy na przewozy regionalne oraz opracowania jasnej polityki transportowej dotyczącej przewozów regionalnych.
O godz. 11. w Warszawie ma rozpocząć się kolejne posiedzenie Zespołu Trójstronnego ds Kolejnictwa na temat restrukturyzacji i prywatyzacji spółek Grupy PKP.
Protest kolejarzy podzielił pasażerów znajdujących się na dworcu. Część ze zrozumieniem przyjęła akcję związkowców, inni głośno narzekają. Według obsługi dworca, rano znalazło się tu znacznie mniej pasażerów niż zazwyczaj, większość dowiedziała się o planowanym strajku z mediów i skorzystała z innych środków komunikacji.
Dzisiejszy strajk miał charakter ostrzegawczy. Ale jutro może się rozszerzyć na kolejne miasta. Wszystko zależeć będzie od rozmów przedstawicieli kolejarzy i dyrekcji PKP. Podróżnych straszy szef kolejarskiej Solidarności Stanisław Kogut:
Kolejarze domagają się między innymi dofinansowania przejazdów międzywojewódzkich oraz sprzedaży zbędnego majątku kolejowego - gruntów i nieruchomości. Chcą też, aby pracownikom kolei sprzedano około siedemdziesięciu tysięcy zakładowych mieszkań. Krytykują utworzoną spółkę PKP Koleje Mazowieckie i przeciwstawiają się dalszemu rozdrabnianiu Przewozów Regionalnych na mniejsze spółki.
Pobili się o strajk
Protest na kolei jest nielegalny - uważa zarząd PKP. Prezes Andrzej Wach zapowiada wyciąganie konsekwencji wobec protestujących.
O jakie dokładnie roszczenia chodzi i o jakie konsekwencje, szef PKP nie mówi. Jednak strajk budzi kontrowersje nawet wśród samych kolejarzy. W jednym z miast na południu Polski doszło nawet do bójki między maszynistami z PKP Cargo, których firma notuje zyski i nie zalega z wypłatami, a ich kolegami z PKP Przewozy Regionalne, którzy w każdej chwili mogą stracić pracę. Maszyniści z PKP PR musieli opornych pracowników PKP Cargo namawiać do udziału w strajku za pomocą pięści...
A będzie jeszcze gorzej...
Dziś ma się odbyć posiedzenie trójstronnego zespołu ds. kolei, podczas którego może dojść do załagodzenia sytuacji. W drugiej połowie grudnia ub.r. zespół zbierał się 2 razy, a rozmowy kończyły się fiaskiem. Jedno z posiedzeń było poprzedzone strajkiem protestacyjnym kolejarzy w Krakowie, Poznaniu, Lublinie oraz Białogardzie w woj. zachodniopomorskim.
- To nie był dialog, to był dyktat i w związku z tym żadne nasze propozycje, odnośnie głębokiej reformy kolei poprzez oddziały, nie znajdowała uznania po stronie rządowej - powiedział po spotkaniu Stanisław Kogut.
Przepis na kolej
Czy polska kolej wyjdzie wreszcie na prostą? Czy będziemy mogli za kilka lat podróżować czystymi i punktualnymi pociągami, które będą jeździły wtedy kiedy są najbardziej potrzebne? Trudno na to liczyć, jeśli weźmiemy pod uwagę brak spójnej polityki transportowej kolejnych rządów, niszczenie potencjału istniejących spółek kolejowych, ale też brak elastyczności związków zawodowych, które nie potrafią się wznieść ponad doraźny interes swoich członków.
Na sytuację PKP patrzy się tym smutniej, że nasi sąsiedzi, jak Czesi, czy Słowacy rozwijają transport kolejowy, który jest względnie ekologiczny i wcale nie musi przynosić kolosalnych strat.
Co zrobić, żeby i u nas było podobnie? Eksperci bezradnie rozkładają ręce. W tej chwili pomóc mogłaby tylko gorzka recepta, którą dla PKP kilka lat temu zaproponował satyryk Jan Pietrzak: "zlikwidować wszystkie połączenia, zwolnić wszystkich pracowników, a ceny biletów podnieść o 100 proc".