Szef MON odmówił podania szczegółów na temat ekspertyzy moździerza. Potwierdził natomiast informację "Newsweeka", że trwają prace nad nowelizacją ustawy o służbie zawodowej żołnierzy, która ma wprowadzić zasady zwrotu pieniędzy na obronę żołnierzom uniewinnionym od zarzutów popełnienia przestępstwa podczas służby. Minister Klich zapytany przez dziennikarzy o to, czy widział zakończone już testy moździerzy, powiedział, że "słyszał" o nich. Na pytanie, jakie były ich wyniki, odparł: - Muszę powiedzieć, że rozrzut moździerza, który był testowany przez prokuraturę, jest rozrzutem znacznym. To prokuratura wyciągnie wnioski z tego testu, nie jest sprawą ministra obrony narodowej determinowanie jakichkolwiek posunięć prokuratury, to wynika z zasady neutralności, którą przyjąłem w tej sprawie wiele miesięcy wcześniej - powiedział minister. Pytany przez dziennikarzy, jak duży był rozrzut moździerza, minister odpowiadał tylko, że "duży". W połowie kwietnia prace w Afganistanie zakończyło pięciu biegłych, powołanych do określenia stanu moździerza i amunicji użytej podczas akcji w Nangar Khel, w wyniku której zginęli afgańscy cywile. Eksperci przeprowadzili w Afganistanie eksperyment procesowy, który miał określić stan moździerza i amunicji użytej w trakcie tej akcji. Ekspertyza miała wykluczyć bądź potwierdzić tezę obrońców żołnierzy, że to wada broni doprowadziła do uderzenia jednego z pocisków w wioskę. Testy przeprowadzone przez wojsko już po zdarzeniu na poligonie w Polsce wykazały, że amunicja spełniała normy. Pociski były potem - w lutym tego roku - ponownie sprawdzone. Ale o wynikach tamtych badań nie poinformowano. Do ostrzału wioski doszło 16 sierpnia ub. roku. W wyniku działań polskich żołnierzy zginęło kilkoro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci. Podejrzani to żołnierze z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego. Sześciu z nich prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu - atak na niebroniony obiekt cywilny. W późniejszych poniedziałkowych wypowiedziach dla dziennikarzy minister Bogdan Klich wyjaśniał, że jego wypowiedź dotyczyła ekspertyzy wykonanej na jego zlecenie. - Ja mówię o innej ekspertyzie - żebyśmy mieli pełną jasność - o tej, która została przeprowadzona na moje polecenie przez wojska lądowe przed dwoma miesiącami, której efektami dysponuję na papierze. Ona, niestety, pokazała, że rozrzut tego moździerza, którego używano w owym czasie w Afganistanie, w warunkach polskich był znaczący - powiedział minister. Jak dodał, o znaczeniu tego faktu dla śledztwa zadecyduje prokurator. - Ja w każdym razie mogę potwierdzić, że jeżeli chodzi o ekspertyzę, która została wykonana na moje polecenie, powtórnej zresztą, to rozrzut był znaczący - powiedział minister. Klich potwierdził też w Krakowie informacje o tym, że siły zbrojne planują zwracać pieniądze wydane na adwokata żołnierzom, którzy zostaną oskarżeni o popełnienie przestępstwa podczas służby i sprawę wygrają. - Pracujemy nad rozwiązaniami legislacyjnymi, które by pozwoliły ministrowi obrony narodowej nie podejmować decyzji indywidualnie, tak jak to było w przypadku żołnierzy z Nangar Khel, ale żeby był stały mechanizm, który by pozwolił wspierać naszych żołnierzy - powiedział Klich. Jak podaje "Newsweek", pod obrady rządu trafi wkrótce projekt nowelizacji ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych. Proponowane przez MON zapisy zakładają, że jeśli postępowanie karne zostanie umorzone lub żołnierz wygra proces, wynagrodzenie jego obrońcy pokryje budżet państwa. - Żołnierz sam będzie mógł wskazać adwokata. Stawki zostaną ustalone na takich zasadach, jakie obowiązują w przypadku świadczenia pomocy prawnej cywilom przez obrońców z urzędu - wyjaśniła "Newsweekowi" Magdalena Gierałt z departamentu prasowo- informacyjnego resortu.