Nowa propozycja rządu odpowiedzią na ruch związkowców

Łukasz Szpyrka

Łukasz Szpyrka

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

W środę związki nauczycielskie zastosowały sprytny manewr w negocjacjach z rządem. Ten odpowiedział dziś konkretną propozycją "nowego paktu społecznego dla oświaty". Mimo to wciąż jest daleko do porozumienia.

Szef ZNP Sławomir Broniarz
Szef ZNP Sławomir BroniarzAndrzej Hulimka Agencja FORUM

By zrozumieć, z czego wynika nowa propozycja rządu, trzeba się nieco cofnąć w czasie. Od początku negocjacji obie strony mówiły o dialogu, który przebiega w dobrej i merytorycznej atmosferze. Podczas rozmów miały padać pomysły i rozwiązania daleko wybiegające poza dzisiejszą oś sporu. Wszyscy byli zgodni - system oświaty w Polsce wymaga poważnej zmiany, nie tylko jeśli chodzi o wynagrodzenia.

Mimo rozmów toczonych od poniedziałku, negocjacje nie przyspieszyły, a do porozumienia wciąż było daleko. Obie strony pozostawały nieco usztywnione.

W środę sprytny manewr zastosowały związki, które niejako wyszły naprzeciw stronie rządowej - obniżyły swoje oczekiwania odnośnie tegorocznego budżetu, ale chciały na tym ugrać więcej w przyszłym roku i kolejnych latach.

Odpowiedź rządu na manewr związkowców

Rząd, tak jak zapowiadał, odpowiedział w piątek stosując podobny ruch. Przedstawił konkretną propozycję, która wykracza poza dotychczasowy obszar dyskusji. Zaprezentował pakiet rozwiązań, który miałby sprawić, że Polska znalazłaby się w środku edukacyjnego rankingu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

To organizacja, która dysponuje danymi dotyczącymi m.in. pracy nauczycieli. Wynika z nich m.in., że polscy nauczyciele spędzają najmniej czasu "przy tablicy" ze wszystkich 36 krajów OECD. Średnia OECD wynosi 778 godzin rocznie, przy 564 godzinach obecnie w Polsce.

Zwiększenie pensum nauczycielskiego (do 22 lub 24 godzin przy tablicy), które znalazło się w rządowej propozycji, ma doprowadzić do tego, że będziemy w środku stawki OECD.

Zwiększenie pensum i podwyżki

Zwiększenie pensum miałoby przebiegać równolegle z podwyżkami wynagrodzeń. Średnio nauczyciel dyplomowany po wprowadzeniu zmian otrzymałby w kolejnych latach, w wariancie pensum 22 h - w 2020 - 6128 zł, 2021 - 6653 zł, 2022 - 7179 zł, 2023 - 7704 zł. W przypadku ustalenia pensum na poziomie 24 h (poziom średniej OECD) nauczyciel dyplomowany mógłby liczyć średnio na następujący wzrost wynagrodzenia - 2020 - 6335 zł, 2021 - 7434 zł, 2022 - 7800 zł, 2023 - 8100 zł.

Są to oczywiście kwoty brutto średniego wynagrodzenia tylko w przypadku nauczyciela dyplomowanego, czyli zarabiającego najwięcej. Zwiększenie pensum byłoby natomiast stopniowe i obejmowało cykliczne jego podnoszenie co roku, wraz z przyznaną podwyżką, aż do osiągnięcia pułapu 22 lub 24 godzin przy tablicy w 2023 roku.

Oferta nie spełnia oczekiwań związkowców

Trzeba więc przyznać, że rządowa oferta jest konkretna i prawdopodobnie nie została napisana wczoraj, lecz pracowano nad nią od dłuższego czasu. Związkowcy dostali więc na stół to, czego się domagali - precyzyjnych kwot, a do tego lekkich zmian systemowych. Sęk w tym, że oferta nie spełnia ich oczekiwań.

Podkreślają, że najnowsze propozycje wiązałyby się ze zwalnianiem nauczycieli. Strona rządowa odpowiada z kolei, że udałoby się tego uniknąć przez tzw. naturalne odejścia z zawodu, m.in. na emeryturę. Jak szacuje MEN, średnia odejść z lat 2010-2018 wynosi w granicach 25-30 tysięcy rocznie, a 80 proc. odchodzących nauczycieli nie jest zastępowana. Trudno natomiast przewidzieć, jak obie prognozy wyglądałyby w praktyce.

/INTERIA.PL

Podwyżka odłożona w czasie

Inna sprawa to sam wzrost wynagrodzeń. Z jednej strony nauczyciele dostaliby nawet wyższą podwyżkę od tej, której domagały się związki, ale byłaby ona znacznie odłożona w czasie. Związki chcą podwyżki już teraz, a propozycja rządu zakłada stopniowy wzrost wynagrodzeń w najbliższych czterech latach.

Trzecia kwestia to pensum. Dzisiejsze realia pokazują, że wielu dyrektorów szkół już teraz ma kłopot, by zapewnić nauczycielowi etat w wymiarze 18 godzin tygodniowo. Z drugiej strony nie powinno być one na takim poziomie, wyraźnie odbiegającym od średniej OECD.

Rządowe wyliczenia obejmują także trendy demograficzne. Według danych MEN liczba uczniów spada, a co za tym idzie nie jest potrzebnych tylu nauczycieli. W związku z tym potrzebna będzie redukcja zatrudnienia.

Pytanie tylko, czy przebiegnie ona tak, jak przewidują związki - czyli przez zwolnienia nauczycieli, czy tak, jak zapewnia rząd - w wyniku naturalnych odejść, np. na emeryturę.

"Solidarność" też niezadowolona

Tymczasem do najnowszej propozycji rządu sceptycznie odniosły się nie tylko Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego, ale także "Solidarność", która przecież już wcześniej zaakceptowała pierwszą rządową propozycję.

Dziś szef Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa wskazał, że nowa oferta może nieść za sobą zwolnienia pracowników.

- Na to na pewno się nie zgodzimy - powiedział.

Łukasz Szpyrka

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Siemoniak: "500 złotych dla zarabiających najmniej"
      Siemoniak: "500 złotych dla zarabiających najmniej"RMF FMRMF
      emptyLike
      Lubię to
      Lubię to
      like
      0
      Super
      relevant
      0
      Hahaha
      haha
      0
      Szok
      shock
      0
      Smutny
      sad
      0
      Zły
      angry
      0
      Udostępnij
      Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
      Przejdź na