Strajk nauczycieli niemal przesądzony
Tylko nieoczekiwany zwrot akcji może sprawić, że strajk nauczycieli zostanie odwołany. Dzisiejsze rozmowy, mimo propozycji rządu, jedynie pogorszyły atmosferę, a związkowcy nie przebierają w słowach.

Na sali rozmów było gorąco. Rząd przedstawił swoją nową propozycję, o której tutaj.
Związkowcy od początku odnieśli się do niej negatywnie. Zarówno ZNP, FZZ, jak i Solidarność uważają, że nowy pomysł będzie się wiązał ze zwolnieniami nauczycieli.
- Zwolnienia mogą objąć od 20 do 30 proc. nauczycieli - mówił przedstawiciel FZZ Sławomir Wittkowicz.
Co ciekawe, o szczegółowych wyliczeniach strony rządowej związkowcy dowiedzieli się... na konferencji prasowej. Dziennikarzom została wówczas wyświetlona szczegółowa prezentacja, a do ręki dostali też kartki z informacją prasową.
- Ubolewam, że zabrakło tego na sali rozmów, a związkowcy nie mogli się z tym zapoznać - mówi przewodnicząca Rady Dialogu Dorota Gardias.

- Nie wstrzymujemy akcji strajkowej w poniedziałek. Nie ma do tego żadnych przesłanek - powiedział Sławomir Broniarz, a dał tym samym do zrozumienia, że strajk niemal jest przesądzony. Wittkowicz prawdopodobieństwo, że dojdzie do masowego protestu, ocenił na 90 proc.
Co to oznacza? Rodzice i uczniowie muszą przygotować się na najczarniejszy scenariusz. Spotkanie ostatniej szansy odbędzie się w niedzielę, o godz. 18.
- Jeśli za 40 godzin ma dojść do strajku, to jest to skrajnie nieodpowiedzialne ze strony rządu, która dolewa benzyny do ognia. Na stole leżą ochłapy - dodał Wittkowicz.
Takie słowa pokazują, że związkowcy są skrajnie rozwścieczeni i po prostu zmęczeni przeciągającymi się rozmowami. Strona rządowa wysunęła z kolei bardzo ciekawą propozycję, która prawdopodobnie będzie jeszcze szczegółowo analizowana w sobotę.
