Konflikt sędziów w Trybunale Konstytucyjnym zdaje się eskalować. Przypomnijmy: na początku stycznia "Rzeczpospolita" opisała sprawę listu, jaki sześciu sędziów TK napisało do Julii Przyłębskiej, a dokument został przekazany również prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Sędziowie domagali się zwołania Zgromadzenia Ogólnego i wyłonienia kandydatur, spośród których prezydent wybrałby nowego prezesa. Zdaniem podpisanych pod listem (Wojciech Sych, Jakub Stelina, Mariusz Muszyński, Andrzej Zielonacki, Zbigniew Jędrzejewski i Bohdan Święczkowski), kadencja Przyłębskiej jako prezes wygasła 20 grudnia, po sześciu latach zgodnie z ustawą na mocy której prezes została powołana. Obrona sędzi Przyłębskiej Sama Przyłębska twierdzi, że przepisy na podstawie których została powołana nie regulowały instytucji kadencji prezesa TK. Chodzi o ustawę z 2016 roku o organizacji TK. "Prezydent RP powołał mnie 21 grudnia 2016 r. na podstawie art. 194 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Przepisy wprowadzające nie regulowały instytucji kadencji prezesa TK, a była to wówczas jedyna obowiązująca ustawa uchwalona w celu realizacji dyspozycji art. 197 Konstytucji" - przekonywała Przyłębska. Podkreśliła, że obecnie obowiązująca ustawa o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, w tym przepis przewidujący kadencyjność funkcji prezesa TK, weszła w życie w dniu 3 stycznia 2017 r. Jak dodała, nastąpiło to kilkanaście dni po dniu powołania jej na prezesa TK. Zaznaczyła też, że ustawodawca nie wprowadził jednak regulacji przewidującej, że art. 10 ustawy o organizacji TK - dotyczący kadencyjności prezesa TK będzie miał zastosowanie do urzędującego prezesa. Jej zdaniem jej prezesowska kadencja wygaśnie razem z kadencją sędziego TK, a więc w 2024 roku. Spór w TK. Publiczne stanowisko Muszyńskiego Teraz nierozstrzygnięty spór między sędziami wchodzi w nową fazę. 24 stycznia opublikowano postanowienie TK z listopada 2022 roku o "Złożeniu ponaglenia w toku postępowania jako warunek stwierdzenia przewlekłości postępowania administracyjnego". Szczególnie interesujące jest zdanie odrębne w postanowieniu, którego autorem jest sędzia Mariusz Muszyński, a więc jeden z sygnatariuszy wcześniejszego listu do Julii Przyłębskiej. W podsumowaniu swojej oceny Muszyński stwierdza: "Z kolei sposób procedowania przez Prezes TK (obecnie byłą już Prezes TK) narusza zasady ekonomiki procesowej. Wpływa również w bałamutny sposób na dane sprawozdawcze, jaki Trybunał przedstawia opinii publicznej i innym organom państwa. Właściwym działaniem byłoby tu połączenie tych wszystkich spraw oraz wyznaczenie dla ich rozstrzygnięcia jednego sprawozdawcy i składu. Procedując nad każdą z nich odrębnie, Trybunał w rzeczywistości nie tyle orzeka, co tworzy jego publiczne złudzenie. Owszem, pozornie poprawia swoje statystyki. Ale za tym rzekomym sukcesem nie stoją faktyczne działania na rzecz ochrony praw obywateli" - czytamy w dokumencie. Pawłowicz publikuje oświadczenie Przyłębskiej To nie koniec sprawy, bo Julia Przyłębska nie zostawiła stanowiska Muszyńskiego bez odpowiedzi. Jej oświadczenie datowane na 30 stycznia, na Twitterze opublikowała sędzia Krystyna Pawłowicz, która sama napisała: "Panie sędzio Muszyński, nie tędy droga". Z kolei Przyłębska, zwracając się do Muszyńskiego, pisze: "W nawiązaniu do pana licznych publicznych komentarzy dotyczących działalności Trybunału Konstytucyjnego apeluję, aby zaprzestał Pan tych działań i poświęcił swój wysiłek intelektualny pracy nad projektami orzeczeń w sprawach, w których jest pan sprawozdawcą" - napisała. "Proszę również, aby nie wprowadzał Pan do przestrzeni publicznej informacji, jakoby Trybunał Konstytucyjny nie pracował. Przypominam również, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, Trybunał Konstytucyjny wydaje orzeczenia kończące postępowanie w sprawie w formie wyroków i postanowień" - dodała Julia Przyłębska.